środa, 22 maja 2013

Pełnia


Minął pełny miesiąc: pełny dobra, pełny ważnych wydarzeń, pełny wspaniałych lekcji o tym, jaki świat jest przyjazny i ludzie w nim krusi. Pełnia życia i jego końca. Informacja o tym, że potrzebuję pieniędzy na leczenie rozdmuchała się niczym kłębek kurzu w moim pokoju, od ściany do ściany smagany przeciągiem… I nic nie szkodzi, że nie brzmi to dobrze.

O tym, że świat jest dobry wiedziałam zawsze, ale tej wiosny zmoczyła mi głowę ulewa miłości, serduszek i innych przymilności. A zaczęło się od pewnej Kasi, internautki która zaoferowała mi swoją pomoc. Z nieba czasem wspaniałe rzeczy spadają i ona tak spadła. Okazało się, że Kasia ma fantastyczne zdolności organizatorskie, jest menadżerem z zawodu i z zamiłowania a swoją olbrzymią wiedzę i  doświadczenie  postawiła wykorzystać, aby mi pomóc. Jest ciepłą, niezwykle życzliwą osobą, która każdego dnia prawie cały swój wolny czas poświęca sprawie pozyskiwania dla mnie funduszy na leczenie. Jest niesamowicie skuteczna, pomysłowa i odważna. Imponuje mi mądrością, zaradnością i dobrocią, jest moim mentorem, do którego mogę zadzwonić w absolutnie każdej sprawie. Ale to nie koniec manny z nieba. Niebawem w moim życia pojawia się druga kobieta o kryształowym sercu. Ewelina Olender- mądra, dobra i piękna dziewczyna, która choruje na białaczkę zaoferowała mi swoją pomoc, choć sama jest w potrzebie. Jest zabawną, inteligentną i zaradną dziewczyną, która codziennie poświęca swój cenny czas, aby wspierać mnie w walce. Co łączy te niewiasty? Obie mają ogromne serce. Kobiety, których nigdy nie widziałam na oczy zdecydowały się mi pomóc i dały mi porządnego kopa do działania a swoją postawą pokazują mi jak bardzo można być oddanym drugiemu człowiekowi. Żadne egoizmy, żadne zniechęcenia nie zatrzymały tych cudownych kobiet. Poświęcają dla mnie swój czas, który mogłyby przecież spędzić ciekawiej, przyjemniej. To one założyły konto na Facebooku Misja RAKiJA, gdzie gromadzimy wokół siebie osoby, które chcą mnie wspierać. Są cichymi bohaterkami, które codziennie załatwiają dziesiątki spraw związanych ze zbiórką pieniędzy. Są bohaterkami, które sprawiają, że jestem pełna spokoju i wiary. Nie mogę doczekać się dnia naszego pierwszego spotkania, choć wiem, że nie byłabym w stanie tak bardzo ich wyściskać jak na to zasługują. Chciałabym być ich lustrem, chciałabym odbijać tak jak one światło.

fot.Paweł Gąsior
Napisał do mnie kolega ze studiów- Mateusz. On również dołożył swój promyk światła do mojego życia. Moro- bo tak na niego mówiliśmy na studiach- wpadł na pomysł, jak mi pomóc, nie mając żadnych środków finansowych, żeby to zrobić. Dnia pewnego napisał do mnie opowiadając mi o swoim pomyśle- genialnym w swojej prostocie. I zrobił to co zamierzał, nie ulegając zniechęceniu i nastrojom motywacji. Na allegro pojawiła się oferta w której Mateusz wystawił siebie na sprzedaż, a raczej nie tyle siebie co swój czas, a pieniądze za które byłby wylicytowany, w całości miały zostać przekazane na moje leczenie. Pomysł niezwykły i szalony. Zrobił to! Nie trzeba było czekać długo na efekty, cena rosła z dnia na dzień. Dzięki Mateuszowi i jego kreatywnemu pomysłowi na pomoc, informacja o aukcji, oraz o tym, że zbieram na leczenie, w mig rozeszła się w mediach. Licytacja czasu Mateusza zakończyła się kwotą 4050 zł a aukcję wygrało radio radio RMF FM To co zrobił dla mnie Moro było niezwykłe, nie tylko dlatego, że dzięki licytacji, którą stworzył udało się uzbierać tak dużą sumę i że dzięki niemu sprawa mojego leczenia poszła w eter. To co dla mnie zrobił było niezwyczajne również dlatego, że nie byliśmy w tak bliskiej relacji, żebym mogła spodziewać się, że zrobi dla mnie coś tak ważnego. Jednak dla niego brak wyraźnej zażyłości nie stanowił żadnej przeszkody, chciał mi pomóc, więc znalazł na to sposób. Jest fantastycznym facetem.

To nie wszyscy. Ludzi, którzy sprawili, że moja wiosna jest wiosną najpiękniejszą, jest o wiele więcej. Chciałabym ich wszystkich przedstawić tym, którzy nie wierzą w bezinteresowne dobro drugiego człowieka. A jeszcze bardziej chciałabym być kiedyś tą, która jest przedstawiana.

 Szerokim echem odbiła się w polskich mediach inicjatywna Mateusza. Rozdzwoniły się telefony, dostaliśmy wiele propozycji spotkań i wywiadów. Prasa, radio, telewizja… Nie jestem nieśmiała, ale to wyzwanie przewyższało moje zdolności panowania nad stresem. Na każdą propozycję wywiadu miałam ochotę odpowiedzieć „Nie dziękuję, nie jestem zainteresowana”, bo tak mi podpowiadały moje drżące kolana. Niestety- formułka wyuczona w dzieciństwie specjalnie na potrzeby rozmów z telemarketingowcami, w tym wypadku nie służyła mojej sprawie. Wiedziałam, że jeśli chcę uzbierać pieniądze na leczenie i rozstać się z Hodgkinem raz na zawsze, musi się o tym dowiedzieć jak najwięcej osób.

Dzwoni telefon, odchrząkuję przygotowana na odpowiedź „Tak, oczywiście, bardzo chętnie porozmawiam”.
- Hej, tu Wiola. 15 minut temu zmarła Iga.

Iga- spędziłam z nią ostatni pobyt w szpitalu. „Metalówa” ale bez czarnych, długich włosów. Bez jakichkolwiek. Młoda, energiczna i temperamentna babeczka. Była otwarta, rozmowna, pełna wiary w wyzdrowienie, zbyt wściekła na raka, żeby mógł sobie z nią fikać. Leżałam z nią tydzień, później zostałyśmy rozdzielone na izolatki, więc wisiałyśmy na telefonie. Samotnie wychowywała dzieci i świetnie sobie radziła. Na dodatek poznała wspaniałego mężczyznę, który opiekował się jej dzieciaczkami, kiedy ona spędzała tygodnie na droczeniu się z rakiem. Iga była taka ciepła i żywiołowa. Cieszyła się, bo miała całkowitą remisję choroby a na autoprzeszczep przyszła tylko po to, żeby zwycięsko zakończyć leczenie. Ona była wtedy tą, która miała lepiej. Chorowała na chłoniaka i wydawało się, że już go pokonała. Niestety- jakiś czas później dzwoniła do mnie, że ma wznowę, poszło na wątrobę i płuca. Znowu szpital i kolejne chemie. Jeszcze tydzień temu rozmawiałyśmy: płakała do telefonu, powiedziała, że jest źle i żebym się za nią modliła. Nie potrafię uwierzyć w to, że już jej tu nie ma i że więcej nie pogadamy.

Wchodzi do pokoju mama, słyszy moją rozmowę z Wiolą. Siada i ścierką kuchenną wyciera łzy. O Idze mówiłam jej wiele razy, razem się za nią modliłyśmy. Czuję się okropnie. Czuję się okropnie, a pogoda taka piękną i ludzie do mnie dzwonią radośni i z dobrym słowem. Czuję się okropnie a topola kwitnie i rzuca cień na wiarygodność istnienia smutku. Czuję się okropnie a do mikrofonu opowiadam o radości i walce.



Kochani, w dalszym ciągu pragnę prosić Was o pomoc. Mam ok 20% całej kwoty. Dziękuję wszystkim, którzy do tej pory mi pomogli, a dzięki którym bliżej mi do celu. Życzliwość krąży i jestem pewna, że pewnego dnia wróci do nadawcy :) Uruchomiłam PayPal’a. Choć jeszcze dobrze nie wiem, jak działa to ponoć chcącym zrobić przelew wystarczy mój mail: m.erm@vp.pl. W dalszym ciągu możecie pomóc mi wpłacając darowiznę na konto Fundacji Rak’n’Roll Wygraj Życie o numerze 93 1140 2017 0000 4402 1296 2443 z dopiskiem „Dla Marzeny Erm”.

Tymczasem ruszamy z aukcjami na Allegro! Rozpoczęliśmy licytacje charytatywne, z których cały dochód wesprze moje leczenie. Jest wiele ciekawych pozycji a będzie jeszcze więcej- kupujcie i udostępniajcie :) A może macie jakieś wartościowe rzeczy, które chcielibyście przekazać na aukcję? Rękodzieło? Nowa książką, którą kupilście, przeczytaliście a teraz marnuje się na półce? Jakieś inne pomysły? Jeśli tak, piszcie na adres misja.rakija@gmail.com, tam skontaktują się z Wami wspaniałe kobiety o kryształowych sercach :)

34 komentarze:

  1. Aleś ty śliczna Marzenko, pięknie wyszłas na zdjęciach. A moc z ciebie bije przeogromna. Czytam, ściskam, trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzenko, dobrzy ludzie przyciągają dobrych ludzi ;) Trzymam kciuki za uzbieranie całej kwoty!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Prześlicznie wyglądasz! Nieziemsko się cieszę, że tak optymistycznie patrzysz teraz na życie i trzymam kciuki za Ciebie!!! :) Hallelujah i do przodu :*

    OdpowiedzUsuń
  4. musi musi musi być dobrze i już

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzenko, znam tę Twoją Kasię, to wyjątkowa osoba:)
    I Anię, Jej przyjaciółkę, również wspaniałą dziewczynę.
    Życzę jak najszybszego uzbierania potrzebnej kwoty.
    Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hi Marzena :-)
    Niebawem podeślę info, jak to wygląda tutaj.
    Uruchomiłam się, całkiem przyzwoicie i tutaj ludzie też chcą Tobie pomóc.
    W tym tygodniu jestem w jednej z Galerii w Londynie, człowiek który ją prowadzi - pragnie przekazać swoją pracę nna aukcję, dla Ciebie.
    Poza tym to nie wszystko, będę pisać do Ciebie w weekend na prywatną skrzynkę.
    Przykro mi z powodu Igi, posyłam kulę pozytywnej energii!
    Serdeczności.
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  7. Marzenka ...zawodowo zajmuje sie terapia zajeciowa prowadze zajecia plastyczne, postram sie wysmyczyc dla Ciebie na aukcje piekny kuferek.Pozdrawiam Monika Jarczewska odezwij sie na fb.Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  8. http://www.youtube.com/watch?v=E2VCwBzGdPM
    Marzeno mam nadzieje ze wszystkie podjete dzialania majace na celu zebranie tej magicznej kwoty powioda sie i rozwiedziesz sie na zawsze z "mezem Hodgkinem" :-) przesylam link do piosenki i zycze radosci i usmiechu na wiele,wiele lat-pozdrawiam Jacek

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochanie, mam nadzieję, że już niedługo wskoczą na allegro słodkości, które przekazałam. W grupie siła :) Buziaki!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wysłałam Ci maila odnośnie Allegro :)
      Ewelina

      Usuń
  10. Marzenko a ja musze to napisac ,jestem zdziwiona ze tak malo pieniązkow dopiero zebrałas .Tyle roznych akcji ,tyle zaangazowania ze myslałam ze juz masz co najmniej polowe kwoty.Przeciez gdyby 40 tys osób wpłacilo tylko po 5 zl to juz miałabys cala kwote.To nie jest duzo ,zwłaszcza ze cała akcja dziki telewizji trafila do dosc szerokiego grona odbiorcow.Zycze ci zebys zebrała cała kwote jak najszybciej .Ja tez pomoge .Pozdrawiam serdecznie Magda

    OdpowiedzUsuń
  11. Też walczę z chłoniakiem i lubię zaglądać do Ciebie, masz tyle siły. Postaram się Ci pomóc. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  12. Brawo!!! Super,że otoczyło Cię tylu wspaniałych ludzi.I gratulacje za wspaniały pomysł kolegi :) Słońce świecie teraz dla Ciebie i wierzę,że uzbierasz upragnioną kwotę :) Działaj kobietko !!! Powodzenia i trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Trzymam kciuki! Cieszę się że jest postęp w zbieraniu funduszy mam nadzieję, że kwota się uzbiera raz dwa!

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobrzy ludzie skupiaja przy siebie innych dobrych ludzi...
    Dobro jest zarazliwe!
    Odwagi zycze!
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
  15. Marzenko wczoraj poznałam pana Zbyszka który zbiera dla Ciebie pieniądze-jest niesamowity- więc i ty musisz taka być. Dzisiaj popołudniu widziałam jak wraca ze zbiórki pieniędzy-to naprawdę wzbudziło u mnie niesamowite emocję- dobrze ze masz prawdziwych przyjaciół będę dumna że Ciebie poznam na Dniach Jastrzębia. Walcz - a wiem że Ci się uda.

    OdpowiedzUsuń
  16. super wyglądasz. Bije od Ciebie SIŁA i KOBIECOŚĆ

    OdpowiedzUsuń
  17. ale pisz częściej, proszeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń
  18. Marzenko :)
    Ochoczo wsparłam Twoją akcję
    czytam różne blogi z branży "szpikowej" bo czekam na pobranie szpiku jako dawca niespokrewniony (nawiasem mówiąc termin się przesunął ze względu na biorcę i martwię się o mojego genetycznego bliźniaka-proszę o modlitwę)
    wracając do blogu, to jest pełen słońca nawet w tych mniej optymistycznych etapach
    pisz, pisz bo siejesz nadzieję jak dmuchawiec

    życzę szybkiego uzbierania na leki a nade wszystko siły z Nieba

    kwiaciarka

    OdpowiedzUsuń
  19. Pojdzie na paypala :) mozna tez przejrzec szafe, wlozyc na allegro lub eBay ciuchy , buty a dochod przeznaczyc tobie. Zawsze sie uda wyskrobac pare zlotych :) sily I wiary Marzenko!

    OdpowiedzUsuń
  20. Wlasnie skorzystalam z paypala. Dziala!

    OdpowiedzUsuń
  21. Duuuuuużo szczęścia! Powodzenia! I innych takich! Mój 1% poszedł do Ciebie - ciekawe czy już dotarł ;))

    OdpowiedzUsuń
  22. Trzymam kciuki!
    zapraszam do mnie:

    estkka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Cześć, przypadkowo natknęłam się na ulotkę z twoją historią. Wzruszyłam się i podziwiam za taką wewnętrzną siłę.

    Ściskam i życzę dużo wytrwałości. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo mocno wspieram!!! Lecę na aukcję coś zakupić ;)))Modle się za Ciebie:))

    OdpowiedzUsuń
  25. Zamieściłam informację o Tobie i o fundacji na swoim blogu, jak i też parę innych blogerek. Może to pomoze, chociaż troszkę. Jeśli masz coś przeciwko napisz. Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej Marzenko, widziałam Cię na Dniach Jastrzębia i nawet wręczyłaś mi ulotkę. Jesteś piękną kobietą. Zaraz coś wpłacam, DASZ RADĘ !!! Regularnie udostępniam informacje o Tobie. Pozdrawiam - dalsza sąsiadka

    OdpowiedzUsuń
  27. Jestem z Tobą!

    Paweł, student WNS UŚ

    OdpowiedzUsuń
  28. I znowu ponad miesiąc bez odzewu :(((((

    OdpowiedzUsuń
  29. Przymusimy Marzenkę do szybkiego wpisu tu, obiecujemy. Rozumiem, że nie każdy ma konto na Facebooku i nie wie co się u niej teraz dzieje, a tam właśnie przeniosła się nasza i Marzenki aktywność.

    OdpowiedzUsuń
  30. Przyzwyczaiłam się i zaglądam tu codziennie, jednak Marzenka chyba o NAs trochę zapomniała więc PRZYPOMINAMY SIĘ o jakikolwiek wpis. Jestem ciekawa jak wygląda teraz życie oraz jak sobie radzisz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  31. Marzenka też zbieram kasę .jak uzbieramy jakąś większą kwotę to od razu przelew . pozdrawiam twoja sąsiadka B

    OdpowiedzUsuń
  32. Marzenko przeczytałam Twoje dotychczasowe wpisy jednym tchem. Jesteś niesamowitą osóbką. buziaki ogromniaste :*

    www.likwidacja-barier.pl

    OdpowiedzUsuń
  33. nanana a ja nabyłam na waszej aukcji broszkę z wąsem i zadaję szyku :)
    zdrówka!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakąś sprawę, z którą chciałabyś się do mnie zwrócić osobiście, możesz to zrobić pisząc na m.erm@vp.pl