Rzadko pomagam żebrakom na ulicy, bo niestety sławetna ich część wybrała tę ścieżkę "zarobku", a nie została na nią skazana. Nie wsadzam jednak wszystkich wyciągających rękę do jednego wora. Dlatego zanim kogoś ocenie i skreślę na wstępnie to podchodzę, zagaduje, proponuje skorzystanie z pomocy socjalnej, pomoc w poszukaniu pracy, dzwonię do Ośrodka Pomocy Społecznej z prośbą o radę. Najczęściej jest tak, że da się coś zrobić, że jest jakiś sposób na pomoc takiej osobie. Niestety równie często okazuje się, że to w tej drugiej osobie nie ma chęci do zmiany, chęci do pracy, do podjęcia jakiegoś trudu.
Obok pewnej pani skulonej pod jednym z supermarketów, gdzie często robię zakupy, przez naprawdę długi czas przechodziłam obojętnie. Z lenistwa i zwykłej ignorancji. Brak czasu nigdy nie jest wymówką. "Jeśli chcesz- znajdziesz sposób. Jeśli nie chcesz- znajdziesz powód". Tak więc ja znajdowałam sobie powody.
Wczoraj jednak coś się zmieniło. Zechciałam. Podeszłam śmiało do pani, zapytałam na co zbiera pieniądze. Zobaczyłam zawstydzenie w jej oczach i zrozumiałam co czuje. Tak. Naprawdę rozumiałam co czuje.
Przysiadłam się. Rozmawiałyśmy bardzo długo. Skulona pani pod supermarketem stała się Panią Danutą. Smutną, Zawiedzioną, Kochającą, Upokorzoną. Z rzeczy materialnych posiada tylko tyle, ile zdołała unieść wyprowadzając się z mieszkania socjalnego. Ma też pieniądze z opieki społecznej- całe 300 złotych na miesiąc. Jest chora, z trudem się porusza, a na leki musiałaby wydać 500 zł miesięcznie. Przestała chodzić do lekarza, bo i tak nie stać jej na zakupy w aptece. Zresztą, nie zależy już jej na zdrowiu. Mówi, że żyje tylko dlatego, że jest tchórzem. Nie potrafi się zabić, choć nie chce już żyć. Mieszka u Innej Pani, którą poznała w kościele, a która przyjęła ją pod swój dach. Inną Panią również wiele łączy z myszą kościelną.
Bieda. Odwracamy od niej wzrok. Razi nasze oprawione w designerskie okulary oczy. Dotknięci chorobą materializmu omijamy Skulonych szerokim łukiem. Tak właśnie omijałam Panią Danutę.
W piątek, czyli za dwa dni, odbędzie się w moim mieście wernisaż fotograficzny "Marzen(i)a, Kaukaz & Rak'n'Roll" na który Was oczywiście zapraszam (kliknij tutaj). Jeśli zechcecie przyjechać, żeby uczestniczyć w tym wydarzeniu i będziecie mieli ochotę przynieść ze sobą jakieś rzeczy dla Pani Danusi to byłoby wspaniale. Myślę, że portier się nie obrazi, jeśli zostawimy u niego na chwilę paczki. Ja je później spakuję do samochodu i zawiozę nazajutrz Pani Danucie do domu.
Pani Danuta potrzebuje ciepłych ubrań w rozmiarze XL i butów w rozmiarze 37. Pościel, ciepłe ubrania (ma około 160 cm wzrostu), kurtkę. Na pewno ucieszy się również z proszku do prania, miski, pasty do zębów, mydła... Ze wszystkiego, co potrzebne jest do życia. Możecie też ofiarować Pani Danucie jedzenie, które można długo przechowywać. Przyda się więc ryż, kasza, jedzenie w puszce, mąka, jakieś warzywa w słoiku (Pani Danuta nie je owoców). Wszystko co chcielibyście dać, Pani Danuta z radośnie przyjmie, a czego ona nie wykorzysta, to wykorzysta Inna Pani. Jeśli jeszcze dorzucicie do tego kartkę z kilkoma serdecznymi słowami dla Pani Danuty to będzie cudownie.
Moja mama oddała jej swoje najcieplejsze zimowe buty, wełniany
szal, a nawet ulubiony kubek, który niedawno sobie kupiła. Nie najbrzydsze, nie niepotrzebne, nie łachmany. Podziwiam moją mamę.
Jeśli Wy również chcielibyście przekazać Pani Danucie jakieś ubrania, pamiętajcie, żeby były czyste, zadbane i najlepiej poprasowane. Pani Danuta nadal jest kobietą i z pewnością chciałaby ładnie wyglądać.
A czemu "Bułka z masłem"?
Bułka z masłem, bo to śniadanie, obiad i kolacja Pani Danuty.
Bułka z masłem, bo uszczęśliwienie Pani Danuty to łatwizna.