piątek, 5 maja 2017

Zebra

Kilka osób pozbierało swoje manatki i wyszło z kina. Wyglądali na utrudzonych, jakby wynurzyli się właśnie z puszki pełnej flaków z olejem. Wyobrażam sobie, że za drzwiami westchnęli z ulgą. Kiedy w końcu na czarnym tle ciąg białych liter zaczął przesuwać się z dołu do góry zabieram i ja swój plecak. Wychodzę, biorę wdech świeżego powietrza i czuję, że zaczynam tracić panowanie nad płucami.

To co zobaczyłam w filmie tak bardzo zobaczyłam w sobie, że uruchomiły się we mnie mechanizmy zebry. Zebry po przejściu ekstremalnie stresującej sytuacji wycofują się na bok i wytrząsają z siebie emocje. Na przykład po ataku lwa. Wywinęły się śmierci, ale w ciele panuje spięcie, pamięć o zagrożeniu życia. Żeby uwolnić ciało od traumy, którą mają za sobą, zebry dygoczą. Trzęsą się jak galareta po angielsku, a wibrujące mięśnie rozładowują niepokój ciała. Energia zostaje uziemiona. Naukowcy twierdzą, że to właśnie z tego powodu zebry nie chorują na wrzody żołądka.

Straciłam kontrolę nad tempem oddechu. Straciłam panowanie nad jego głębią. Jeszcze nim przeszłam przez pasy, a moje buty policzyły białe prostokąty na czarnym asfalcie, sama stałam się zebrą. Łapczywie zaciągam się powietrzem, jakby zaraz miało się skończyć, albo może jakbym właśnie straciła z oczu goniącego mnie lwa. Zaczęły drętwieć mi dłonie. Po wciągnięciu hektolitrów tlenu kończyny zaczęły dygotać. I szczęka. I rozpłakałam się tak strasznie, że sprzedawczyni słodyczy wyszła ze sklepu spytać, czy może osłodzić mi życie.

Film był o wojnie i o bardzo trudnych wyborach. O lęku przed utratą bezpieczeństwa. O samotności jednostki, która musiała sobie poradzić i nikt nie był w stanie jej powiedzieć „jak”. O tym, że często z najważniejszymi dla naszego życia decyzjami zostajemy sami, zdani na swoją bezwiedzę i niemą intuicję. To był film o lęku przed śmiercią i sposobach amortyzowania go. Przywołał to, co jest we mnie i co nie znalazło wciąż ujścia. Zaszłości odstawione na bok, jakby nie warte pochylenia się nad nimi w czasie obecnej beztroski.

Moje ciało się wszystkim zajęło. Zasiadło na krawężniku i przestało słuchać głowy. Nie usłyszało ani nakazów kontrolowania, ani zakazów jawności. Wszystko co przeżywało- objawiło. To było 30 minut jego szczerości, a stopy na płycie chodnikowej uziemiały drżenie.

Raczej nie zdarza mi się płakać na filmach. Raczej przyjmuję na chłodno. Raczej trzymam się w ryzach. Chyba, że jest to Titanic i akurat zmrożony lodowatą wodą Atlantyku Jack opada na dno oceanu. Wtedy zakwilę. W każdym innym przypadku- raczej nie. W każdym życiowym przypadku- na pewno nie. Zamrażam się, samopanuję, unieruchamiam ból. Obieram mojemu ciału prawo do przeżywania. Ale kres nadejdzie. Raczej prędzej niż później.

Wtedy, na krawężniku stało się dla mnie jasne, że to co się właśnie dzieje jest dobre. Że moje ciało uwalnia więźnia. Że rozpuszcza się to, co zostało zamrożone. Że wypłakuje to, co zostało niewypłakane. Że zyskuję wolność.

Niewydygane musi wydygać.




8 komentarzy:

  1. Myślałam dziś o Pani.

    OdpowiedzUsuń
  2. http://ohme.pl/lifestyle/marzena-erm-pewnego-rodzaju-nacisk-presja-tych-ktorzy-byli-chorzy-wyzdrowieli-przekaz-innym-dobra-energie-a-konca-ja/

    Tu możecie przeczytać coś więcej o tym, co dzieje się u mnie. Albo raczej co się nie dzieje, a czułam, że zadziać się powinno. Takie uzupełnienie do posta :)

    Ściskam Was!

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzeno... Niech dzieją się tylko dobre zdarzenia i momenty, bo złe już się na pewno wyczerpały...
    Wysyłam do Ciebie pozytywną energię :-)

    Magda

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Marzenko cieszę się bardzo że Pani się odezwała , bardzo mądry ten post , ma Pani rację tłumione uczucia kiedyś muszą wypłynąc z nas i wtedy człowiek odczuwa ulgę .Proszę pisac częściej , bardzo mi brakuje Pani mądrych przemyśleń. Pozdrawiam serdecznie i życzę uśmiechu , zdrowia .Zosia

    OdpowiedzUsuń
  5. Uch, a ja zawsze po stresowej sytuacji cała dygoczę! Nie wiedziałam, że ma to tak zbawienne dla mojego żołądka działanie:) // Czy można wiedzieć jaki to film?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie odezwała się Pani. Martwiłam się.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że się Pani znowu odezwała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,duzo dobrego dla Ciebie.Jaki jest tytul,bardzo bym chciala obejrzec ten film?dzieki!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakąś sprawę, z którą chciałabyś się do mnie zwrócić osobiście, możesz to zrobić pisząc na m.erm@vp.pl