poniedziałek, 23 stycznia 2012

Półeczka, kolonie i pachwiny.

Moja pierwsza chemia. Przeżywam to jak pierwszą komunię. Skarbczyk zresztą też wzięłam. Jestem na oddziale hematologii i transplantacji szpiku w Katowicach. Oddział zamknięty, 8 dni bez bliskich- niby nie dużo, ale akurat w tym momencie chciałbym mieć dostęp do znajomych mi uśmiechów. Całuję rodziców, unikam czułych, ciepłych spojrzeń, żeby się nie rozpuścić jak czekolada i nie rozpłynąć w ramionach mamy. Drzwi się za mną zamykają, pielęgniarki prowadzą mnie na salę. Idę korytarzem i widzę kilka bezwłosych głów, może nie wypada się przyglądać, ale jestem ciekawa, jak będę wyglądać. Dwójeczka, moje łóżko, moja półeczka, obok nowa koleżanka, jej łóżko, jej półeczka i okno z widokiem na czarne od starości żaluzję zamknięte między szybami. Ja- to mój pierwszy raz, Ona- czwarta wznowa. Leży chłonniak i białaczka na dwóch łóżkach na kółkach, zaczynamy poznawać ich nosicieli. Klimat spotkania powoli przeradza się w kolonijną przygodę. Nigdy nie byłam na koloniach, ale podobno to przygoda.  A. miała trzydzieści parę lat, prześliczna, przemiła, przestraszona. Pierwszy spędzony z nią dzień był dla mnie prawdziwą lekcją pokory, to był dzień, kiedy zaczęłam się modlić. Ze strachu, z wdzięczności, z litanią próśb. Rozmawiałyśmy o marzeniach, strachu, rodzinie, przemijaniu, Bogu, miłości… czyli o rzeczach o których zazwyczaj nie rozmawiamy z osobą, którą dopiero poznaliśmy, no chyba, że z kufla wylewa się piwo więc wylewamy się i my.

Przychodzi młody lekarz- za nadto przystojny, jak na moją tutaj nieurodziwość. Siadam na łóżku udając, że zawsze mam taki szczupły brzuch i wcale nie wciągam. Próbuje jeszcze podratować fryzurę udając, że się drapię. Opowiadam Panu jak to stało, że się stało. - Proszę zrobić AAAAA- powiedział Pan Przystojny. Pokazałam mu więc stalaktyty i stalagmity śliny. Pan każe ściągnąć bluzkę… Słucham?! Nawet nie wie, czym się interesuję i jakie lubię kwiaty a tu taka zuchwałość! Gdybym chociaż miała biustonosz… Ok, przegląd klatki piersiowej zakończony. Najgorsze za mną. Hola hola!- zdawał się krzyczeć Pan Przystojny- proszę mi pokazać jeszcze pachwiny. Pachwiny?! Udaje, że nie wiem, co to. Podnoszę ręce do góry, w końcu pachy, pachwiny, brzmi podobnie, udam głupią. Sztuczka się nie udała, musiałam ściągnąć spodnie. Zanim to zrobiłam udawałam, że zaplątał mi się sznurek w spodniach z piżamy, próbuje go odwiązać i bardzo długo to trwa… W tym czasie nerwowo starałam się sobie przypomnieć, jakie mam na sobie majtki?! Wszelkie starania przypomnienia sobie tego szczegółu- choć nie uratowałoby mnie- nie powiodły się. Spodnie w dół… Niech to szlak! Czerwone, ponaciągane, poprute, wyblakłe! Te, które kupiłam sobie na maturę, na szczęście, te, które zawsze zakładam, kiedy potrzebuje wsparcia. Dość często go potrzebowałam, więc bawełniany amulet się zniszczył. Od razu przypomniałam sobie mądrość mojej siostry- „Zawsze noś ładną bieliznę, nie znasz bowiem dnia ani godziny…”.

No cóż. Na maturze amulet też nie przyniósł mi szczęścia.

8 komentarzy:

  1. Blondyno, to Ty? Kocham Cię wielce!

    OdpowiedzUsuń
  2. No a kto niby, jak nie ja? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jesteś jedyną Natalią, jaką znam ;) Ale któż mógłby mnie kochać... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sposób, w jaki o tym piszesz, jest niesamowity. Mam nadzieję, że prędzej czy później uda Ci się wyprosić niechcianego intruza i o jakość majtek będziesz mogła martwić się w dużo przyjemniejszych okolicznościach ;-)

      Usuń
  4. Bądź dzielna, będę za Ciebie trzymać kciuki :)
    Pozdrawiam Ania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakbym słyszała moją własną rodzicielkę! 'Zawsze miej na sobie schludną bieliznę. Co by się stało, gdybyś miała wypadek i trzeba by Cię zabrać do szpitala, rozebrać? Taki wstyd!'
    No cóż. Priorytety trzeba mieć. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś niesamowita w tym pisaniu :) Twoje poczucie humoru i wyobraźnia to dusza na miarę pisarki :) Trzymaj się, życzę Ci dużo wytrwałości :-)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakąś sprawę, z którą chciałabyś się do mnie zwrócić osobiście, możesz to zrobić pisząc na m.erm@vp.pl