poniedziałek, 3 grudnia 2012

Autoprzeszczep cytrynowy


Chemioterapię czas zacząć. Jestem proszona do sali zabiegowej na założenie wejścia centralnego. Sala zabiegowa, na środku kozetka a na niej ja do połowy naga. Lekarz nade mną, światło w oczy, proszę się odwrócić. Ten schemat powtarzał się już wielokrotnie. Powinnam się oswoić. Ja jednak każdy zabieg przeżywam bardziej emocjonalnie, boję się go tak bardzo, że na samo wspomnienie tego cisną mi się łzy w kąciki oczu. To tylko założenie takiego dużego wenflonu do żyły pod obojczykiem. Nic strasznego. Zabieg trwa może 10 min i boli tylko trochę. Jednak w trakcje zabiegu dzieje się coś dla mnie niezrozumiałego. Odpływam gdzieś, mam zawroty głowy jakbym była pijana, wyłączam się, czuję jakbym opuszczała ciało, jak gdyby działo się coś tak strasznego, że nie chcę przy tym być, więc wychodzę. Oślepia mnie lampa a z mojego nieruchomego spojrzenia spływają łzy. Pierwszy raz miałam takie uczucie, kiedy miałam robioną biopsję węzła chłonnego. Przykryto mi twarz, po środku znieczulającym nic nie czułam a jednak płakałam jak gdyby ci ludzie, tam nade mną, robili mi coś okropnego a ja nie mogę się ruszyć i uciec. Wychodzę więc z siebie, jestem nieobecna, nie czuje ciała. Wspominając to zdarzenie mam wrażenie, że to sen.

Leżę na łóżku, pielęgniarki podłączają mi kabelki do wejścia centralnego, programują pompę infuzyjną, która ma mi dawkować kroplówki. 4 doby ciągłego wlewu. - Może być naprawdę ciężko Pani Marzeno. Gdyby coś się działo… - mówi pielęgniarka. – Tak wiem, wtedy dzwonić - dokańczam. Bardzo męczy mnie pikanie pompy. Nie mogę przez nią spać a co kilkadziesiąt minut włącza się alarm, kiedy dla przykładu zmniejsza się ciśnienie w kabelku, bo np. przygniotłam go ręką. Muszę wtedy wzywać pielęgniarkę, żeby ten cholerny alarm wyłączyła, bo doprowadza mnie do szału. Zwłaszcza kiedy budzi mnie w nocy co godzinę. W końcu sama przez obserwowanie nauczyłam się go wyłączać i regulować, ale to i tak zmusza mnie co całonocnego wstawania z łóżka, żeby dobrać się do pompy.

4 doby chemioterapii minęły spokojnie. Takie tam wymioty, jakieś tam omdlenia, stosowne wyczerpanie i znośne bóle. Bez szału. Poranny obchód, udzielam wywiadu gronie lekarzy. Chwale się, że tak ładnie zniosłam chemię, że nie taki diabeł straszny. Profesor milczy. Wyraz jego twarzy mówi mi: nie mów hop…
Mijają kolejne dni. Leżę w łóżku a w tym czasie bomba z opóźnionym zapłonem niszczy potwora przy okazji demolując mój szpik kostny. Czuje się coraz gorzej, spadają mi wartości- szpik niszczeje więc nie ma kto produkować krwi. Pielęgniarki przynoszą worki z czerwonym płynem od honorowych dawców. Przetaczają mi płytki krwi jedna za drugą. Ciekawe, kim są Ci ludzie, którzy oddali krew. Nawet nie wiedzą, że ich dar właśnie ratuje mi życie. Chciałabym im podziękować.

Czuję się fatalnie, wymiotuję non stop, nie potrafię jeść, nie potrafię wstać, jestem zmęczona jak koń po westernie. Zawroty głowy nie pozwalają mi zmienić pozycji z leżącej na siedzącą tak, aby nie zwymiotować. Dostaję obiad, sam jego zapach przyprawia mnie o mdłości. Jem w pozycji horyzontalnej. Kładę talerz na kołdrze, tuż pod spoczywającą na poduszce głową. Dociskam ciepłą ceramikę do brody i cisnę widelcem kartofel wprost do otwartych  ust. Albo obok.  Po wszystkim wyglądam, jakbym próbowała wymieszać bigos głową.

Dzień autoprzeszczepu. Leżę z podpiętymi kabelkami, którymi spływają do moich żył komórki macierzyste. Lekarze wiszą nade mną i sprawdzają, czy wszystko przebiega sprawnie. Jestem tak bardzo zmęczona, że nawet na to wszystko nie patrzę. Drzemię.
 – Proszę na nas patrzeć. Patrzeć i mówić – instruują mnie lekarze. Ledwo zipie a tu nie dość, że powieki dźwignąć muszę to jeszcze język w ruch wprawiać. – Ale po co? – pytam. - Mamy wtedy pewność, że pani żyje- odpowiedział lekarz. Na jego twarzy nie dopatrzyłam się jednak psotnego mrugnięcia okiem.

Czuję obrzydliwy smak w ustach. Najohydniejszy z najohydniejszych. Słone mydło, paskudztwo, wstrętność, okropieństwo. Dźwiga mi się żołądek. - Będę wymiotować- uprzedzam. Pielęgniarka szybko podaje mi miskę, lekarz „pożyczył” od pacjenta z sali obok cukierek dla mnie aby zredukować traumę moich kubków smakowych. Am! Landrynka wylądowała na języku a stamtąd wśliznęła się do gardła i sunęła w stronę płuc… Duszę się, kaszlę, próbuję ją wykrztusić, brak mi tchu! Lekarze stoją spokojnie a ja wymachuję rękami, żeby mi pomogli, żeby w plecy przywalili! Oni zaś przyglądają się badawczo, zerkają na zegarek… Myślałam, że już po mnie, kiedy nagle cukierek wystrzelił z mojego gardła i zawirował w misce. – O matko, my myśleliśmy, że pani po prostu wymiotuję tak jak zapowiadała!- skomentował zaskoczony lekarz. Mało brakowało dokonała bym żywota a w akcie zgonu napisano by: „Pacjentka zmarła podczas przeszczepu- udławiła się landrynką. Szczegóły wydarzenia: Landrynka była o smaku cytrynowym.”


To była ostatnia z zabawnych sytuacji podczas mojego przeszczepu, ale o tym w środę.

139 komentarzy:

  1. Przetrzymaj, przetrzymaj .
    Trzeba mieć niespożyte siły, żeby przejść przez taki rodzaj leczenia i ogromną odwagę. Podziwiam Cię

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też podziwiam i bardzo Cię lubię:) Zaglądam codziennie i czekam na Twoje "pisanie".Jesteś mądrą i fajną dziewczyną,trzymam kciuki! ŚCISKAM leciutko:)
    Nieznajoma Ania z Łodzi:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boze jak bardzo mi Pani zal, ale trzeba miec nadzieje , ze z kazdym dniem bedzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś wspaniałą mądrą dziewczyną:-)
    Trzymam kciuki za Ciebie:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przetrzymaj, Kochana!!! Jesteś bardzo dzielna!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestes wspaniala !
    Zeby nie zapomniec o poczuciu humoru w takiej trudnej sytuacji!
    sciskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz fantastyczne poczucie humoru w "tej" sytuacji! Podziwiam, klepię paciorki i ślę uściski.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uważaj Kochana, landrynki bywają podłe! Trzymam kciuki, ciągle i wciąż.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ślę ciepłe myśli, modlitwy i ściskam! Marzenko jesteśmy z Tobą! ula

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie będę oryginalna w swym komentarzu, ale kolejny raz piszę: Jesteś Wielka.
    Landrynki....własnie wczoraj opowiadałam znajomym, jak na moim dyżurze rodzice przywieźli dwuletnie dziecko, które już nie żyło: udusiło się landrynką.
    Moje dzieci nigdy nie dostały twardych cukierków.
    Marzenko,landrynki jedz z wielką uwagą:)

    OdpowiedzUsuń
  11. ciesze sie, ze jednak jakas "zabawna" historyjka sie uchowala z tego niezbyt przyjemnego dnia... Walcz kobieto! Walcz!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś niesamowitą, wspaniałą i silną dziewczyną. Ta choroba Cię nie pokona. Walcz i wygraj!
    K.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo Ci dopinguję Marzenko...
    Pewnie nie będę oryginalna,ale cudnie umiesz pisać :)
    Duuużo siły dzielna kobietko...
    Sylwia W.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bo to była cytrynowa landrynka, dlatego taka wredna ;) a tak poważnie mówiąc to mi pielęgniarka polecała na sam przeszczep miętowe żeby zmienić smak. Przez cały autoprzeszczep nie wymiotowałam ani razu, podobno takie mają właściwości miętowe cukierki.Trzymaj się dzielnie Marzenko i szybko regeneruj się.
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobrze wiedzieć, że gdzieś tam jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  16. modlę się o pani wyzdrowienie ,bedzie dobrze ....musi byc!

    OdpowiedzUsuń
  17. Boże, ile cierpienia...
    Chciałabym móc Cię kiedyś przytulić.

    OdpowiedzUsuń
  18. jej, dziewczyno, nawet nie bede sie silic na zarttowanie
    tylko tez Cie przytule serdecznie

    (mialam podobna akcje jak Tw z landryna, chociaz mniej dramatyczna byla)

    OdpowiedzUsuń
  19. NIE ZNAMY SIĘ ALE JESTEŚ MI BARDZO BLISKA ... DZIĘKUJĘ DODAJESZ MI OTUCHY

    OdpowiedzUsuń
  20. jak ja żałuję, że Cię nie znam osobiście, bardzo, trzymam kciuki bardzo mocno!

    OdpowiedzUsuń
  21. Trzymam kciuki najmocniej jak potrafię. Wątek z landrynką powalający. Proszę walczyć z całych sił choć ten paskudnik powinien paść od od połączenia chemíi i mimo wszystko ogromnego humoru.M.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jesteś niesamowita.... Po prostu niesamowita :) Czekam na kolejny wpis i wiele wiele kolejnych wpisów!!! Przesyłam ciepłe myśli!

    OdpowiedzUsuń
  23. Jesteś naprawdę dzielna!

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie mogę doczekać się następnego wpisu! Z całej siły trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  25. Swietnie, doskonale piszesz.
    Prawdopodobnie brak mi poczucia humoru, bo żadna z opisanych sytuacji nie wydała mi się zabawna.
    Za to bardzo się ciesze, ze przeżyłaś bliskie spotkanie z landrynką z doktorem Pełnym Dobrej Woli.

    OdpowiedzUsuń
  26. No Kochana, dobrze że dałaś znak życia. No wszędzie powtarzają, że my to nie umrzemy na nowotwór tylko może np. zabić nas katar...ale landrynka ?? :)
    A po całości ZUCH DZIEWCZYNKA !!!
    to wszystko przede mną, więc czytam z uwagą...- landrynek nie będę ssać :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Trzymaj się Marzenko!!!!
    Jesteś wielka ,wielki szacunek!!!
    Dużo sił na walkę ,która musi się udać!Każdego dnia tu zaglądam,myślę o Tobie i wspieram choć myślami.
    Całuski.Ata

    OdpowiedzUsuń
  28. czytam z uwagą i myśli dobre ślę...

    OdpowiedzUsuń
  29. Jesteś wspaniała:). Czuję, że będzie dobrze, mam takie przeczucie. Odezwij się do nas koniecznie w środę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Pani Dzielna! Może lepiej ... krówki mięciutki następnym razem. :-*

    OdpowiedzUsuń
  31. Jest Pani naprawde dzielna. podziwiam Pani osobowosc! Smiech i ironia nawet w tak dramatycznych sytuacjach pokazuja jaka jest Pani silna osobowoscia. Bardzo zycze Pani aby Pani wyzdrowiala. Nie znam Pani ale jest mi Pani bardzo bliska. Nie zaznalam nigdy czym jest chemia ale zycie moje i moich bliskich juz kilka razy wisialo na wlosku. Mojemu synkowi lekarze dawali mniej niz 20 procent szans na przezycie bo operacja serca sie nie powiodla a on bedac na intensywnej terapi nie rozumial 5 latek ze jest tak tragicznie i az do utraty przytomnosci powtarzal ze chce isc do lasu! a potem tak sie zawzial ze przezyl to co bylo nie do przezycia dla wspolczesnej medycyny w UK. czasem mysle o tamtym czasie i nadal jestem pod wrazeniem jak wiele moze zdzialac chec zycia. historia z moim synkiem nie ma jeszcze zakonczenia bo czekamy teraz na przeszczep serca ale wierze ze zarowno Pani jak i moj synek wyjdziecie ze swoich walk zwyciesko. goraco pozdrawiam. Agata

    OdpowiedzUsuń
  32. Och dziewczyno kochana jak dobrze ze piszesz,trzymam za Ciebie kciuki,bedzie dobrze!!!!!Jestes bardzo mocna !!!!Podziwiam i uwielbiam Twoj styl pisania i czekam niecierpliwie na nastepny Twoj wpis ,a poki co cieplutko pozdrawiam i choc w myslach pragne ulzyc Ci w Twoim strachu i cierpieniu!!!

    OdpowiedzUsuń
  33. Dajesz radę, Dziewczyno. Jesteś dzielna. Jesteś silna.

    OdpowiedzUsuń
  34. Marzanko, nie wiem, jakie miałaś plany zawodowo - zarobkowe, ale jeśli pomimo choroby utrzymuje się Twój świetny styl literacki, to ja Ci powiem: Ty dziewczyno pisz, pisz, pisz. A potem to wydaj. I tak w kółko. Masz naprawdę dobre pióro. Pierwszych zainteresowanych zakupem swoich książek znajdziesz wśród czytelników bloga i ich znajomych. Zdrowiej więc i działaj. Bardzo trzymam kciuki, Za wszystko. Myślę o Tobie, Katka

    OdpowiedzUsuń
  35. Śmierć od landrynki to już by była ironia losu :p bardzo lubię Cię odwiedzać, trzymam kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
  36. Uwielbiam Cię czytać, kibicuję bardzo mocno. W imieniu krwiodawców podziękowania przyjęte:)
    JAk by coś, to się dorzucę kolejnym woreczkiem, w przyszłym tygodniu. Trzymaj się i nie daj się!

    OdpowiedzUsuń
  37. zeby zachować poczucie humoru w tak trudnej sytuacji, trzeba być Wielkim Człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
  38. No to czekam na post środowy.
    Zdrowiej!

    OdpowiedzUsuń
  39. myślę o Tobie bardzo, bardzo ciepło! :)
    i mocno czuję Twoją energię. wiem, że masz jej baaaardzoo dużo!

    OdpowiedzUsuń
  40. >> Po wszystkim wyglądam, jakbym próbowała wymieszać bigos głową.

    przepraszam ale rżę!!!! Wizualizuję sobie piękną Marzenę z farfoclami na twarzy i nie mogę się nie śmiać :)
    Miłego dnia!
    dzisiaj środa więc czekam na kolejny post.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  41. "Po wszystkim wyglądam, jakbym próbowała wymieszać bigos głową"
    Odpadłam po tym fragmencie.
    Jesteś niezwykła bo w całym tym koszmarze widać w Tobie pogodę ducha.
    WALCZ.NIE PODDAWAJ SIĘ.

    OdpowiedzUsuń
  42. Marzenko, zaglądam na Twojego bloga i bardzo Cię szczerze podziwiam. Skąd Ty Kochana masz na to wszystko tyle sił? Na korepetycje muszę się do Ciebie wybrać!
    Bardzo mocno pragnę byś wyzdrowiała i żyła. A po tym wszystkim musisz wydać książkę, bo Twój styl pisania jest zjawiskowy! Ty zaś jesteś niesamowita. Bystra, pełna chęci życia, wesoła, waleczna, dzielna, odważna...MUSISZ ŻYĆ!

    Martwię się, że nie ma żadnej nowej wiadomości, a miał być dziś nowy post...Nie traktuję Twojego bloga jak serialu sensacyjnego w odcinkach, ale...przyznam, że wstrzymuję dziś oddech bo dobiega północ a tu dalej cisza...
    Choć z drugiej strony nie ma CI się co dziwić, po tych wszystkich "atrakcjach" może po prostu odpoczywasz...
    Nie trać nadziei i walcz.
    Kochana zdrowia Ci z całych sił życzę.
    Niech Cię Bóg błogosławi!

    OdpowiedzUsuń
  43. dobrze mi tu z Tobą na tym blogu;)))

    OdpowiedzUsuń
  44. nadal cisza. czekamy na odzew od Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  45. ktoś tu użył dobrego słowa, tak, ZJAWISKOWA jesteś, Marzena. chciałabym znać taką fajną dziewczynę jak Ty, osobiście. Twojego cierpienia nie umiem sobie nawet wyobrazić, Kochana. kibicujemy tu wszyscy. czekamy na wieści. mam nadzieję, że jest przynajmniej troszkę lepiej. i że wszystko się ułoży! trzymaj się, Kochana. myślimy o Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  46. Marzenko,
    takie wspaniale dziewczyny musza byc zdrowe. To okropnie niesprawiedliwe, ze musisz w smowim mlodym zyciu znosic takie okrutne cierpienia. Bardzo wspolczuje rowniez Twojej mamie,ktora patrzy jak Jej kochane dziecko walczy z ta straszna choroba. Nie mam slow, by napisac Ci jak bardzo sie o Ciebie martwie i jak bardzo bym chciala bys miala to wszystko juz za soba i zdrowa cieszyla sie zyciem.
    Jestes wyjatkowa.
    B

    OdpowiedzUsuń
  47. Marzenko, licznik odwiedzin na Twoim blogu dzisiaj wyjątkowo pracowity...wszyscy zatroskani Twoim samopoczuciem i przejęci, że Ciebie nie ma...Ja sama wchodzę tu jak szalona jakaś co chwilę od wczoraj, w nadziei, że cokolwiek napiszesz...A wystarczyłoby kompletnie jedno jedyne zdanie-jestem... odpoczywam/dochodzę do siebie. Oj ależ by to uszczęśliwiło nas wszystkich...
    Ale Twoje zdrowie i spokój tysiąckroć ważniejszy od naszego niepokoju i tego na co czekamy.To wszystko nie ważne. Ty jesteś teraz ważna. Wracaj więc Ty do sił sobie spokojnie a my poczekamy...
    Pięknie walczysz! I choć wcale nie mam pozytywnego kopa po czytaniu tego co piszesz a wręcz łzy leją mi się nieraz ciurkiem to duchowo jestem tu z Tobą, choć się wcale nie znamy,ale właśnie taka ja, mająca rodzinę dziecko anonimowa kobieta gdzieś ze śląska myślę o Tobie i proszę Boga o zdrowie dla Ciebie.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  48. Marzenko

    Jestem pełna podziwu dla Twej mądrości, inteligencji i refleksyjności. Życzę Ci z całego serca, abyś wyzdrowiała.

    aśka

    OdpowiedzUsuń
  49. Marzenko cieplutko pozdrawiam Cie i czekam cierpliwie na ten upragniony wpis.....ELA

    OdpowiedzUsuń
  50. czekam i ja...

    OdpowiedzUsuń
  51. I ja.............

    OdpowiedzUsuń
  52. Kochana MUSISZ ŻYĆ! Zresztą nie masz innego wyjścia-zobacz ile osób czeka na Twoje wpisy...a to zobowiązuje;) A poważnie to ściskam i przytulam Cię do serca.
    Błagam, niech Pan Bóg da CI siłę na to wszystko i uleczy to co po ludzku mało realne. Pan Bóg może wszystko bo dla niego nie istnieją rzeczy niemożliwe. Prośmy Go o zdrowie dla CIebie.
    Amen.

    OdpowiedzUsuń
  53. czekam cierpliwie na newsy

    OdpowiedzUsuń
  54. No Kochana środa już minęła !!! Odzywać się tu !!! Natychmiast !!!

    OdpowiedzUsuń
  55. No właśnie...minęła...nawet czwartek minął.Martwię się bardzo,jak zbierzesz siły odezwij się kochana.Czekamy tu na Ciebie.Buziaki
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  56. no pressure. My tu ciagle jestesmy:). mamy tylko nadzieje ze wszystko w miare ok i nie zlamalas przykladowo nogi w wyniku poslizgniecia na mydle:). jak juz na pewno wiesz w polskich szpitalach wszystko jest mozliwe:)

    OdpowiedzUsuń
  57. trzymam kciuki nieprzerwanie!

    OdpowiedzUsuń
  58. Marzenko kochana...czekamyyy:)

    OdpowiedzUsuń
  59. wtorkowe buziaki. Uwielbiam Cie czytac.

    OdpowiedzUsuń
  60. Zaczynam się martwić....

    OdpowiedzUsuń
  61. Odezwij się Piękna...

    OdpowiedzUsuń
  62. Marzenko czekam i ja..

    OdpowiedzUsuń
  63. Kochani nawiązałam kontakt z Marzenką smsowy :) Jest słaba i źle się czuje, ale prosiła, abym napisała, że mimo to, wszystko ok. Więc martwiącym się przekazuje. Zapewniała, że jak zbierze siły oraz wróci do cywilizacji (Internet) to się odezwie. Teraz Wam mogę życzyć spokojnej nocy :) A Ty Marzenko zbieraj siły i wracaj do nas :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wiadomość :)

      aśka

      Usuń
    2. Dziękuję i ja za wiadomość.... a dla Marzenki - trzymaj sie dziewczyno.!!!

      Ariadna

      Usuń
    3. dziękuję za informację.

      Usuń
    4. mamy nadzieje ze Ona wie ze caly czas o niej myslimy. Marzenka nia daj sie!!!!

      Usuń
  64. Dasz radę Piękna .Dobrej nocy

    OdpowiedzUsuń
  65. Pani Marzeno! Podziwiam, uwielbiam, kibicuję... Wysyłam pakunek dobrej energii, wierząc, że znajdzie Panią. Swietna z Pani babka.
    Z całego serca chciałabym, aby się Pani udało. Proszę w spokoju wracać do sił.

    OdpowiedzUsuń
  66. A tak w ogóle to hurraaaa!! Dzięki za ten sms, jupi!

    OdpowiedzUsuń
  67. Trzymam kciuki .................

    OdpowiedzUsuń
  68. Dziękuję za tę wiadomość. Czekam i modlę się za Ciebie. Dasz radę na pewno! K.

    OdpowiedzUsuń
  69. Super, że OK! Cieszę się i dziękuję za tę wiadomość!:)))

    OdpowiedzUsuń
  70. Co za ulga. Dzięki wszystkim siłom na ziemi i gdzie indziej za to,że czuwają nad tą dziewczyną.

    OdpowiedzUsuń
  71. Jestes niesamowita osoba, trzymaj sie cieplutko. Z calego serducha Ci kibicuje i wierze, ze sie uda. Mam nadzieje ze wkrotce sie odezwiesz.

    OdpowiedzUsuń
  72. juz dawno nic mnie tak nie ucieszylo jak info, ze z Toba wszystko ok(hm, wiem, ze to wzgledne pojecie, wiem)i ze zbierasz sily- jestes swietna kobieto, wiem, ze sie nie poddajesz i trzymam kciuki za Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  73. Jak cudownie,że jesteś ! Nie masz siły? Nic dziwnego! Czemuż Ci wtedy wsadzili tą landrynkę? Przez głupiego cukierka nie możemy napawać się Twoją twórczością literacką. Pozdrawiam Cię serdecznie ,trzymam kciuki i modlę się do Najwyższego! Jestem dawcą od czterech lat ,ale nikomu jeszcze nie pomogłam. Pozdrawiam Cię i wracaj do nas! Wiola

    OdpowiedzUsuń
  74. Czekam,zaglądam codziennie,tak bardzo chce przeczytać że dajesz radę,bo wiem że dasz!! pamiętaj można przegrać bitwę ale mozna wygrać wojnę.Bądz najlepszym generałem dla siebie-wygrasz WYGRASZ WIERZ W TO !!!WYGRASZ

    OdpowiedzUsuń
  75. Marzenko napisz juz cos...tyle osob czeka...trzymamy kciuki

    OdpowiedzUsuń
  76. Marzena, myśle o Tobie ciepło. Mrugnij enterem.

    OdpowiedzUsuń
  77. Tęskni mi się .... Wracaj szybciutko!Wiola

    OdpowiedzUsuń
  78. Marzenko ,myslami codziennie jestem przy Tobie,mam nadzieje ze wszystko idzie w dobrym kierunku,przesylam Ci moc pozytywnej energii od nas tu wszystkich zza oceanu,trzymamy mocno kciuki za Ciebie, , cala moja rodzinka, choc Ty nas wcale nie znasz,to my po przeczytaniu twojego blogu czujemy sie jakbys byla jedna z nas,nawet moje kolezanki pielegnarki z pracy ,pracuje w szpitalu, dopinguja Ci ile moga, a teraz z amerykanskim przeszczepem to juz wszystkie sie smieja ze spokrewniona z nami tu w Usa jestes jak nic :) czekamy cierpliwie na slowko od Ciebie papatki- Ela

    OdpowiedzUsuń
  79. I ja czekam na jakis znak, sygnal :). Moze telepatycznie? Wiara czyni cuda, a wierze ze sie Tobie uda!. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  80. Wie ktos co u Pani Marzenki?

    OdpowiedzUsuń
  81. Zółta Landrynko ! już czas , weż sie w garść i napisz coś!
    Marzenko , wiem ,że masz sie coraz lepiej-bo takie były plany na najbliższy czas-trzym sie cieplutko w zimowy czas, przesyłam wiązki energii i serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  82. ludzie, trochę szacunku... "już czas", "tęskni mi się", "tyle osób czeka" - co to za teksty? to nie jest reality show dla głodnych sensacji widzów - schowajcie swój egocentryzm głęboko i pozwólcie Marzenie samej zdecydować, kiedy będzie "czas". Tutaj ona jest ważna i jej potrzeby, a nie Wasz głód informacji.
    Zdrowia, Marzenko. I dużo sił. Obyś w te Święta mogła z uśmiechem na twarzy zasiąść wspólnie z rodziną przy wigilijnym stole i obyś w pełni zdrowia przywitała nowy rok. Trzymam kciuki.

    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram. Też czekam, ale cierpliwie, zaglądając parę razy dziennie.

      Usuń
    2. Nie wiem gdzie tu widzisz brak szacunku. nikt tu nie tupie nozkami. czekamy i zyczymy wszystkiego naj

      Usuń
    3. coz moze niektorzy niezbyt trafnie uzyli slow ale zakladac ze to objaw braku szacunku to juz nadinterpretacja! nikomu to nie sluzy. czytajac komentarze widze ze wiekszosc rozumie powage sytuacji. wierze ze Ci co uzywaja lekkiego jezyka nie robia sobie z bloga reality show a po prostu chca sie czegos dowiedziec i pozornie lekka forma im to ulatwia!wszystkim zycze zrozumienia do siebie nawzajem. nikt z nas nie jest idealny.

      Usuń
  83. Nabieraj sił, Marzenko. Pozdrawiam przedświątecznie, Katka

    OdpowiedzUsuń
  84. Z calego serca,ze wszystkich moich sil,zycze Ci zdrowia,wiary.Jestem czesto myslami przy Tobie.WALCZ ;WALCZ : Usmiechu,raz jeszcze zdrowia

    OdpowiedzUsuń
  85. Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Ci duuużo sił do walki, furę zdrowia, moc nadziei i abyś pławiła się w miłości :) Życzę Ci też aby w kolejne Boże Narodzenie Twoje cała ta paskudna historia walki z rakiem stała się tylko wspomnieniem, jak zły sen, który z czasem blednie, blednie, aż w końcu rozmywa się i znika...
    Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  86. Życzę dużo siły do szybkiego wyzdrowienia! Mocno trzymam kciuki za Ciebie, Marzena!

    OdpowiedzUsuń
  87. Szczęśliwych Swiąt Bożego Narodzenia, dobrego samopoczucia, ku zdrowiu zmierzania.
    Aby pewnego dnia choroba mogła być już tylko wspomnieniem....

    OdpowiedzUsuń
  88. spokojnych swiat i duzo sily i wytrwalosci Marzenka!

    OdpowiedzUsuń
  89. Spokojnych ŚWIĄT Marzenko.Obyś się lepiej czuła.Buziaki:)
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  90. Marzenko, dziś drugi dzień Świąt. Życzę Ci wielu łask od Dzieciątka Jezus, a przede wszystkim ZDROWIA, by Pan dokonał dla Ciebie cudu.

    OdpowiedzUsuń
  91. Marzenko, obyś wyzdrowiała. Najlepszego ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
  92. siły w zdrowieniu życzę ci, śliczna i mądra dziewczyno.

    OdpowiedzUsuń
  93. Marzenko, dużo sił i zdrowia Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
  94. I ja dolaczam do zyczen zdrowia, sil i jeszcze raz zdrowia! Bardzo Cie podziwiam, czesto o Tobie mysle...
    Badz dobrej mysli, kochana!!! Przesylam delikatne usciski, duzo pozytywnych mysli i sily, wierze w Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  95. Słońce życzę Ci, żeby w nadchodzącym Nowym Roku choroba poszła precz i nigdy, nigdy nie wróciła! Trzymam kciuki oraz pozostałe 8 palców, zaprzęgam do działania wszystkie Anioły, wzywam w zaklęciach dobre duchy. Zdrowiej Kobietko bo już dosyć czasu to dziadostwo się Ciebie trzymało! Trzymaj się ciepło i nie ustawaj w walce. Mam nadzieję, że już widać metę w tej wojnie i to goowno opuszcza Cię bezpowrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  96. Przyszlam do Pani z bloga Chustki. nie zdazylam sie przywitac z Nia. tutaj wiec macham lapka, trzymam kciuki i pytam, czy moge jakos pomoc. swietnie sie Pania czyta, niezaleznie od tematyki, czysta przyjemnosc. a i uwazam, ze siac swiadomosc w narodzie trzeba. ja mysle, ze gdybym czytala blogi Chustek i RakiJ tego swiata, to rzucilabym papierochy znacznie wczesnie niz rzucilam. demitologizowanie raka jest konieczne. pozdrawiam serdecznie z Irlandii, niech sie rak rakiem wycofa w trymiga.

    OdpowiedzUsuń
  97. Marzenko:) proszę kliknij choć kropkę na znak, że żyjesz:) Wpadam tutaj do Ciebie często, sama jestem po przeszczepie i wiem jak jest ale proszę, chociaż o kropeczkę:)

    OdpowiedzUsuń
  98. Marzenka myslimy o Tobie!

    OdpowiedzUsuń
  99. myslimy i czekamy.......

    OdpowiedzUsuń
  100. Marzenko Kochana, nie piszesz, pewnie słabo się czujesz:(
    Wkurza mnie to, że nie możemy Ci pomóc, tylko czekać na poprawę...Eh...
    Jesteś zbyt młoda i zbyt fajna by tak poważnie chorować i cierpieć, jakie to życie jest bezlitosne czasem:(
    Niech Bóg da CI na to wszystko siłę!
    Zdrowiej!

    OdpowiedzUsuń
  101. Marzenko, trzymaj się Dziewczyno. Oby rozpoczęty rok miał w sobie dla Ciebie wiele dobrych dni, Katka

    OdpowiedzUsuń
  102. Marzenko, mam nadzieje, ze dochodzis do siebie i jak tylko poczujesz sie lepiej ii usiadziesz do komputera to zobaczysz, ze przez cały czas o Tobie myśleliśmy....

    OdpowiedzUsuń
  103. Cześć Marzenko :) Wiem,że dochodzisz do siebie. Napisz proszę następnego posta ,bo Twoje pisanie większe jest niż zwykłe bełkoty. Zaangażowałaś się w pomoc Marcie, nie bacząc na swoją chorobę. Wielbić Ci będę na wieki:) Pozdrawiam Wiola:)

    OdpowiedzUsuń
  104. marzena, zagladam tu codziennie. martwie sie,ze nie piszesz ale mam nadzieje,ze jest tak jak mawiaja ci z wyspy: no news is good news. trzymaj sie dziewczyno! szczesliwego nowego roku.x

    OdpowiedzUsuń
  105. Marzenko, pamiętam i myślę o Tobie. Trzymaj się dziewczyno, trzymaj mocno! Katka

    OdpowiedzUsuń
  106. Witaj. Jestem tu każdego dnia. Mam nadzieję, że czujesz się lepiej i dochodzisz do siebie. Życzę Ci tego z całego serca. Oby rok 2013 był dla Ciebie szczęśliwy.

    OdpowiedzUsuń
  107. Marzenko-czekamy, wspieramy, zaklinamy rzeczywistość, żeby było lepiej. Trzymaj się dzielnie i wracaj.

    OdpowiedzUsuń
  108. Marzenko, widzę że jesteś "obecna" u Marty, mam nadzieję,że to znak,iż czujesz się lepiej...Trzymam kciuki!!! Odezwij się, masz tylu życzliwych ile Marta ma wsparcia od Ciebie, pozdrawiam Agata ;)

    OdpowiedzUsuń
  109. W ciagu calego dnia w pracy zdarzylam przeczytac kazdy Twoj wpis na blogu, kazde slowo, tak, wiem w pracy sie pracuje, ale nie moglam sie oderwac od czytania! Wierze w Ciebie Marzeno! I mocno trzymam kciuki! Uda Ci sie na pewno przegonic to chorobsko z Twojego ciala! Czekam za nowymi notatkami! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  110. weszlam wczoraj pierwszy raz na Twojego bloga. przeczytalam od deski do deski, rozczarowana, ze tak malo...
    Marzena mam olbrzymi talent do pisania, cudnie czyta sie Twoje teksty.
    jak wielu tutaj, czekam z niecierpliwoscia kiedy odezwiesz sie na nowo.
    duzo zdrowia i sily Piekna Kobieto!

    OdpowiedzUsuń
  111. mialo byc masz :), ja niestety nie mam.

    OdpowiedzUsuń
  112. Marzenko, kiedys trafiłam na twojego bloga. Przeczytałam go jednym tchem. Tak jak inni Ci juz mówili, masz niesamowity talent do pisania i nie powinnać tego porzucać. Zdecydowałaś się tez opowiedzieć o swoim życiu. Odkąd przeczytałam Twojego bloga codziennie tu zaglądam modląc się o jakis znak życia od Ciebie. Tak jak ktos napisał wcześniej postaw chociaż kropkę. Nie jest to ciekawość z mojej strony ale troska. Trzymam za Ciebie mocno kciuki. Jesteś wspaniałą dziewczyną i głęboko wierzę, że uda Ci się z tego wyjść.
    Jesteś obecna na blogu u Marty. Czemu pozostawiłaś swojego, i tym samym nas wszystkich którzy codziennie o Tobie myślimy???
    Ściskam mocno!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,Czemu pozostawiłaś swego bloga,, ??? NO ludzie bez przesady !!!

      Usuń
    2. Polecam czytanie ze zrozumieniem!
      Marzenka udziela się na blogu Marty. Dlatego zapytałam czemu nie daje znaku życia na swoim. Jest tu sporo życzliwych jej osób.

      Usuń
    3. tak trudno niektórym uszanować, że Marzena może po prostu nie ma OCHOTY nic tu napisać? gdyby miała to by napisała, to chyba proste, no nie?

      Usuń
    4. Też mam takie samo zdanie ,,polecam czytanie ze zrozumieniem ,,a ja polecam pomyśleć!!!Bea

      Usuń
    5. chyba proste, no nie?
      No nie do końca, takie proste bo jakbyś nie zauwazył anonimowy, ostatnie posty od Marzeny nie były takie sobie lajtowe i o niczym. Ludzie którzy są z nią na blogu umierają o nią ze strachu. Zwyczajnie się boją, ze coś sie stało. Na szczęście jak widać Marzenka jest na tyle silna zeby udzielić jeszcze swojego wsparcia innym. I to jest dobra wiadomośc, szkoda tylko ze nie od niej samej pochodząca.
      Być może nie jestes w stanie ogarnąć tego swym prostym umysłem, ale to Twój problem!

      Usuń
    6. dla mnie tez to wcale nie takie proste.

      Usuń
    7. Do anonima z prostym umysłem nie obrażaj innych na blogu chorej dziewczyny a swoje przemyślenia zostaw sobie.

      Usuń
    8. to ja, anonim z prostym umysłem :D

      na tyle prostym aby rozumiec, że na każdym blogu prowadzonym przez osobę zmagającą się z wielkim cierpieniem to autor jest osobą najważniejszą, a nie Wy (czytelnicy) ze swoją ciekawością, która na ogół ma nieiwele wspólnego z empatią

      Usuń
    9. kobiety a czy wy czasami nie przesadzacie z tym dogadywaniem sobie i ublizaniem nawzajem,to chyba nie jest odpowiednie miejsce na takie wlasnie zachowanie...moze warto pozytywnie, z szacunkiem dla drugiego ,kto wierzy, z modlitwa ,a kto nie to z dobra energia i intencja,tak poprostu cieplo i milo....pozdrawiam ELA Z USA

      Usuń
  113. a jaki jest adres bloga Marty?

    OdpowiedzUsuń
  114. http://ksiezniczkasniegu.blogspot.ie/

    OdpowiedzUsuń
  115. hmmm, jeżeli to prawda, to trochę nie fair
    ja rozumiem, że bloga pisze się z różnych powodów, ale jeżeli nawiązuje się jakąś więź z czytelnikami, pisze się, że odezwie się za kilka dni a potem nie odpowiada się na żadne z ponad setki komentarzy to trochę takie olewanie
    sama się sobie dziwię dlaczego przejmuję się losem obcej mi osoby, martwię się, zaglądam, zastanawiam się czy się pozbierała itd.
    powrotu to zdrowia tak czy inaczej życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moze troche nie fair, ale a drugiej strony nie wiemy jak w tym wszystkim czuje sie Marzena. i czy ona ma ochote na jakis kontakt. Pamietajmy, ze osoby chore bardzo czesto odcinaja sie od otoczenia, bo nikt nie jest w stanie ich zrozumiec. badz co badz chyba nikt z nas nie jest w takiej sytuacji jak Marzena. ostatnie jej wiadomosci, delikatnie mowiac, nie epatowaly optymizmem.Pamietajmy, ze Marzena jest bardzo chora i choruje od dluzszego czasu. Ma prawo czuc niechec do wszystkiego co kajarzy jej sie z choroba. Apeluje do wszystkich o ostroznosc w formulowaniu osadow o czytelnikach jak i samej Marzenie.

      Usuń
  116. Święte słowa !!!
    Marzenko ,przesyłam najcieplejsze myśli.
    Niech Bóg ma Cię w Swojej opiece.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakąś sprawę, z którą chciałabyś się do mnie zwrócić osobiście, możesz to zrobić pisząc na m.erm@vp.pl