wtorek, 2 kwietnia 2013

Remisja & Misja


Ciemno, zimno, leje jak z cebra, nie mam autobusu a wilgotny mrok raczej nie zachęci żadnego kierowcy, żeby zatrzymał się na znak mojego uniesionego w górę kciuka. Nawet mój słodki, mający wzbudzić opiekuńcze instynkty uśmiech, nie zdziała przy takiej pogodzie cudów. Rezygnuję z planu darmowego przejazdu. – Mamuś, zawieziesz mnie?

Jedziemy do hospicjum. Od niedawna tu pracuję, bynajmniej nie żeby oswoić się z miejscem. Jeśli chcę robić w życiu coś ważnego to właśnie to. Jestem spóźniona a mamy dzisiaj ważne zebranie. - Marzenko, chcę jutro z Tobą jechać po te wyniki badania PET- oznajmia mama wjeżdżając na parking. - Ale czemu? Szczerze mówiąc wolałabym jechać sama… – odpowiadam nie ukrywając niezadowolenia z pomysłu.

Leczę się już dwa lata i do tej pory ani razu nie usłyszałam dobrych wieści, nie spodziewam się więc, że coś się zmieni, a moi lekarze również nie rozpalają we mnie nadziei. Każda zła nowina doprowadza mnie do takiego smutku, z którym wolę być sama. Potłuc się a potem posklejać i w jednym kawałeczku wyjść do ludzi- taki mój plan. Chcę sama przeczytać wyniki badania, przepłakać je, potem się uspokoić i razem z wynikami przekazać ten spokój reszcie rodziny. Jeśli pojechałaby ze mną mama, miała bym już nie jedną a dwie osoby do uspokajania: siebie i mamę.

-Marzenko- kontynuuje mama, jednak znacznie nieśmielej, jakby wahała się, czy kontynuować- Jakiś czas temu byłam w kościele i kiedy się modliłam… – zrobiła pauzę a oczy jej zeszkliły się. – …Usłyszałam od Jezusa, bardzo wyraźnie, że będziesz już zdrowa! - powiedziała przez łzy. Ale jak, że będę zdrowa?- spytałam zaskoczona, wiedząc, że muszę być teraz bardzo delikatna. Mama opowiedziała mi całą sytuację, powiedziała, że jest pewna, że będę miała całkowitą remisję choroby, bo o tym ją zapewnił Jezus. Jest pewna tego, co słyszała i chce ze mną jutro pojechać do szpitala, żeby być przy mnie, kiedy się o tym dowiem. Byłam w szoku słysząc te słowa, nie wiedziałam, co powiedzieć. Bałam się zranić moją słodką mateńkę i nie wiedziałam, jak tego nie zrobić. – Mamuś, a jak pojedziesz jutro ze mną i okaże się, że nie ma remisji, co wtedy? – spytałam niedowierzając i licząc jednocześnie, że uspokoi mnie zapewniając, że bierze pod uwagę również taką opcje i przyjmie ją na klatę. – Będzie remisja, na pewno- stwierdziła bez zawahania. Stoimy już jakiś czas na parkingu, rozmawiamy płacząc a światło z okien hospicjum przypomina mi, że kwadrans studencki już dawno minął.

Nadeszło jutro. Jedziemy po wyniki badań a później do mojego szpitala na konsultacje. Stresuje się, lecz nie wynikami – bo do złych wieści jestem już przyzwyczajona- ale tym, że jest ze mną mama, a jak się okażę, że nie ma remisji to nie będę miała możliwości przepuścić tej informacji przez filtr mojego optymizmu a mojej matuli będzie potwornie smutno. Wchodzę do gabinetu lekarza z wynikami w ręku. – No pani Marzeno, mamy remisję. – Ale, że jak? Całkowitą?- dopytuje. - No tak, całkowitą. Badanie nie daje stu procentowej gwarancji, ale wygląda na to, że jest czysto- odpowiada bez ekscytacji lekarz. Mogłoby się zdawać, że po usłyszenia takich informacji powinnam wycałować wszystkich dookoła, albo przynajmniej spaść z krzesła. Nie. Zadawałam rzeczowe pytania odnośnie reszty parametrów- od toksycznej chemioterapii mam uszkodzoną wątrobę i kilka innych flaków i skupiłam całą swoją uwagę właśnie na tych kwestiach. Wychodzę z gabinetu i wciąż nie mogę uwierzyć w to, co usłyszałam. Tylko mama nie jest zaskoczona.

Idziemy do kaplicy szpitalnej. To tutaj wymykałam się czasem z oddziału zamkniętego, żeby wziąć udział wraz z innymi pacjentami w niedzielnej mszy świętej, którą prowadził cudowny ksiądz, ten o którym pisałam, że żyje Miłością. To były moje najpiękniejsze msze. Mama usiadła w ławce, ja przyklęknęłam pod samym ołtarzem. - A więc jednak Jezu, nie naściemniałeś mojej mamie.

Modlę się a płacz wprawia szczękę w drganie. Czuję tak olbrzymią ulgę… Myślę o tym, ile tutaj przeszłam, dwa lata spędzone w ciągłej obawie o swoje życie. Kiedy lekarze załamywali ręce, ja załamywałam się cała. To niesamowite, co się wydarzyło. Nie potrafię tego zrozumieć. Jestem pełna wdzięczności. Dziękuję Temu, który pomógł mi wyjść z tego gnoju. Dziękuję za każdą modlitwę, za ten cały szturm na niebo ludzi mi bliskich i tych, których nigdy nie widziałam. Wierzę, że każde dobro pochodzi od Boga, że jest Jego Miłością. Nawet dobro tych, którzy wspierali mnie nie modlitwą a dobrym słowem, zabawą, towarzystwem, radą, wszystko to jest Miłością. Dziękuję za nią.

Wiem, że to jeszcze nie koniec walki. Lekarze nie wystawili mi świadectwa sukcesu, nie pogratulowali zdrowia. Jeśli nie chcę, żeby ta szkarada, bestia która mnie przeraża, wróciła za miesiąc, muszę kontynuować leczenie. Przy tak opornym i złośliwym chłoniaku jakiego gościłam, jest duże ryzyko wznowy a wtedy mogę zostać bez skutecznego leczenia. Nie mogę mieć podawanej więcej silnej (a więc skutecznej) chemii, nie tylko ze względu na osłabiony toksycznością leków organizm, ale również dlatego, że zniszczyła by ona mój szpik kostny, a nie mam już więcej materiału, żeby wykonywać kolejne autoprzeszczepy, które by go ratowały. To wspaniała wiadomość, że mam całkowitą remisję ale jeśli nie chcę, żeby była to tylko przerwa w chorowaniu, to nie mogę osiąść na laurach. Świadomość tego nie pozwala mi cieszyć się w pełni zwycięstwem.

Dwa miesiące temu dzwoniła do mnie koleżanka szpitalnej niedoli pochwalić się całkowitą remisją, płakałam ze szczęścia. Tydzień temu zadzwoniła ponownie- ma wznowę, poszło na kości. Boję się podzielić los Magdy Prokopowicz czy Chustki, które uwierzyły że to koniec walki w chwili kiedy usłyszały, że mają całkowitą remisję. Nikt nie powiedział mi, że jestem zdrowa. To będzie można stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem po kilku latach, jeśli choroba nie da o sobie znać. Boję się cieszyć.

Idę na spotkanie z lekarzem, który ma wiedzę o Adcetrisie. Przyszłam z listą badań klinicznych z udziałem tego leku, z których wynika, że nadal są otwarte rekrutacje, więc mogłabym kontynuować leczenie tym lekiem za darmo, gdybym się oczywiście na takie badanie dostała. Okazało się, że informacje te są już nieaktualne a wszystkie rekrutacje zostały zakończone, gdyż lek okazał się tak skuteczny, że mógł już zostać wprowadzony na rynek.- Pani Marzeno, znam pani przypadek. Wiem, że pani obawy o nawrót choroby są uzasadnione. Jeśli udałoby się pani zebrać pieniądze na ten lek… To najlepszy moment na rozpoczęcie terapii – stwierdził lekarz. Poczułam ulgę. A więc mogę zrobić coś jeszcze, żeby sublokator wyprowadził się na dobre i nigdy nie wrócił. Gdyby nie to, pozostałyby mi tylko regularne badania i tomografie, żeby sprawdzić czy jest wznowa, czy może jeszcze nie. Czuję się spokojniejsza, wiem, że mam jeszcze szansę na pełne zdrowie.

Pora wracać do domu. Zajmujemy z mamą wolne miejsce w busie, siedzimy osobno. Jest duszno a droga długa. Wciąż myślę o tym, co się stało. Całkowita remisja- to nieprawdopodobne. Jeszcze te słowa od Jezusa skierowane do mojej mamy. Jest tu ze mną, siedzi gdzieś z tyłu. Jest tu bo wiedziała, że się nie przesłyszała, nie miała żadnych wątpliwości, nie była zaskoczona. Przyjechała, żeby zobaczyć moją minę jak się dowiem o całkowitej remisji. Odwracam się, szukam spojrzenia mamy. Znajdujemy się a jej wprawione w ruch usta wyraźnie, choć bezdźwięcznie, powiedziały do mnie trzy sylaby: Ko-cham-cię.

Tak bardzo zaprzątam sobie głowę tym, jak zdobyć pieniądze na dalsze leczenie, że nie potrafię cieszyć się z remisji. Nie dzwonię do rodziny, nie otwieram szampana, nie wykrzykuję całemu światu. Chciałabym obudzić się pewnego ranka i powiedzieć sobie: koniec wojny, wygrałam. Ale jeszcze nie pora. NFZ nie refunduje Adcetrisu i mam nie liczyć na ich rychłą przychylność. Muszę sama kupić sobie ten lek. Nie wiem jeszcze ile dawek będę mogła przyjąć, to oceni mój lekarz, ale wiem, że koszty kuracji będą sześciocyfrowe…

Niebawem będę miała swoje subkonto z możliwością zbierania 1%, wkrótce ruszamy ze zbiórką pieniędzy. Moja szansa na pełne zdrowie i poczucie bezpieczeństwa we własnym ciele będzie zależała od hojności ludzi dobrej woli. Wierzę, że z ich pomocą uda mi się. Ze swojej strony chcę zrobić wszystko co mogę, żeby zebrać te pieniądze. Może macie jakieś pomysły? Mój ostatni pomysł to napisanie do 100 najbogatszych Polaków. Może by mi pomogli? Może jak wyzdrowieje to mogłabym jakoś odpracować choćby część kosztów? Nie wiem, jak sobie poradzę, ale zrobię wszystko, żeby wykorzystać tę szansę. Chcę mi się żyć!


136 komentarzy:

  1. I na taki komentarz czekałam :))) cieszę się razem z Tobą, bo jest czym! Myślę, że wszyscy tu zaglądający chętnie Ci pomogą uzbierać środki na dalsze leczenie. :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzenko, podaj nr konta, pomożemy Ci!
    Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko moje subkonto będzie aktywne to dam Wam znać, będę się cieszyć z każdej okazanej mi pomocy! :)

      Usuń
    2. Marzenko Kochana - damy radę. Strasznie dużo ludzi tu do Ciebie zagląda i wierzę, ze każdą- nawet największą sumę można zebrać z bardzo wielu mniejszych kwot.
      Popłakałam się dzisiaj ze szczęścia czytając Twój post- nareszcie ze szczęścia. Ja- tak jak pewnie większość Twoich "czytaczy" -modliłam się również za Ciebie i mocno wierzyłam, ze Bóg ocali taką piękną i mądrą, młodą dziewczynę. Ale wiara Twojej Mamy powaliła mnie dzisiaj z nóg i myślę, że to Ona wymodliła Ci ten cud. Masz przecudowną Mamę!
      Ściskam Cię mocno Szczęściaro :-)
      Czekam na wiadomość o koncie i 1%

      Usuń
  3. Podaj na blogu dane potrzebne do przelewu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Marzenko....łzy szczęścia się leją....
    Ja również się dołożę do leku Adcetris.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie pytaj skąd weźmiesz kasę? podaj Dziewczyno numer konta!!! Życzliwi pomogą,nieżyczliwi niech spadają!

    OdpowiedzUsuń
  6. czyli jednak sie nie mylilam :):)
    to o TE NASZA MARZENE chodzilo.
    chce rowniez pomoc finansowo. nie beda to kokosy, ale niech kazdy dolozy ile moze i da Marzenie szansa na zycie.
    bo ONA musi zyc!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się bardzo i dziękuję za piękne świadectwo Wiary:) Życia ludzkiego nie przelicza się na pieniądze, także nie miej oporów prosić o pomoc. Ja też chętnie się dołączę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. dawaj lala nr konta!!! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  9. jezu... jak Ty pięknie piszesz. Tak przejmująco. Z takim sercem...

    OdpowiedzUsuń
  10. Marzena,
    Na pewno daleko nam do 100 najbogatszych ale na pewno się dorzucimy.
    Wszyscy wspólnie damy radę.
    A przecież na tym blogu są nas tysiące:)

    OdpowiedzUsuń
  11. no!!:)))my damy radę:) a Ty dawaj nr konta:) będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  12. Długo czytam pierwszy raz piszę :) Możesz na mnie liczyć :) Razem damy radę !

    OdpowiedzUsuń
  13. napisz do mnie, napisz do mnie :))))) Przez chwilkę chętnie poczułabym się jako jedna z najbogatszych ;)
    ----------
    A tak poważnie to czekam na szczegółowe informację odnośnie nr konta.
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Yuuuupi! Jak idzie- to idzie! Pieniądze też się uda nazbierać- nie ma innej opcji! Dołożę się i będę namawiać znajomych. Razem musimy dać radę! Tylko nr konta.... Rozumiem, że boisz się cieszyć ale ja się pocieszę ;)

    Ciumka
    S1onko

    OdpowiedzUsuń
  15. o matko Marzena, z bloga osoby chorej potrafisz stworzyć opowieść o wartkiej akcji. Już się z nami ( ze światem) żegnałaś a tu proszę kalejdoskop życia się odwrócił:) Nie wiem czy piszesz na bieżąco czy od tych wydarzeń upłynęło już trochę czasu, jeżeli na bieżąco zakładaj subkonto i podaj numer do 1%

    OdpowiedzUsuń
  16. Marzeno, prosze Cie, ciesz sie z tego DZISIAJ, bo ono jest najwazniejsze na dzisiaj...
    Pamietam O Tobie...
    Pieniadze takze sie znajda...
    Przytulam Cie i serdecznie caluje
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  17. niech ten blog przyniesie też jakieś materialne korzyści
    wpłacajmy,bo szkoda czasu!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Marzenko, tak się cieszę, takie cudne wieści; my czekamy na wyniki mojego brata, boję się bardzo i modlę; podaj, proszę nr konta, dobrzy ludzie pomogą; przytulam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kochana! Koncerty, 1%, może jakaś fundacja? Piszesz wspaniale, to może książka? Albo jakieś felietony w gazecie..zawsze to coś. Wierzę, że się uda! Jednak fajnie, że jeszcze chce Ci się żyć. Dobrze Cię czytać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pięknie, pięknie się u Ciebie zrobiło! Takie wieści... aż chce się żyć!
    Podaj namiary na konto i 1%... zrobimy co tylko się da.

    OdpowiedzUsuń
  21. Marzenko, wiadomosc nie z tej ziemi :)))) Buziole, WELL DONE!!!!

    Dawaj numer konto, kobitko :))) mozna przelac spoza kraju?

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeżeli Bóg z nami to kto przeciwko nam? Podaj dane na blogu:) good look!jesteś wielka!

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. Dawaj Mała numer konta ! Gromadą ludziska dadzą radę , uzbieramy na leczenie , czekamy na dalsze instrukcje,
    tymczasem cieplutkie uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Czytałam posta siedząc w poczekalni u lekarza i cieszyłam się z Twojej remisji a że wzruszenia miałam łzy w oczach. Twoja Mama miała rację :). Chętnie dam parę grosików, zbierzemy dla Ciebie na lek. Czekam na nr konta.

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo się cieszę i rozumiem twój strach przed radością. Ja wciąż boję się cieszyć. Nie chcę spaść z bardzo wysoka...gdyby co :). Równiez pomogę, dawaj numer.

    OdpowiedzUsuń
  27. Cudownie:)

    Apel w TV, Radio, gazeta. Wypróbowane. Skutkuje...ludzie Ciebie kochają a inni pokochają.

    przytulam

    OdpowiedzUsuń
  28. Wierzę w Bożą moc i jestem dumna, że miałaś siłę przejść to wszystko!!! Wiedziałam, że po tylu żarliwych modlitwach Bóg coś z Tobą zrobi :) Oby tak dalej!!!!

    OdpowiedzUsuń
  29. nareście dobre wieści podaj numer na pewno pomożemy i wieżę z całego serca że uda ci się nazbierać na ten lek!!!pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  30. ja mysle ze ksiązka to najlpeszy pomysł , pieszesz slicznie, mysle ze nie jedna osoba chcialaby to wydac :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja też się za Ciebie zaczęłam modlić (ale ja jestem muzułmanką), tuż przed IV cz. postu o autoprzeszczepie i niesamowitą radość mi sprawiła taka nagła boża odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Marzenko powodzenia życzę, ja również zbieram na Adcetris i dochodzę do wniosku że firmy farmaceutyczne wymyślając taką cenę nie mają serca. To jakiś koszmar!

    Gratuluję remisji! :)
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  33. Cieszę się cudownym uzdrowieniem.

    OdpowiedzUsuń
  34. Kochana Marzenko to sa cudowne wiesci. Normalnie poryczlam sie z radosci,bo ostatnio takiego stracha nam napedzilas w grupie sila, takze niezwlocznie podawaj nr konta i dane do przelewu- bedziemy dzialac wspolnie - razem damy rade. Swoja zdrowaske tez za Ciebie odmowie. Buziolki i usciski. Justyna

    OdpowiedzUsuń
  35. upije się ze szczęścia chyba :))) taka radosna wieść :) pozdrawiam i życzę by to cholerstwo już nigdy nie wróciło :*

    OdpowiedzUsuń
  36. nie przestaję się modlić za ciebie i wierzę...:)
    czekam na nr konta
    Hanna

    OdpowiedzUsuń
  37. Kurczę, gdyby 10 000 czytelników wpłaciło chociaż te 10-15 zł, to byłaby góóóóóóóra pieniedzy. Przesyłajmy! :) każda złotówka się liczy. Czekam na nr subkonta

    OdpowiedzUsuń
  38. Wspaniałe wiesci!!! Czekamy na nr konta i pamietamy w modlitwach!
    OMM

    OdpowiedzUsuń
  39. Dziewczyno tak bardzo sie ciesze, lzy szczescia plyna :-)))))
    Czekam na nr konta
    Buziaki xx

    OdpowiedzUsuń
  40. Gratuluję,wspaniała wiadomość :) Ten dzień jest dla Ciebie na pewno niezapomnianym.I chociaż wiesz,że to jeszcze nie koniec walki,to ciesz się,bo to wielki sukces.Mam w myślach Twoją mamę...Tak pewnie przekonywała Ciebie o tym,że wyniki będą dobre,że usłyszała to,modląc się.Masz w domu "Anioła",który ma dobre układy z tymi na górze ;) Gratuluję jeszcze raz i wierzę,że finanse będą problemem mniejszym niż sama walka z chorobą.Są jeszcze dobrzy ludzie :) Buziaki,Anita :*

    OdpowiedzUsuń
  41. Marzenko gratuluje remisji czekam na nr.konta :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Wiosna Słońce!!!!!!w końcu nadeszla WIOSNA! tak bardzo się cieszę, że nie jestem w stanie pisac...litery zlewają się...klawiatura mokra od łez...

    Bóg jest Miłością! Zwyciężył śmierc!... świętowalismy przecież...

    Podaj czym prędzej numer konta i zrób tak, by można Cię było "udostepnic" na FB czy Twitterze...
    po ziemi stąpają przecież zastępy Aniołów...(z)robią co mogą by Cię chronic!Twoja matula dowodzi tej armii!
    Ściskam Cię moooocno!
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  43. kochana, czekam na namiar na konto i poruszam niebo i ziemię żeby zebrać jak najwięcej pieniędzy na Twoje leczenie :)))

    DAMY RADĘ !!! BÓG NAD NAMI CZUWA !!!

    OdpowiedzUsuń
  44. Jesteś wspaniała, wielka, silna! Będę zaglądać. i tak Ci kibicuję, że sobie nie wyobrażasz. Niestety miewam objawy hipohondryczne i ciągle wszystko mnie boli...kości najbardziej...piszesz tak pięknie... trafiłam przez Strone Drużyny Szpiku.

    OdpowiedzUsuń
  45. właśnie, daj namiary na konto jakieś Twoje, będę działać. Powiesze ogłoszenia na uczelni.

    OdpowiedzUsuń
  46. Marzenko,

    cieszę się ogromnie :D
    A Ty ani się waż zmarnować swojego wielkiego talentu literackiego :) Pisz książkę, a my będziemy wpłacać pieniądze na lek. Może być? ;)

    Aśka

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie mam ŻADNYCH wątpliwości, że zbierzemy te pieniądze. Tyle ile będzie trzeba, ani odrobinę mniej. Ja już odpalam rakietę...
    Ten tekst jest po prostu piękny, poprzednie również. Niezwykłe świadectwo wiary i miłości, i miłości, i miłości, i miłości...
    Pozdrawiam Ciebie i Twoją rodzinę bardzo serdecznie.
    A.

    OdpowiedzUsuń
  48. bardzo prosze, Marzena, ustaw tez Donate button z PayPala. dla nas wszystkich zagraniczniakow.

    OdpowiedzUsuń
  49. Pierwszy raz tu weszlam i wiem jedno, na sto procent, z Twoim nastawieniem i wiara, nawet sama pewnie nie wiesz ze jest tak silna i wszechmocna, juz wyzdrowialas!!!!!! To fakt, niewiele jest pozytywnych wiesci, ale TY jestes Tym wyjatkiem Marzenko! Teraz zycze Ci tylko szczesliwego zycia w tym nowym zdrowym zyciu. A zdobylas je sama, cudem swojej wiary w wyzdrowienie. Jestes inspiracja dla wszystkich, ktorzy moga pokonac te chorobe. Wygralas i juz!

    OdpowiedzUsuń
  50. eM jestesmy tu i teraz :) to co sie dzieje to pozytywne szalenstwo. Pozytywna magia. I moc.
    Pomoge!
    xxx
    Ps. I znowu wycisnelas ze mnie lzy!

    OdpowiedzUsuń
  51. acha, jeszcze jedno, Marzenko postaram sie wlozyc gdzie tylko sie da nie Twoja ale juz nasza prosbe o zbiorke kasy. Zbierzemy wiecej niz sie spodziewasz, obiecuje!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  52. Ajajaj... Dziewczyno - czytałam poprzednie posty i bałam się wchodzić na bloga po tym, co pisałaś, a tu dzisiaj proszę :D cieszę się bardzo :)))
    Informuj na bieżąco co i jak, a tak jak sama widzisz po komentarzach - będzie dobrze ^^
    A co do nie możliwości cieszenia się w 100% - mam tak samo - z czymkolwiek. Póki nie jest moje, póki nie jest pewne, póki nie jest na 100%, póki nie mam dowodu - pełni szczęścia nie ma - jakiś taki instynkt samozachowawczy się załącza :)

    muam Cię pozytywnie i wiosennie i słonecznie *:

    OdpowiedzUsuń
  53. Załóż prosze strone bloga na Fejsie!!! Udostepnimy, to dziala)))

    OdpowiedzUsuń
  54. Podziwiam cię za Twoją siłę, determinację, że walczysz z chorobą,brak mi słów żeby to opisać, sama mam problemy zdrowotne jednak jest to błahostka w porównaniu z Twoimi. Cieszę się razem z Tobą, że masz remisje. Dalej walcz !! Jestem z Tobą ;) Zresztą jak wszyscy tutaj podpisani ;)

    OdpowiedzUsuń
  55. Naprawdę masz ogromną wiarę, czytając Twoje posty płakałam :( Wiem, że gdyby na mnie to trafiło już dawno bym się załamała. Ty chcesz żyć to widać ;) Mamy tu wszyscy nadzieje że wkrótce wrócisz na naszą uczelnie, do nas ;) Powodzenia ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. Super przeczytac takie wiadomosci :)
    Pomysl moze o zalozeniu specjalnej strony na FB.
    Zieralismy kiedys w ten sposob pieniadze dla pewnej malej dziewczynki i po kilkunastu tygodniach udalo sie uzbierac cala potrzebna kwote.
    Razem uzbieramy dla Ciebie te pieniadze, nie ma innej mozliwosci :)
    Usciski

    OdpowiedzUsuń
  57. Marzeno,
    Czytam w pracy i musiałam wymknąć się do łazienki, żeby się wypłakać. Przed monitorem ryczeć nie mogę, bo zaraz byłyby dziwne spojrzenia ;) Ale nieważne, najważniejsze że jesteś zdrowa :D A po terapi lekiem będziesz jeszcze zdrowsza. Nie martw się, razem uzbieramy tyle ile trzeba. Możesz na mnie liczyć. Załóż stronę na fb, tak będzie łatwiej udostepniać ją innym. Jesteś niesamowita!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  58. A ja się bym bardzo chciała żeby mi ktoś wyjaśnił ten cud uzdrowienia:
    - 13 marca Marzena jest prawie na granicy śmierci,
    - 18 marca wychodzi ze szpitala. Chuda, słaba tak, że siostra ją kąpie.
    - 2 kwietnia - "Jedziemy do hospicjum. Od niedawna tu pracuję,"

    Coś się cuda ostatnio na blogach mnożyć zaczynają.
    Może się czepiam, nie wiem. Ktoś mi to wyjaśni?
    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj Anka nie pisze sie takich rzeczy zeby dodac bolu czlowiekowi. mam nadzieje ze sumienie cie ruszy i zrozumiesz jaka podla jestes. cuda sie zdarzaja dobrym ludziom skoro nie doswiadczylas (a ja tak :p ) to znaczy ze zbyt wiele zawisci w tobie... pomodle sie za ciebie.

      Marzenk zbierajmy pieniadze i bedziesz zdrowa !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
      Magda H.

      Usuń
    2. Poza obrażaniem, nic z tej odpowiedzi nie wynika. Pomódl się więc za siebie i nie wnikaj czego doświadczyłam, a czego nie, bo nic Ci do tego.
      Już wcześniej ktoś napisał, że ten blog nie jest chyba pisany w czasie rzeczywistym. Może tak być, ale chyba o tym czytelnicy powinni wiedzieć. Jeśli chcesz mi wmówić, że ktoś tak chory jak Marzena po niecałych dwóch tygodniach od wyjścia ze szpitala pracuje w hospicjum, pisząc na dodatek- od jakiegoś czasu tu pracuję, to Ci się nie uda. Może jestem podła, jak piszesz, ale nie jestem idiotką. Utrzymując ton twojej wypowiedzi- opuść modlitwę za mnie, ja jej nie potrzebuję, poświeć ten czas na myślenie, to nie boli.

      Usuń
    3. Jeśli chcesz naprawdę wyjaśnienia ,to na tym właśnie polega fenomen cudu ...którego nie da się wyjaśnić niczym.I mam wielką nadzieję ,że stanie się on i Twoim udziałem ,Aniu.
      Życzę naprawdę wszystkiego dobrego .Basia.S

      Usuń
    4. Dziewczyny nie kloccie sie o pierdoly. Marzena pisze w czasie nierzeczywistym stad te niescislosci. po co sie wzajemnie obrazac wyciagajac przy tym argument modlitwy albo logiki? czy to czyni odpowiedz silniejsza, bardziej dosadna? kazda ze stron ma swoje racje!!!!dajmy spokoj klotniom. moze Marzena sama nam to wszystko wyjasni!

      Usuń
    5. Dajcie już spokój, zakończmy tą scysję, bo to tylko niepotrzebnie podnosi ciśnienie. Marzenka prowadzi bloga, a nie dziennik, więc data wpisu nie pokrywa się z rzeczywistością. Przecież Marzenka nie mogłaby opisywać aktualnych zdarzeń będąc w szpitalu i w tak kiepskim stanie, więc oczywiste jest, że jak dopiero wracają jej siły, to może pisać. Stąd moja prośba, żeby nie formułować swoich wątpliwości w formie pretensjonalnej, bo przecież nie po to Marzenka założyła tego bloga, żeby ludzie się kłócili w komentarzach. Bądźmy dla siebie życzliwi, tym bardziej, że blog jest prowadzony na wysokim poziomie.

      Usuń
    6. Rozumiem, że blog Marzeny pisany jest z przesunięciem czasowym. jak dużym- tego nie wiemy. Dobrze by było żeby Marzena zabrała głos na ten temat. Tym bardziej, że już ktoś o to pytał. Bardzo możliwe, że kiedy tu wszyscy modlili się o jej wyzdrowienie, a niektórzy nawet o spokojną śmierć, Marzena już była zdrowa. Wiem, to gówno zawsze może wrócić i trzeba mu dokopać kolejnym lekiem. Zobaczymy, może Marzena się odezwie.

      Usuń
    7. Odpowiedź jest jedna.
      Nie ma czego Marzenie zazdrościć.
      Chyba,że umiejętności pisania.

      Niech pisze i niech żyje jak najdłużej.

      Usuń
    8. Aniu, pomyślałam o tym samym, ale wiedziałam, że jeżeli napiszę choć słowo odezwą się głosy potępienia, że tu "takie szczęście" a ja nie rozumiem chorych i że to blog o raku, a nie książka i takie tam. Ale prawda jest taka, że fajnie byłoby znać stan obecny, a resztę można czytać jako wspomnienia, retrospekcje... Chodzi mi o to, że też się szczerze przejęłam stanem agonalnym" Marzeny, a ona najprawdopodobniej była już wtedy w domu i wiedziała, że tym razem okiwała kostuchę. Wygląda to na jakąś manipulację emocjami czytaczy.
      I nie chcę naprawdę nikogo urazić, życzę Marzenie samych takich cudownych widomości. Wyrażam tylko swoje zdanie, skoro funkcja komentowania jest ogólnodostępna, mam do tego prawo. A.

      Usuń
    9. Anko, wyjaśniając: Anette ma całkowitą rację i już nie muszę nic dodawać. A co do reszty: w hospicjum pracuję już kilka miesięcy z przerwami na szpital. A cud? Dla mnie to co się wydarzyło to coś więcej niż przypadek, dla kogoś może nic więcej. Dla mnie to było niezwykłe, dla kogoś może nie być. Nie próbuję nikogo przekonywać i nie będę. Dziękuję za wyrozumiałość i uprzejmie proszę o nie czepianie się ;)

      Usuń
    10. Marzena, czyli dobrze napisałam- kiedy tu trwały modlitwy o Twoje życie bądź dobrą śmierć, prawie na granicy histerii, Ty najprawdopodobniej byłaś w domu, wiedząc już o remisji choroby. W to, że Twoje wyzdrowienie było niezwykłe nie mam prawa nie wierzyć. Ty to przeżyłaś i wiesz najlepiej. Chodziło o coś innego, wyraźnie o tym napisałam. Nie fajnie grać na cudzych emocjach. Szkoda, bo blog faktycznie dobry. Teraz już wiem, że nawet jeśli piszesz w czasie teraźniejszym, to może oznaczać - pół roku temu, albo wczoraj. Mimo wszystko dziękuję za wyjaśnienie.

      Usuń
    11. Nie, nie byłam zdrowa, podzieliłam się z Wami wiadomością o remisji najszybciej jak mogłam, nie mam jeszcze subkonta założonego właśnie dlatego, że to świeża sprawa. Nie gram na niczyich emocjach. Nie podobają mi się te oskarżenia. Na prawdę jak to będzie dalej tak wyglądało to po prostu usunę te komentarze, bo nie mam zamiaru tu wchodzić z obawą, czy może ktoś mi tu już coś nowego nasmarował.

      Usuń
    12. Nie zapominaj Anka, że jesteś tu gościem i to anonimowym w dodatku. Marzenka dostała Nowe Życie, a ty się czepiasz jakiś nieistotnych szczegółów. To są jej subiektywne odczucia, a to, że ma tylu zwolenników, którzy się za nią modlili, zaglądają tu codziennie, tylko dodaje większego znaczenia i nadaje sens walki. Pozwól innym szczerze cieszyć się tym wielkim szczęściem, bo dla wielu osób Marzenka jest wzorem do naśladowania. Jestem pewna, że swoją postawą często pomaga innym w trudnych chwilach. Twoje komentarze wprowadzają nerwową atmosferę i to, że ten blog jest dostępny dla każdego, wcale nie daje ci prawa do osądzania. Myślę, że nie rozumiesz całej tej męczeńskiej walki i tego, że dla kogoś, kto kilka razy otarł się o śmierć nie są istotne takie szczegóły, na które ty zwracasz tak wielką uwagę. Ech.. dałam się wkręcić, sorry Marzenko, ale nie pozwolę umniejszyć Twojemu Cudowi, ani go zagłuszyć, bo ten Cud sprawił, że uszczęśliwiłaś bardzo, ale to bardzo wiele osób, na czele z Tobą i najbliższymi oczywiście. Ludzie, którzy nie znają Cię osobiście płaczą ze szczęścia po ostatnim wpisie, to jest cudowne :) Jeszcze jedno Anka: zauważ, że fakt, że Marzenka podjęła pracę w hospicjum, to nie jest powód do zastanawiania się od kiedy tam pracuje i jak to możliwe. Dziewczynoo! Marzenka pomimo tak ciężkiej choroby zdecydowała się pomagać jeszcze innym! To znaczy, że Bóg nie pomylił się dając jej Nowe Życie. Zamiast dopominać się o swoje racje, zastanów się kiedy ty zrobiłaś coś dobrego dla innych, albo co możesz zrobić.

      Usuń
    13. Każdy inteligentny człowiek
      jest w stanie sam sobie uporządkować fakty
      i zdaje sobie sprawę,
      że nie można mieć gorączkę i pisać,
      że nie można chorować i pisać.
      Pisanie po fakcie pomaga osobie piszącej
      RÓWNIEŻ uporządkować fakty i to co się stało.
      Pisanie publiczne również uzdrawia,
      bo pomaga uwierzyć ,że dam radę,
      a wsparcie osób trzecich jest bardzo cenne.

      Czy to tak trudno zrozumieć będąc zdrowym ?

      Usuń
    14. Jeny, nie sądziłam nawet, że ktoś może się czepiać takich rzeczy, zamiast cieszyć się, że wszystko dobrze się układa. :) Lecz tak to jest im większa popularność bloga tym więcej frustratów czepiających się szczegółów. Po blogu chustki było to dobrze widać. Powodzenia Marzena! :)

      Usuń
    15. sluchajcie takie emocje nikomu nie pomagaja zwlaszcza Marzenie. nie moze byc tak ze one wchodzi na swojego bloga z obawa i niesmakiem.kazdemy bys sie zyc odechcialo!!! jestesmy TYLKO swiadkami tego co Marzena przezywa. Ona nie jest nam NIC winna!!!apeluje do wszytskich zostawny to.Anka zareagowala zbyt emocjonalnie i nietaktownie ale to nie powod aby teraz to rozstzasac. moze rzeczywscie poczula sie oszukana. Ale Aniu pamietaj to nie bylo celowe i nie masz prawa kogos oceniac w taki sposob!!! skupmy sie na rzeczach konstruktywnych czyli jak pomoc Marzenie. miejmy do sobie nawzajem wiecej wyrozumialosci.Frutka

      Usuń
    16. A ja myślę, że Anka ma rację pytając, szczególnie w kontekście ostatniej afery z bardzo popularnym blogiem osoby która ponoć była chora na raka, zbierała pieniądze i nagle cudownie ozdrowiała. Blog zniknął z blogosfery a Pani niejasno się tłumaczy. I były zdjęcia całej rodziny i Facebook i zbieranie kasy przez fundację i nagłe wyparowanie. Naprawdę uważam, że nie ma się co dziwić ludziom którzy naprawdę pomagają, że są podejrzliwi bo tacy powinni być. I nie chodzi tu o to, że nie wierzą w Boga, Cuda, Jezusa tylko o to, że jak w grę zaczynają wchodzić pieniądze to osoba je zbierająca powinna wyjaśnić dogłębnie wszystkie wątpliwości jakie mają potencjalni darczyńcy.
      Pani Marzeno uważam, że nie powinna Pai traktować słów Anki jak oskarżeń, a wręcz przeciwnie. Powinna Pani umieścić na blogu dokumentację medyczną i dbać o to by zbiórka była krystalicznie czysta.
      Pozdrawiam serdecznie i z całych sił modlę się za Pani zdrowie.
      A

      Usuń
    17. po przejrzeniu kilku artykulow na necie dochodze do wniosku ze chyba rzeczywiscie warto przedstawiac zaswiadczenia medyczne bo troli internetowych jest duzo i po prostu ludzie sa bardziej ostrozni niz kiedys.to chyba zrozumiale

      Usuń
  59. Marzenko ,kochamy Cię ,pamiętaj o tym i zamknij uszy na wszelką niedoskonałość tego świata.Zmieniłaś moje i nie tylko moje życie.Będziemy tu z Tobą w każdej chwili ,nie będziesz sama,chociaż i tak nie jesteś :)Basia S.

    OdpowiedzUsuń
  60. niesamowite!

    poproszę o numer konta

    OdpowiedzUsuń
  61. dla mnie to co się wydarzyło jest Cudem Wielkiej Nocy. :))

    A teraz dokonamy wspólnymi siłami kolejnego Cudu i zbierzemy tą kasę na leczenie ;))

    OdpowiedzUsuń
  62. Fantastyczna wiadomość. Cieszę się razem z tobą i twoimi bliskimi. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  63. Dalej będę się modlić w Twojej sprawie, dzięki za tą wiadomość, bo dodaje skrzydeł i wiary w cuda, a wielu z nas jej również potrzebuje. Pieniądze na pewno zbierzesz, ja się dorzucę. Pozdrowienia, Olga

    OdpowiedzUsuń
  64. Marzenko, najwazniejsze jest to, ze nieproszony gosc juz sie wyprowadzil. Mysle, ze tylko osoby takie jak Ty, te ktore to przezyly wiedza ile Ciebie to kosztowalo... Inni niech sie ciesza, ze nie musieli doswiadczyc takiej proby. To, ze piszesz w takich chwilach samo w sobie jest cudem. Ja nieraz jak mam gorszy dzien, bo w pracy mnie ktos zestresowal, bo dzieci daly popalic, bo to bo tamto to nawet nie chce mi sie ruszyc z fotela... Ty walczylas o zycie i wykrzesalas ostatnie resztki energii, aby tutaj napisac. Niektore osoby widac nie zdaja sobie sprawy z tego, ze czlowiek w podobnej sytuacji nie jest w stanie sporzadzac codziennych/regularnych notatek po to aby zgadzaly sie daty, aby zaspokoic "czytelnikow"...
    Czekamy na info w sprawie konta :) Grosik do grosika, bedzie dobrze, zobaczysz!

    OdpowiedzUsuń
  65. Marzena,

    Mój pomysł na zbiórkę pieniędzy to rozpromowanie bloga. Piszesz tak fantastycznie, że Twoje słowa poruszyłyby nawet głaz. Myślę, że jeśli Twoje słowa trafią do wielu ludzi, pieniądze szybko się znajdą. :)

    A więc najprościej: strona/wydarzenie na fb i link do bloga.

    pozdrawiam i kibicuję :)

    OdpowiedzUsuń
  66. Pani Marzeno, będzie Pani żyła. Życzę Pani wszystkiego dobrego i czekam na nr konta.

    OdpowiedzUsuń
  67. Cud !!!!!!! Strasznie sę cieszę :)!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  68. Witaj po jaśniejszej stronie mocy ;)
    Czekam na numer konta i trzymam kciuki tak samo mocno jak dotąd.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  69. cud czy nie cud trzeba działać,
    jak zbierać pieniądze? pomysł ze 100 najbogatszymi polakami bardzo dobry (mam nadzieję, ze choć 1 z nich coś dorzuci) 1%, subkonto w fundacji, koniecznie facebook (potrafii wiele), nk, dodaj też AdSense czyli reklamy na bloga (będę klikać kilka razy dziennie) i oczywiście wydaj tego bloga w wersji książkowej(kupimy wszyscy),

    OdpowiedzUsuń
  70. Faktycznie,aby szybciej uzbierac pieniazki blog musi byc bardziej wypromowany. Poza tym wazna jest tez czestsza komunikacja autorki z czytelnikami. Blog musi "zyc" jak chociazby zyl blog chustki czy andzi od nieboraka,Pauli Pruskiej... To buduje wiarygodnosc,a tym samym chec niesienia pomocy.

    OdpowiedzUsuń
  71. Marzenia, w kupię siła, damy radę! Bardzo się cieszę z tej remisji!

    OdpowiedzUsuń
  72. Koniecznie siepomaga.pl- wg mnie to jedna z lepszych i szybszych sposobów zbierania pieniędzy, no i koniecznie strona na facebooku.

    OdpowiedzUsuń
  73. Wygrałaś bitwę,wojna przed Tobą.Pamiętaj krok po kroczku powoli do przodu.Cieszę się że wschodzi słońce w Twom życiu.To jest dobry czas na ten lek,wiosna dodatkowo doda Ci sił i odbuduje utracone siły.Czekam na nr.konta. Pozdrawiam Cie. Pamiętaj to Ty jesteś generałem.
    iwona

    OdpowiedzUsuń
  74. Marzenko... nawet nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę... i jest to CUD... wielki CUD...
    a o pieniążki się nie martw - one się znajdą, bo masz dookoła wspaniałych ludzi, którzy nie pozwolą zostać Ci z tym samej :)
    Czekam az wstawisz nr konta...
    buziaczki szalona kobietko :)

    PS: wstawiam u siebie na blogu odnosnik do Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  75. złośliwymi komentarzami nie należy się przejmować, choć mocno kłują w serce, ZAWSZE znajdzie się ktoś, dla kogo zepsucie czyjegoś nastroju jest najważniejszą rzeczą dnia.
    Ja czekam na nr Twojego subkonta, poczekam wobec tego jeszcze z zeznaniem podatkowym.
    Podaj go natychmiast, kiedy dostaniesz numer

    OdpowiedzUsuń
  76. Z tymi listami do 100 najbogatszych Polaków to nie głupi pomysł. Możesz założyć konto na allegro i każdy kto Cię wspiera (i z życia realnego i z blogowego) oddałby jedna rzecz na aukcję. A może jakiś apel w telewizji? Powodzenia i dużo siły! Chociaż Cię nie znam to cieszę się, że udaje Ci się wyjść na prostą.

    OdpowiedzUsuń
  77. Zawsze tam - gdzie pojawiają się pieniądze pojawiają się również głosy oskarżenia: a że kombinuje, a że wcale nie jest chora, a że coś tam... Tak było u chustki, i u księżniczkiśniegu... no kurcze, i umarły no. Czyli nie oszukiwały? A może zebrały kasę i z nią zwiały do Brazylii i właśnie przeszczepiają sobie twarz? Czy tak trudno jest zrozumieć że zakładająć SUBKONTO trzeba być chorym - przedstawić odpowiednie papiery, itd. Pozatym te pieniądze są dysponowane TYLKO i wyłącznie jako zwrot za recepty wykupione, lub właśnie jako płatność za recepty. Nie da się za to kupić kolii z diamentów czy wycieczki dookoła globusa. A teraz jak mawiała chustka rada dla Marzeny: Kochana niech ci to zwisa dojrzałym kalafiorem - bądź jak gołąb i sraj na wszystko. A szczególnie na anonymy które zieją jadem. Co siejesz - to zbierzerz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lepiej bym tego nie ujęła, nawet jako Anonym :)

      Usuń
  78. Marzenko, cieszę się tymi wiadomościami, Bóg jest wielki! Chwała Panu za ten cud! Modlę się o zdrowie dla Ciebie i wierzę, że uda Ci się pokonać całkowicie chorobę.

    Nie przejmuj się tym co ktoś tam pomyślał. Nie masz obowiązku nikomu się tłumaczyć...Ze swojej strony powiem CI, że myślę, iż każda wrażliwa osoba i przy tym trochę myśląca zdawała sobie sprawę z tego, że nie mogłaś pisać tego leżąc zbolała w pół żywa w szpitalu, tylko wtedy jak doszłaś do siebie...
    Ludzie! Dziewczyna walczy z ciężką chorobą a Wy nie uszanujecie nawet tego, że ktoś dzieli się tu tak prywatnymi sprawami i swoim bólem i cierpieniem a czepiać się będziecie dat! Litości, miejcie trochę w sobie pokory i nie piszcie takich rzeczy proszę bo aż mnie to zabolało a co dopiero Marzenę i Jej bliskich...

    Oby nikt z nas nie musiał tak cierpieć i przechodzić takiego piekła...choć widać niektórym brakuje jednak empatii i zrozumienia i chyba jedynie znalezienie się na tym samym miejscu spowodowałoby więcej wyrozumiałości :( Przykre to bardzo...dla mnie to się nazywa ZNIECZULICA...jak przez internet to za maską anonimowości można odważnie komuś wytoczyć najpodlejsze oszczerstwa...Wstyd!

    Marzenko czekam i ja na numer konta. :)
    ZDRÓWKA! Pan Bóg jest przy Tobie :)



    OdpowiedzUsuń
  79. Marzenko. Jak można Cię wesprzeć przy rozliczaniu PITu? Jeszcze prawie miesiąc czasu. W pracy jeszcze nikt nie rozliczony. Jaki KRS? Jaki dopisek?
    Pan Anonim :)

    OdpowiedzUsuń
  80. Woooowwwwwww, to się nazywa wejście smoka :) a raczej WYJŚCIE smoka z choroby. Brawo. Bardzo pozytywne wieści. Trzymam kciuki, czekam na subkonto i będę codziennie sprawdzać czy się pojawiło

    OdpowiedzUsuń
  81. Marzenko! Ale się cieszę! Czekam z niecierpliwością na numer twojego konta, zdróweczka Ci życzę kochana:-) Trzymam kciukasy!

    OdpowiedzUsuń
  82. Marzenko tak sie cieszę!!! Choc sie nie znamy, choc pisze tu pierwszy raz. Aż się poryczałam z radości jak przeczytałam Twój post. Pieniądze sie znajda i dasz radę!!!!
    Ja jestem dopiero napoczatku skorupiakowej drogi... mam nadzieje ja wygrać

    OdpowiedzUsuń
  83. W internecie na stronie o ziarnicy pisze: "Powrót do zdrowia obserwowany jest u 95% pacjentów znajdujących się w stadium I choroby i u około 50% pacjentów w stadium IV. " I to jest optymistyczne! Trzymam kciuki!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  84. Bardzo się cieszę ze stanu zdrowia podoba mi się atmosfera tego bloga a szczególnie to jak kochasz swoich bliskich w mojej rodzinie wszyscy chociaż są zdrowi to się kłócą.

    OdpowiedzUsuń
  85. Cudem każde życie jest...pomóżmy, jak kto potrafi, może, chce...ino z sercem. Wtedy działa ta magia.
    I nie bójmy się prosić innych.

    OdpowiedzUsuń
  86. Marzena!! Wspaniała wiadomość!! :) Ależ się cieszę!
    Ściskam!
    Magdalena.

    OdpowiedzUsuń
  87. piękne wieści!
    mimo, że nie znamy się - wiedziałam, po prostu wiedziałam, że nie może być inaczej. wygrałaś już tyle, że nie ma innej opcji: z rozpędu wygrasz wszystko. bądź dzielna i ufaj sobie, a na bank się uda! a żeby pomóc szczęściu może jakieś aukcje na allegro albo spróbować zainteresować np. programy śniadaniowe? oni często nie mają tematów (a przynajmniej tak można wnioskować po tym, o czym mówią...) - więc może by się przydali na coś i przyłożyli do wielkiej sprawy?

    OdpowiedzUsuń
  88. Witaj!
    Trafiłam tu dopiero dziś (po linku Marty na fb) i jestem poruszona, oczarowana, zachwycona Twoją Osobą, pięknem, szczerością, odwagą i wolą życia. Wszystkim, co mnie tu spotkało przez ten czas zagłębiania się w Twoje notki... Mam nadzieję, że ta remisja okaże się trwałą!
    A co do pomysłów na zebranie kasy - nie ja pierwsza napiszę Ci, że powinnaś koniecznie wydać bloga w formie książkowej. Od pierwszej notki urzekł mnie Twój styl i aż do ostatniej czytałam je jak bardzo dobrą książkę, dlatego pierwsze, co przyszło mi do głowy jako forma zebrania pieniędzy to właśnie książka.

    Dziękuję Ci, że się tym dzielisz!
    Czekam na kolejne dobre wiadomości :)
    Pozdrawiam!
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie od wczoraj ciągle myślę o Tobie... zupełnie się nie znamy, ale stałaś się dla mnie nagle bliską osobą!
      Książka być musi i idąc tym tropem pomyślałam o Kamilu Durczoku - mogłabyś do niego napisać żeby pomógł Ci w jej wydaniu, a potem promocji (myślę, że zrozumie Cię doskonale, poza tym sama promujesz jego książkę przy okazji ;)
      i dobrze by było się w jakimś programie śniadaniowym pokazać (chyba tam jest najłatwiej się dostać nam - tzw. zwykłym śmiertelnikom ;)
      może warto też pomyśleć o przetłumaczeniu jej od razu na angielski - to stworzyłoby wiele możliwości uzyskania pomocy.
      Masz talent i myślę, że jest wręcz pożądanym żebyś go teraz wykorzystała, to jest Twoja broń w tej walce. Poza tym nie tylko dla samej siebie to zrób - mnie Twoja historia bardzo ubogaciła i myślę, że doświadczają tego wszyscy czytający - może Twoją misją jest niesienie nadziei?! I to wcale nie tylko chorym - jesteśmy zbyt zajęci użalaniem się nad sobą i potrzeba nam chyba wstrząsu żeby docenić to, co mamy. Niektórym z nas potrzeba powodu żeby na nowo pokochać życie, zapragnąć żyć w pełni - myślę, że możemy się tego od Ciebie nauczyć. Bardzo Cię tu, na Ziemi, potrzebujemy! :)

      Ach, no! :)
      Trzymaj się Kochana!
      Dominika

      Usuń
  89. Witaj!
    Trafiłam tu dopiero dziś (po linku Marty na fb) i jestem poruszona, oczarowana, zachwycona Twoją Osobą, pięknem, szczerością, odwagą i wolą życia. Wszystkim, co mnie tu spotkało przez ten czas zagłębiania się w Twoje notki... Mam nadzieję, że ta remisja okaże się trwałą!
    A co do pomysłów na zebranie kasy - nie ja pierwsza napiszę Ci, że powinnaś koniecznie wydać bloga w formie książkowej. Od pierwszej notki urzekł mnie Twój styl i aż do ostatniej czytałam je jak bardzo dobrą książkę, dlatego pierwsze, co przyszło mi do głowy jako forma zebrania pieniędzy to właśnie książka.

    Dziękuję Ci, że się tym dzielisz!
    Czekam na kolejne dobre wiadomości :)
    Pozdrawiam!
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  90. Zdrowia życzę Marzenko.

    OdpowiedzUsuń
  91. Marzena! Dawaj numer konta i zakładaj stronę bloga na fb. Działamy! :D
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  92. Marzenko pomożemy dawaj nr konta, ogłosimy na facebooku będziemy udostępniać. Damy radę!!!
    Najważniejsze że jest dobrze!!!!
    Karola

    OdpowiedzUsuń
  93. Ojaa! To przecież mimo obaw wspaniała wiadomość! Aż łza radości poleciała! ;) Czytam Twojego bloga od dawna, sama byłam chora na nowotwór - inny, ale wygrałam. I Tobie życzę tego samego! I ściskam z całych sił!! Daj znać jak można pomóc - numer konta ,albo chociaż ten 1% !!! Buziak ! :*

    OdpowiedzUsuń
  94. Chętnie wpłacę, ale wolałabym najpierw zobaczyć jakikolwiek dokument dotyczący choroby. I tylko na konto fundacji, nie prywatne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolejny gamoń.... a czy gdziekolwiek było napisane, że Marzena prosi o kasę na prywatne konto??? Poza tym ktoś już wcześniej napisał, że jesli ktokolwiek jest wpisany w rejestr fundacji, to musi spełniać konkretne kryteria....
      jesoooo kiedy niektórzy zaczną czytać ze zrozumieniem....

      Usuń
    2. Ewa pewnie nie jesteś na bieżąco w "blogosferze onkologicznej"... Anonimowy wyżej pewnie dał się oszukać na pewnym blogu, podobnie z resztą jak i ja i stąd takie słowa. Ale dobrze, ze mimo to nadal chce pomagać więc trochę luzu Ewo...

      Usuń
    3. Ewo nie denerwuj się. Każdy, kto chce pomóc przeczyta ze zrozumieniem. A inni? Cóż, oby ich ominęło, bo nie wiedzą, jaką przykrość swoją głupotą czynią.
      Kasia

      Usuń
    4. Marzenko,proszę o adres fundacji. Jakiś dokument do zweryfikowania.

      Usuń
    5. Kasiu :)) masz rację

      Usuń
  95. Cześć Marzena po pierwsze chciałam pogratulować ! popłakałam się jak czytałam Twój post... Chciałabym Ci pomóc w jakikolwiek sposób... trochę kminię ang jak byś potrzebowała tłumacza amatora do Twojej nowej str to ja chętnie. Mieszkamy w tej samej miejscowośći jak byś chciała-miała ochote czasem popłakać razem choć tym razem to już tylko ze szczęścia to ja chętnie. :) przesyłam trochę uśmiechu.

    Klaudia :)

    OdpowiedzUsuń
  96. Mała iskierka nadziei zmieniła się w pochodnię... jeśli Bóg pozwoli to za te kilka lat stanie się ogniskiem, przy którym wszyscy z uśmiechem na twarzy będziemy wspominali ten okres :) Wciąż trzymam za Ciebie kciuki kochana! Wierzę, że wszystko będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  97. Marzenko W Dniu Milosierdzia Bozego Zycze Ci Wiele Lask:)) Niech Milosierny Jezus ma Cie w Opiece!!!!!!!!!!!!!
    Irena

    OdpowiedzUsuń
  98. Marzenko kochana :) w Święto Miłosierdzia Bożego w 2010r. Jezus powiedział mi przez posługę kapłana, że będę zdrowa :) i chociaż nie stało się to od razu i nie w spektakularny sposób jak ja to sobie wyobrażałam ("Albowiem myśli Moje nie są waszymi myślami") dzisiaj żyję i przeżywam kolejne już Święto Miłosierdzia Bożego <3 Wierzę w to, że i Tobą Pan chce się posłużyć bo "Pan nie chce śmierci grzesznika lecz aby się nawrócił i żył" Wierzę, że jeszcze wiele, wiele razy będziesz jako osoba zdrowa świętowała ten dzień :) czego z całego serca Ci życzę i błogosławię całą Twoją rodzinkę a szczególnie Twoją Mamę +++

    OdpowiedzUsuń
  99. Również życzę Ci wszystkiego, co najlepsze.
    Wierzę, że wyzdrowiejesz i będziesz cieszyć się długim życiem.
    Czekam na numer konta.

    Co do eksmisji sublokatora: jest mi bardzo przykro, gdyż również starałam się pomóc.
    Mimo wszystko żal mi ,,Majki", bo z pewnością zdrowa nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  100. Marzenko, w związku z aferą z Majką Moniką (blog Ekspisja Sublokatora), po prostu w dniu, w którym zostanie uruchomione konto, podaj dokładne namiary na fundację. Fałszywa Majka oszukała wiele osób. Teraz znacznie trudniej będzie uzyskać pomoc. Sama zostałam oszukana. I nie o kasę chodzi a o nadzieję, że suplementy przedstawione na tamty blogu działają.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  101. czytam i płacze..:) niezmiernie sie ciesze:) trzymam kciuki za dalsze leczenie:) i przesyłam ogrom pozytywnej energii:)

    OdpowiedzUsuń
  102. Marzenka Wszyscy czekamy na Twoje konto w fundacji, pomogę tak jak tylko będę mogła,
    będę prosiła każdego o pomoc dla Ciebie,
    chcę usłyszeć, że jesteś w pełni zdrowa i do tego wszyscy musimy dążyć, tu na blogu i nie tylko,
    każdy niech pomaga tak jak tylko może.

    Marta K.

    OdpowiedzUsuń
  103. Trafiłam na Twój blog dziaisj po raz pierwszy po Twoim komentarzu na blogu Doroty, która wczoraj odeszła. Trzymam kciuki aby teraz już było tylko łatwiej...

    OdpowiedzUsuń
  104. Próbowałaś leczyć raka naturalnymi sposobami ? widziałaś te filmiki ??? http://www.youtube.com/watch?v=t3DPCQjlanM
    http://www.youtube.com/watch?v=jLN0JI_9jXk
    http://www.youtube.com/watch?v=rxN8214E6tQ
    http://www.youtube.com/watch?v=tY-HsoJ0gr0
    http://www.youtube.com/watch?v=B_HMOzl747Y
    http://www.youtube.com/watch?v=8jC4GEkYbOI&fe ature=related
    http://www.youtube.com/watch?v=1roi45o07BI

    OdpowiedzUsuń
  105. Trzymam kciuki Marzenko i przesyłam Ci moc pozytywnej energii! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  106. http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=PcM6OOWJQgU
    Posłuchaj mądrego lekarza i podejmij właściwą decyzję, zanim przyjmiesz kolejny chemiczny "lek".
    Znacznie sensowniej jest np. wyjechać za zebrane pieniądze do Kliniki Gersona na Węgrzech. Metod alternatywnych jest sporo. Nie trzeba umierać za "naukę", której jedynym celem jest zarobić na Tobie.
    Bóg też nigdzie nie powiedział, że chemiczne leki są tym co ma ratować zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
  107. Marzenko, jest taka książka: "Dying to be me." napisana przez Anitę Moorjani. Nie wiem, czy została przetłumaczona na j.polski lub czy mogłabyś ją przeczytać po angielsku, ale POWINNAŚ przecztać tę książkę. KONIECZNIE. To, co opisujesz w tym i poprzednim poście jest niesamowite i bardzo pasujące do tego, co opisuje Anita, która chyba cierpiała na taki sam typ nowotworu jak Ty (nie jestem tego pewna). Wierzę, że wyzdrowiejesz, a historia Anity pozwoli odzyskać Ci jeszcze większy spokój ducha. Bardzo chętnie kupię i wyślę Ci tę książkę, jeżeli tylko miałabyś ochotę ją przeczytać. (http://www.amazon.com/Dying-Be-Me-Journey-ebook/dp/B006M7JCC2/ref=sr_1_1_bnp_1_kin?ie=UTF8&qid=1365618058&sr=8-1&keywords=dying+to+be+me)

    OdpowiedzUsuń
  108. Witaj poprzez Iksińską trafiłam do Ciebie,czekałam na takie wieści jak już będziesz miała subkonto daj namiary,wiem co znaczy walczyc z choroba,mój syn ma porażenie mózgowe ,coś zawsze od nas zbierzemy.Pozdrawiam Katarzyna z blogu Pustoswity

    OdpowiedzUsuń
  109. Pisalam do firmy ktora produkuje/promuje Adcetris. Niestety nie pomagaja finansowo pacjentom poza USA ale dali mi linka do strony gdzie mozna wyszukiwac trials roznych lekow w Europie. W tym momencie prob Adcetrisu toczy sie kilka,moze warto napisac, zapytac, moze by Ci sie udalo zalapac na kolejna? Nawet za granica.Powodzenia.

    https://www.clinicaltrialsregister.eu/ctr-search/search?query=adcetris

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakąś sprawę, z którą chciałabyś się do mnie zwrócić osobiście, możesz to zrobić pisząc na m.erm@vp.pl