wtorek, 10 stycznia 2012

Guzy i guziczki

Prawie rok temu zdiagnozowano u mnie Złośnice. Do tej pory uważałam się za grzeczną i łagodną kobitkę. A teraz taki cios- lekarze stwierdzili, że wiedzą lepiej, jaka jestem. Choć nie są amerykańskimi naukowcami- uwierzyłam.

Już dawno chciałam pisać bloga, kiedy zachorowałam tyle się działo. Wciąż odwlekałam moment założenie bloga, bo myślałam, że przejdę tą chorobę jak grypę i nawet się nie zorientuję, kiedy to wszystko minęło, że znajomi nawet nie zdążą zauważyć, że mnie na uczelni nie było, że nie opłaca się pisać o chorobie, bo zanim zdążę sklecić porządnie zdanie- wyzdrowieje.  Wygląda jednak na to, że choróbsko nie przeminęło z wiatrem i dostałam jednak czas i szansę na sklecenie zdania. Cóż za hojność losu!

Ziarnica Złośliwa- Jak to wszystko wyszło? Na to pytanie znam odpowiedz, ale gdyby spytać  mnie jak to wszystko WESZŁO, obniżono by mi ocenę za zbyt długie zastanawianie się. O czymś takim jak Chłonniak nigdy nie słyszałam, węzły chłonne to wiedziałam, że mam, ale gdzie dokładnie…?  Kilka miesięcy przed zdiagnozowaniem choroby chodziłam po lekarzach rodzinnych- po jednym, drugim, trzecim, diagnoza była jedna- „przecież jest ZIMA- wszyscy kaszlą!” Dobrze,  wiem co to ZIMA, to chyba nic groźnego. Jednak moja upierdliwość (wg lekarzy hipochondria)  skutkowała tym,  że zdiagnozowano mi nie tylko zimę i hipochondrię, ale również NIC PANI NIE JEST. Byłam więc spławiana rutinoskorbinem, na częste gorączki paracetamolem, na swędzenie skóry (alergolog nie wykrył uczuleń) dostałam jakiś psychotrop- bo drapać się szpilkami do krwi to na pewno na podłożu nerwowym- nie inaczej, schudłam do 59kg (normalnie ważę ok 66) ale koleżanki chwaliły, więc myślałam, że sama sobie wypracowałam bo kilka razy byłam na basenie i czasem wypiłam czerwoną herbatę…  No jeszcze poduszka rano mokra, no ale myślałam, że mi się w nocy za gorąco zrobiło- raz drugi, dwudziesty- i że widocznie tak twardo śpię, że się nie budzę od tego gorąca. No ale jak sprawa nabrała tempa- nie umiałam już mówić z powodu kaszlu, dusiłam się, po schodach wejść nie umiałam- to już było wiadomo, że to… ASTMA!  Nikt mi nie zrobił podstawowego badania krwi, RTG płuc… Jedyne badanie jakie miałam to „bluzkę zdejmij- bluzkę załóż”. Acha i jeszcze „zrób AAAA”. Już nie wiedziałam, czy ja zgłupłam, czy zgłupli lekarze.  Mama poleciła iść do jeszcze jednej Pani Doktor (z dużych liter, bo z szacunkiem), kazała zrobić badanie krwi i RTG płuc. Oddałam krew, poszłam prześwietlić klatę. Wracam z negatywem w ręku, widzę, że gdzieś między płucami takie wielkie coś, wielkie jak serce! No więc, to pewnie serce. Dziwne, że widać je na RTG, no ale cóż innego mogłoby to być.

I zaczęło się- Pani Doktor po obejrzeniu RTG i wyników krwi (białych ciałek kilkakrotnie więcej, niż być powinno) i długim milczeniu oznajmiła, że to może być Ziarnica (z dużej litery, choć bez szacunku) . Myślę- Ziarnica, brzmi błaho, jak grzybica. Pani Doktor wykonuje telefon i załatwia mi natychmiastową tomografię. Okazało się, że moje „serce” to guz o wielkości 10 na 8 cm. Nie wierzyłam, że to może być coś groźnego, ale tak na wszelki wypadek się popłakałam.  W domu powiedziałam, że to powiększony węzeł chłonny- poniekąd prawda, ale póki jeszcze nie wiem, co to jest – niech to będzie powiększony węzeł chłonny. Guz źle brzmi. Nie nadaje się do wypowiedzenia. A już na pewno nie przed obiadem z rodziną. Ani po.

9 komentarzy:

  1. Nie ma takiej choroby jak chłoNNiak, jest chłoNiak....
    Skoro podjęłaś się pisania o tak poważnej chorobie to rób to prawdziwie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. idz czlowieku i przywal porzadnie w sciane moze ci (celowo z malej litery) cos sie w lepetynie przekreci. glupota jest najwieksza zaraza ludzkosci.

      Usuń
  2. Może masz rację, ale spotykałam się z obiema formami. W końcu układ chłoNNy, nie chłoNy. Poprawię jednak ten błąd, bo nie jestem pyszałkowata i nie będę się upierać tylko po to, żeby moje było na wierzchu. Nie wiem tylko, co masz na myśli, pisząc "rób to prawdziwie"? Prawdziwie to można np kochać a nie pisać "chłoniak". Więc jeśli chcesz mnie poprawiać, "to rób to prawdziwie...". Po drugie, komentarze to nie miejsce na wytykanie błędów ortograficznych a to, że to tutaj robisz świadczy jedynie o brakach z savoir-vivre'u.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję że tak szczerze piszesz o lekarzach. To bardzo dla mnie ważne- zobaczyć świat medycyny, ale z tej drugiej strony.. Życzę Ci powrotu do zdrowia.
    Lekarz

    OdpowiedzUsuń
  4. Niewiarygodne... niepojęte... Nie ogarniam tego.. Tej ludzkiej uszczypliwości :/ I po co to? W imię czego? Czy przez jedno czy przez dziesięć "N" to niestety jest prawdziwe.. I choroba.. i cierpienie.. i człowiek.. i wszystko inne z tym związane :( Wszystko to jest prawdziwe... choć wolałabym, żeby to był taki mało śmieszny żart.
    Buziaczki kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaak. Witaj Marzenko. Zaczyna się niewinnie, ale ludzie są trollami wszędzie i musisz albo przywyknąć, albo nie.
    Weszłam tu ze strony R&R i bardzo mocno trzymam kciukasy za leczenie. Podoba mi się Twoje nastawienie do choroby. Pozwolisz, że zalinkuję Cię u siebie :)
    Pozdrawiam Ksena

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Marzenko ;*

    Bardzo, bardzo, ale to bardzo Ci wspolczuje ;* Chce Ci pow., ze polubilam Cie od pierwszej linijki. Piszesz o tak powaznej chorobie :( ale bije od Ciebie niesamowita chec zycia, chec walki i wierze, ze te walke WYGRASZ !!!!!!!!

    3mam mocno kciuki ;** / Ewa

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też trzymam, caaaały czas :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. A propos basenu. Pamiętam jak właśnie zimą po sekcji pływackiej poszłyśmy na spotkanie Koła Animatorów i tak strasznie kaszlałyśmy obie, ja, bo miałam zapalenie tchawicy, Ty, bo...i chyba nawet miałaś ze sobą rutinoscorbin czy coś innego ;)
    Będzie wszystko dobrze! Inaczej być nie może :))

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakąś sprawę, z którą chciałabyś się do mnie zwrócić osobiście, możesz to zrobić pisząc na m.erm@vp.pl