Świętujemy kolejną rocznicę urodzin Jezusa Chrystusa. Człowieka, który przyniósł na świat miłość, nadzieję i pokój. Człowieka, którego narodziny rozpoczęły nową epokę- Naszej Ery. Człowieka, który był jednocześnie Bogiem, nauczycielem, rewolucjonistą... i stolarzem. Człowieka, który był buntownikiem i przewrotowcem. Człowieka, który w swojej inteligencji potrafił zagiąć najznamienitszych mędrców, najcwańszych faryzeuszy, będąc jednocześnie pełnym troski i łagodności mężczyzną, który brał w obronę prostytutki, cudzołożnice i wszystkich, którzy zostali wzgardzeni. Jego Miłość nie wykluczała nikogo. Miał w sobie głębokie pragnienie sprawiedliwości, miał też jaja, bo na każdym kroku wypominał Faryzeuszom hipokryzję wiedząc jednocześnie, że szukają na niego haka, żeby go zabić. Nie bał się podpaść. To Człowiek, który podważył strukturę społeczną tamtego okresu, to Wędrowiec, którego majątek mieścił się w podróżnej torbie. Świętujemy urodziny Człowieka, który 2 tys. lat temu pociągał za sobą tysiące ludzi, dziś pociąga ich miliony. To Człowiek, który był gotów zginąć za Prawdę i zrobił to.
Ten Człowiek zmienił moje życie. Stał się moim Przewodnikiem, Troskliwym Bratem, Najlepszym Mistrzem. Jest dla mnie wzorem mężczyzny, obrazem najczystszego Człowieczeństwa.
Rozumiem już dlaczego życzymy sobie Wesołych Świąt. Bo jak się nie cieszyć z tego, że 2 tys. lat temu przyszedł na świat Człowiek, który zmienił świat? Jak się nie cieszyć z tego, że odkąd On się pojawił nie ma już śmierci, ale jest życie wieczne? W końcu jak się nie ucieszyć na myśl, że Jego Miłosierdzie nikogo nie pomija? Ani prostytutki, ani cudzołożnicy, ani skazanego na śmierć przestępcy, który wisi z Nim na krzyżu. Jego Miłość nie pomija nikogo. Ani lewicy, ani prawicy. Ni katolika, ni alkoholika. Nie ateisty i nie komunisty. Na świat przyszła Miłość, która nikogo nie pomija.
Jest się z czego cieszyć.
Wesołych Świąt!
Wesołych Świąt Marzenko dla Ciebie i Twoich bliskich.
OdpowiedzUsuńAsia
Marzenko, Tobie również wszystkiego dobrego :). Właśnie czytam C.S. Lewisa - mojego ulubionego autora chrześcijańskiej literatury. Polecam gorąco na zimowe wieczory.
OdpowiedzUsuń"Moje własne doświadczenie jest mniej więcej takie: posuwam się po ścieżce życia zadowolony z siebie, w moim zwykłym, upadłym, bezbożnym stanie, pochłonięty wesołymi spotkaniami z przyjaciółmi, które czekają mnie jutro, czy odrobiną pracy, która łechce mą próżność dziś, wakacjami czy też nową książką, gdy nagły, przeszywający ból brzucha, grożący poważną chorobą, lub tytuł w gazecie grożący nam wszystkim zniszczeniem, nagle rozwala cały domek z kart. W pierwszej chwili jestem zdruzgotany i całe moje małe szczęście wygląda jak zepsute zabawki. Następnie powoli i niechętnie, kawałek po kawałku, usiłuję doprowadzić się do takiego nastawienia umysłu, w jakim cały czas powinienem się znajdować. Przypominam sobie, że wszystkie te zabawki nigdy nie miały zawładnąć mym sercem, że moje prawdziwe dobro jest w innym świecie, a moim jedynym prawdziwym skarbem jest Chrystus. I udaje mi się, być może z łaski Boga, na dzień lub dwa stać się stworzeniem świadomie zależnym od Boga i czerpiącym swą siłę z właściwych źródeł. Jednak w chwili gdy groźba znika, cała moja natura rzuca się z powrotem do zabawek. Nie mogę się nawet doczekać, niech mi Bóg wybaczy, by wygnać z mego umysłu tę jedyną rzecz, która mnie wspierała w tej groźnej chwili, bowiem kojarzy mi się teraz z marnością tych kilku dni. Zatem okropna konieczność udręki staje się aż nazbyt oczywista. Bóg miał mnie jedynie przez czterdzieści osiem godzin i to tylko dzięki zabraniu mi wszystkiego innego. Niech tylko na chwilę schowa do pochwy swój miecz, a ja zachowam się jak szczenię, gdy znienawidzona kąpiel dobiegła końca - otrząsnę się z wody, jak tylko potrafię, i popędzę, aby ponownie zanurzyć się w coś przyjemnie brudnego, w najbliższą grządkę z kwiatami, jeśli nie w najbliższą kupę gnoju. Oto dlaczego udręki nie mogą ustać, dopóki Bóg nie ujrzy nas stworzonymi na nowo lub dopóki nie zrozumie, że nasza odnowa jest sprawą beznadziejną"
Clive Staples Lewis – Problem cierpienia
Przerażająca prawda o człowieku...
UsuńWydrukowałam sobie ten fragment i powiesiłam na lodówce z intencją wytrwania w tej oczyszczającej kąpieli.
I tylko tego potrafię już życzyć innym...
Marzenko
OdpowiedzUsuńTwoje słowa na FB udostępiłam
dziekuje Ci za nie!
zdrowia kochana i po prostu bądź!
Dzięki że Jesteś Marzenko
OdpowiedzUsuńBeata
@-}--
OdpowiedzUsuńJestem tez po przeszczepach, dziś natrafiłam na Twojego bloga, życzę spokoju i dystansu, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMarzenko , jestes Piekna I Madra mloda Kobieta ! Niejedna starsza moglaby sie uczyc :)))) Jak ja :)))) Zycze Ci zdrowia i pokonania gada ! Jestes w moich myslach <3
OdpowiedzUsuńTobie i innym polecam bloga innej madrej kobiety . Warto czytac ! Naprawde ! http://kropla428.blog.onet.pl/ Pozdrawiam i sciskam <3
Szczesliwego Nowego Roku 2016 Marzenko ! Zycze Ci przede wszystkim zdrowia i calkowitego rozwodu z Hodgkinem ! Spelniaj marzenia i zyj najpiekniej jak potrafisz. Moce sily i tylko dobre mysli Ci przesylam.
OdpowiedzUsuńDla Ciebie na Nowy oby lepszy Rok 2016 <3
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=5FcwzE1vfJY
Pięknie napisane! Jezus to naprawdę największy autorytet. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku;)
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://szanujwspomnienia.blogspot.com/