środa, 2 września 2015

Coś mi leży na wątrobie

Odebrałam wyniki tomografii komputerowej... Nie jest dobrze. Nie tylko nie mam remisji po radioterapii, ale mam progresje choroby. Hodgkin przesiadł się z biodra do klatki piersiowej i wątroby. Jest mi strasznie smutno. To dla mnie bardzo trudny czas, ale to nie pierwszy przecież, kiedy muszę zmierzyć się z takim rozwojem sytuacji.

To jest trudne nie tylko dla mnie, moich przyjaciół i rodziny, ale to trudne również dla tych z Was, którzy znacie mnie lepiej lub gorzej, ale czasem widujecie mnie gdzieś w sklepie, czy na drodze i płoszycie się. Chcielibyście podejść, zagadać ale boicie się, zastanawiacie się nad ucieczką. No bo co powiedzieć?

Ja Wam za to chcę coś powiedzieć. Wasz strach jest uzasadniony i NORMALNY. Czy ktoś uczył Was jak rozmawiać na takie trudne tematy z osobą, której one dotyczą? Nie. Czy ktoś uczył mnie, jak rozmawiać o tak trudnych dla mnie sprawach? Nie. Jedno jest pewne- to, że będzie nam trudno JEST NORMALNE.

Przyjaciele. Dla mnie najważniejsze jest to, żebyście traktowali mnie normalnie. Nie bójcie się pytać, co u mnie. Nie bójcie się pytać mnie, jakie mam plany na przyszłość. Mam je, bo wierzę w swoją przyszłość. Nie bójcie się pytać mnie, jak moje zdrowie. Odpowiem Wam. To nie jest nietakt. W kontakcie ze mną nie ma nietaktów i tematów zakazanych. Kiedy pytam, co u Was słychać to nie robię tego z grzeczności. Mnie naprawdę interesuje co u Was słychać! Nie bójcie się opowiadać o swoich planach na przyszłość, o swoim szczęściu, rodzinie, dzieciach, o swojej radości i spokoju. Wszystko, co dobrego dzieje się w Waszym życiu mnie rówież cieszy! Chciejcie dzielić się swoim szczęściem ze mną! Ja chętnie podziele się swoim. Jestem chora, ale nie nieszczęśliwa! Nie bójcie się, że Wasze szczęście mnie unieszczęśliwi, że wzbudzi zazdrość i żal. Nie!

Przyjaciele. Jesli macie problemy, mówicie mi o nich, tak jak zawsze mówiliście. Nie myślcie, że mam większe problemy na głowie, niż czyiś posypany związek, przedłużający się remont, czy chamski szef. Racja. Rak to większy problem niż chamski szef, ale czy dzielić się problamami możemy tylko z tymi osobami, które mają problemy podobnego kalibru? Ja, prócz raka, mam też inne bolączki. Ot na przykład pomalowałam starannie pazokcie i odcisnęła mi się na nich poduszka. Szlag by to!

Jeśli widzicie mnie na drodzę i zdaje się Wam, że mam smutna twarz, nie bójcie się podejść, nie zakładajcie, że zapewne myślę o śmierci i chce zostać z tym sama. Może myślę, a może właśnie odkryłam, że sukienka, którą sobie kupiłam była tańsza w sklepie obok? A moze chce mi się tak strasznie siku, że myślę tylko o tym, żeby wyrósł przede mną krzak? Nie dowiecie się jak nie spytacie. A ja powiem Wam prawdę.

Nie umieram, ale żyję. Żyję w całej okazałości: cierpię i cieszę się, czuję się bezradna i przenoszę góry, boję się i skaczę na głęboką wodę. Te antagonizmy żyją we mnie. Teraz cierpię i boję się o swoje życie, ale pewnie za jakiś czas wsiądę na rower i będę bać się, że powietrze zejdzie mi z opon. Armatni kaliber problemów miesza się z powagą kalibru wiatrówki. Doprawdy- nie myślę ciągle o raku.

Za kciuki, wspierające słowa, a przede wszystkim modlitwę- dzięki! To wszystko mnie uspokaja.

Jesli chcecie poprawić mi nastrój możecie wysłać mi jakiegoś najsuchszego suchara, coś iście żenującego, żart najniższych lotów. To mnie bawi! 

50 komentarzy:

  1. Marzeno.. Dokładnie wczoraj, czyli dzień przed napisaniem przez Ciebie tego posta , zwizualizowałam ( podkreśliło mi się to na czerwono, więc pewnie niepoprawne to określenie jest ;-) sobie sytuację, że spotykam Ciebie gdzieś na ulicy /w sklepie/ w pubie i co ci mówię :) Na pewno podchodzę do Ciebie i proszę o uściśniecie dłoni ,jednocześnie informując, że jestem miłośniczką Twojego bloga, czyli Twojego pisania:) I potem życzę Ci zdrowia, co jest strasznym banałem, ale bynajmniej nie pustymi słowami! Bo ja NAPRAWDĘ życzę Ci zdrowia i wierzę, że podobnie, jak mój cioteczny brat ( który chorował na "twoją" chorobę) , wyzdrowiejesz ! I chciałabym się z Tobą spotkać, poczęstować chałwą ( lubisz? ) i napić się wina;-)* . To mówiłam ja - Magda - atomheart@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jacie, bardzo mi miło! Dziękuję! A wiesz, ostatnio podeszła do mnie dziewczyna i powiedziała, że mnie zna z internetów, a podeszła bo chciała przybić mi piątkę!

      Nigdy nie jadłam chałwy i nie wiem, jak smakuję! :o

      Usuń
  2. https://www.facebook.com/pasjonaci.ubogiego.zartu?fref=ts- znasz? pewnie znasz :-)
    pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znałam, ale właśnie poznałam i się uśmiałam!

      Usuń
  3. przychodzi baba do lekarza a lekarz do niej - niech pani tu juz nie przychodzi, zaczynaja o nas mówić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faul! To był żart wysokich lotów! :D Świetny!

      Usuń
    2. za długo myslałam

      przychodzi baba do lekarza
      a lekarz też baba

      ilu milicjantó potrzeba do wkręcenia żarówki?

      jeden do trzymania żaróki, drugi do kręcenia stołkiem na któym stoi pierwszy, a trzeci żeby sie kręcił w odwrotną stronę niz ten drugi, żeby sie im w głowie nie zakręciło

      Usuń
  4. a ja przysiądę cichutko, bo też mi smutno na takie wieści. Będę tak w ciszy siedzieć gdzieś obok Ciebie. W wietrze, w porannym, bladym słońcu, spadającym liściu. Marzeno, niech Boska opieka Cię nie opuszcza.
    jesteś przepiękną kobietą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzenka, ma sens kolejna dawka tego leku? jak trzeba zbierzemy jeszcze raz!!!!!

      Usuń
  5. Ojacieniemogie...ale świetne murzyńskie afro..
    Ślicznotka 😊 kibicuję Ci z całego serca i zazdroszczę gąszczu na głowie 😐
    FeraP

    OdpowiedzUsuń
  6. Suchar najnizszych lotow:

    Co to jest: Czerwone I nie lubia tego zeby??
    Odp: Cegla :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to nie lubią? Cegła daje im wolność! Mogą "wypaść" na miasto chociażby ;))

      Usuń
    2. Haha! No tak. Dobre!

      Usuń
  7. Marzenko bardzo CI dziękuję za te mądre słowa , bo naprawdę czasami boję się podejść do mojej synowej chorej na raka i po prostu zapytać jak się czuje , bo nie dawno przetoczyła się dyskusja na blogach osób chorujących na raka , które pisały jak osoby zdrowe je ranią głupimi pytaniami typu jak się czujesz ?co słychać ? i po przeczytaniu tych dyskusji ogarnął mnie po prostu strach i nie wiedziałam jak mam się zachować żeby nie urazić chorej osoby , szczególnie jak jest się teśćiową , zapytam żle , nie zapytam też żle .To jest bardzo dla mnie trudna sytuacja bo bardzo się martwię a niewiele wiem , bo synowa jest bardzo zamknięta w sobie i niewiele mówi , bardzo mnie to boli bo wszyscy rodzina znajomi pytają jak czuje synowa a ja niewiele wiem i bardzo się martwię . Bardzo madrze napisałaś żę nikt nas nie uczył jak rozmawiać na tak trudne tematy .
    Życzę Ci dużo spokoju , radosnych chwil mimo wszystko i całym sercem jestem z Tobą .Zosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślę że to zależy od osoby. To co jedną zrani dla drugiej nie będzie w żaden sposób przykre...

      Usuń
  8. hej hej moce leca !!!!
    polecam do czytania
    http://lubimyczytac.pl/ksiazka/179457/umrzec-by-stac-sie-soba-podroz-od-choroby-przez-otarcie-sie-o-smierc-do-prawdziwego-uzdrowienia






    !♥♥♥♥♥♥! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. M, a ja bym chciala uslyszec, jaka podroz teraz planujesz..:) bo dzieki Twojej podrozy na wschod uswiadomilam sobie, ze jest taki piekny kawal swiata, ktory zupelnie zaniedbalam. I juz na mojej "bucket list" wyrosly nie tylko kraje bylego ZSRR, ale i Azja, i jesli tylko wyrosna mi jaja, to ta najdziksza.. :D

    :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Marzenko,Nie bój się mówić o swoich prawdziwych uczuciach..wspieram !
    nieznajoma

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja pierniczę,też chcę takie włosy zamiast moich piór.Piękna jesteś!!!Kopara mi opadła autentycznie.Trzymam kciuki i pozdrawiam.Sylwia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie umiem opowiadać kawałów, zazwyczaj ich nie zapamiętuję, choć pracuję z ludźmi, którzy sypią nimi jak z rękawa. Ale chętnie posłucham jakiejś podróżniczej rady od Ciebie, bo lubię włóczyć się po świecie i zastanawiam gdzie ruszyć teraz. Polecisz coś? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Słów mi brak.
    A suchar taki
    Na ławeczce w parku siedzi dwóch starszych panów. Przechodzi piękna dziewczyna, aj eden odzywa się do drugiego:
    Popatrz, mówili, że jak będę stary to nie będę mógł, a mnie się po prostu nie chce...

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo mądrze i ciekawie piszesz Marzenko, trzymam kciuki i wierzę że Ci się uda pokonać chorobę (banał), a suchar mam taki:
    Co robi kobieta w lesie z grzebieniem?
    Przeczesuje teren...

    pozdrawiam!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Idiotyczny suchar ;-)
    Czym różni się Murzyn od opony ? jak na oponę założysz łańcuch to nie będzie rapować .
    Marzenko, przyszłość należy do Ciebie !!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Chcesz stracić na wadze? Kup wagę za 100 zł a sprzedaj za 20 zł ;)
    Dużo zdrówka, a jakbym Cię spotkała na ulicy to zaprosiłabym na kawę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Marzenko.. Czekałam.. Czekałam ciągle na wieść o wynikach. I tak bardzo nie chciałam, aby te wieści były takie.. :(
    Po pierwsze - na maksa Cię podziwiam. Czasami próbuję sobie wyobrazić, co bym zrobiła na czyimś miejscu, będąc na miejscu osoby chorej na raka pewnie bym się poddała... Modlę się, aby to były tylko pytania zadawane w wyobraźni.. Aby taka sytuacja nie dotknęła ani mnie, ani mojego męża, ani najbliższych.. Ani nikogo :(
    Po drugie - jesteś zjawiskowo piękna. Jestem makijażystką i zwracam bardzo uwagę na atuty ludzkiej urody, i byłoby cudownie móc pomalować tak piękną kobietę jak Ty. A przy okazji poznać tak mądrego człowieka, jakim jesteś własnie Ty Marzenko.
    Bo po trzecie chciałam powiedzieć, że jesteś mega mądra! Mega po prostu!
    Po czwarte - żart, chamski, sprośny, ale właśnie go znalazłam, przeczytałam i padłam. Nie pamiętam jak szedł mój ulubiony kawał, ale jak go znajdę, to od razu Ci tu wkleję.

    Trzymaj się śliczna! :*


    Przychodzi baba do lekarza:
    - Panie doktorze ciągle jestem wk@?@iona, wszyscy mnie wk@?@iają, a
    najbardziej wk@?@ia mnie to, że wszystko mnie wk@?@ia, prosze mi pomoc!
    - Czy probowała Pani w jakiś sposób sie wyciszyć, uspokoić, np. spacery w
    lesie, parku wśród śpiewu ptakow, spacerując boso po trawie. Kontakt z
    przyrodą bardzo pomaga.
    - E tam, Panie Doktorze - ptaki mnie wk@?@iają, bo drą ryje, w trawie pełno
    robactwa, pajęczyny, gałęzie zaczepiają o ubranie, nie, nie, przyroda mnie
    wkurwia!
    - To może inny sposob, np. kąpiel w wannie pełnej piany z aromaterapią,
    przy nastrojowej muzyce?
    - E tam, Panie Doktorze, tego też próbowałam - piana mnie wk@?@ia, bo
    szczypie w oczy, muzyka mnie wk@?@ia, ta nastrojowa najbardziej mnie
    wk@?@ia, a te olejki zapachowe, to dopiero wk@?@iające, kleją się, lepią,
    plamią... Nie, nie olejki najbardziej mnie wkurwiają!
    - No dobrze, to może seks. Jak wygląda Pani życie seksualne?
    - Seks !? A co to takiego?
    - Nie wie Pani co to seks !? No dobrze, zaraz Pani pokaże, prosze za
    parawan. Po chwili na parawanie lądują kolejne części garderoby: spodnie,
    spódnica, kitel, bluzka, biustonosz, majtki. Po kolejnej chwili słychać
    sapanie i wzdychania, wreszcie słychać głos kobiety:
    - Panie Doktorze, prosze sie zdecydować:? Wkłada Pan czy wyciąga, bo
    już mnie pan zaczyna wk@?@iać!

    OdpowiedzUsuń
  18. Znalazłam! Nie wiem Marzenko czy takie mega sprośne, wulgarne i chamskie żarty Cię bawią, ale ja padłam jak pierwszy raz ten kawał przeczytałam kilka lat temu ;) Ten czarny humor ;)
    Mam nadzieję, że też Cię rozbawi :)

    Przychodzi baba do lekarza i opowiada że jej mąż w ogóle nie ma ochoty się z nią kochać.
    Lekarz na to: No wie Pani co, no ciężko jest na to znaleźć jakiekolwiek lekarstwo, ale może.. taki sposób:
    żeby zainteresować męża jak wróci z pracy to proszę się rozebrać i wypiąć się w stronę drzwi. Jak zobaczy że Pani jest już gotowa na igraszki to może coś z tego będzie.

    Jak jej kazał, tak zrobiła. Mąż do domu wraca po 16 a ona czeka naga, wypięta w stronę drzwi.
    Mąż przychodzi do domu, otwiera drzwi...
    i ?! i Krzyczy, drze się, wybiega z domu i poleciał do najbliższego baru i od wejścia woła:
    Barman SETKA!
    barman polał, a facet drżącą ręką przechylił na raz kieliszek.
    Barman DRUGA SETKA!
    Barman lekko zdziwiony polał i znowu chłop wypił.
    Barman TRZECIA SETKA!
    Barman polał i pyta co sie stało?!
    Chłop wypił trzeci kieliszek i mówi:
    Co się stało?! Co się stało?! Wracam do domu k*rwa zmęczony, po robocie, otwieram drzwi i co widzę?
    a tam karzeł, metr na metr, broda po kolana, szrama przez pół ryja i jeszcze się k*rwa mać ślini ! ! !

    OdpowiedzUsuń
  19. Usłyszane w poczekalni: Pani, gena nie wydłubiesz....

    OdpowiedzUsuń
  20. Państwowy Szpital Kliniczny Nr. 4 w Lublinie. W izolatce rozlega się dzwonek telefonu komórkowego. Mężczyzna podnosi się z łóżka i sięga do szafki.
    - Czy pan Kowalski ? - rozlega się głos w słuchawce
    - Tak.
    - Mówi ordynator oddziału zakaźnego prof. Kwiatkowski. Drogi panie mam już wyniki pańskich badań. Jest pan chory na błonicę, boreliozę, brucelozę, cholerę, dur brzuszny, dżumę, czerwonkę bakteryjną, gruźlicę,
    kampylobakteriozę, kiłę, krwotoczne zapalenie jelit, ospę wietrzną, chlamydiozę, krztusiec, promienicę, pryszczycę, nosaciznę, odrę, tularemię, rzeżączkę, wąglik, włośnicę, wszawicę, wściekliznę i AIDS.
    - O Boże - krzyczy pacjent - ale chyba będziecie mnie leczyć ?
    - Aaa ? Tak, tak, oczywiście, będziemy. Już nawet wyznaczyliśmy panu specjalną dietę naleśnikową.
    - A ta dieta mi pomoże ?
    - Pomoże albo nie. Skąd ku*wa mam wiedzieć ? - odpowiada zły jak diabli profesor - Ale naleśniki to jedyna potrawa, która zmieści się w szparę pod drzwiami.



    -babciu widziałaś moje tabletki? były oznaczone LSD
    -pierdolić tabletki! Widziałeś, kurwa, smoka w kuchni?



    Zasady Medycyny Ratunkowej
    Chorzy ludzie się nie wkurwiają.
    Powietrze wchodzi i wychodzi, krew zasuwa w kółko. Jakiekolwiek odstępstwo jest niedobre.
    Około 70%ofiar pobić prawdopodobnie sobie zasłużyło.
    Im więcej sprzętu dźwiga ratownik, tym większy z niego żółtodziób.
    Każde krwawienie ustaje...kiedyś.
    Każdy w końcu umrze, czego byś nie zrobił.
    Jeśli pacjent wymiotuje, postaraj się przytrzymać mu głowę najłatwiejszym do wyczyszczenia elementem sprzętu.
    Jeśli ktoś ma umrzeć z powodu zatrucia chemikaliami, rażenia prądem lub innych niebezpieczeństw czyhających na miejscu zdarzenia, to niech to będzie pacjent, nie ty.
    Jakikolwiek ratownik, strażak czy policjant, który jest bardziej pijany niż pacjent, stanowi problem.
    Problemów nie da się uniknąć.
    Stopień ciężkości urazu jest wprost proporcjonalny do trudności dostępu i masy ciała pacjenta.
    Granaty ręczne i karabiny maszynowe zwykle skutkują lepiej niż światła i syreny.
    Jeśli pacjent siedzi i rozmawia z tobą, to pacjent nie ma migotania komór, nieważne co pokazuje monitor.
    Jeśli już musisz wymiotować, prawdopodobnie dobrze by było odwrócić się od pacjenta.
    Na miejscu zdarzenia generalnie nie powinno się używać słów kurwa mać w odniesieniu do stanu pacjenta.
    To, że ktoś jest zupełnie unieruchomiony, nie znaczy, że nie może być agresywny.
    Ratuj pacjentów przed strażakami.
    Ważne rzeczy są zawsze proste.
    Proste rzeczy są zawsze trudne.
    Jeśli pacjent będzie wymiotował (szczególnie chlustające wymioty), postaraj się wycelować w tych gapiów, którzy nie chcieli opuścić miejsca zdarzenia.
    Czasem łatwiej błagać o wybaczenie, niż prosić o zgodę.
    Ilość narkotyków w posiadaniu pacjenta jest wprost proporcjonalna do liczby tatuaży na rękach.
    Jeśli zostałeś wezwany po północy i nie znajdujesz na miejscu pijaka, rozejrzyj się przeoczyłeś pacjenta.
    Ostatecznym programem Quality Assurance w medycynie ratunkowej jest autopsja.
    Każda gorączka w końcu opada do temperatury pokojowej.
    Masa ciała pacjenta jest wprost proporcjonalna do szansy, że winda nie działa.
    Martwemu się już nie polepszy. Z drugiej strony, też mu się nie pogorszy.
    Kiedy wezwanie przychodzi 2 minuty przed zmianą, twój zmiennik będzie mijał cię w odległości 1 bloku od stacji. Będzie się śmiał i kiwał ci ręką.
    Śmierć stabilizuje stan pacjenta.
    Żółtodzioby zawsze szukają dużych rzeczy w małych szafkach i vice versa.
    Żółtodzioby mają własne sposoby.
    Pociesz się, że większość twoich pacjentów przeżywa czego byś nie robił.
    Większość twoich pacjentów jest zdrowsza niż ty.
    Praca w pogotowiu oznacza, że wszystkie święta możesz spędzić w towarzystwie przyjaciół, na służbie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Praca w pogotowiu oznacza ,że masz szansę nabyć rzadkie, egzotyczne i ekscytujące nowe choroby.
    Są 2 rodzaje wezwań: Ja pierdolę! i Nie pierdol!
    Medycyna ratunkowa stoi w sprzeczności z procesem selekcji naturalnej.
    To, że jesteś paranoikiem nie oznacza jeszcze że twój szef nie stoi za rogiem.
    Jeśli to jest wilgotne, klei się i nie należy do ciebie, lepiej zostaw to w spokoju.
    Murphy był optymistą.
    Adres nigdy nie jest wyraźny.
    Szefowie zostają szefami, bo nikt za nimi nie będzie tęsknił w terenie.
    Radio powinno grać głośniej, niż syrena.
    Każdy ze stosunkiem Z/T mniejszym niż 5 jest schlany, naćpany lub jedno i drugie.(Z/T =zęby/tatuaże)
    Martwy to martwy i niech tak zostanie.
    Nie podniecaj się widokiem krwi, chyba, że jest twoja.
    Ból ustąpi sam, kiedy przestanie boleć.
    Jeśli nic nie poszło źle, jasne jest, że nie rozumiesz sytuacji.
    Zawsze powinieneś przerwać CPR po drugim Au! ze strony pacjenta.
    Jeśli pacjent jest agresywny, możesz zawsze zastosować leczenie tlenem (butla z tlenem przez łeb zwykle ich uspokaja).
    Im większy dom, tym dalej od drzwi będzie pacjent.
    Jeśli pacjent upadł i został przeniesiony przez rodzinę, przenieśli go w
    takie miejsce, że będziesz musiał biegać po schodach.
    Meble będą zawsze ustawione w taki sposób, że nosze nie będą się mieściły.
    Nigdy nie byłeś tak chory, jak na chwilę przed zatrzymaniem oddechu.
    Dyspozytorzy mówią każdemu, gdzie ma się udać. Każdy chciałby powiedzieć dyspozytorowi, gdzie może się udać!
    Masa ciała pacjenta jest odwrotnie proporcjonalna do wielkości samochodu, który zdecydował się rozbić.
    Jeśli ktoś mierzy do ciebie z pistoletu, 2 rzeczy: 1.Trzeba było czekać na policję, 2.Trzeba było powstrzymać się przed tym komentarzem.
    Inni ratownicy mają zawsze lepsze historie do opowiedzenia.
    Strzeż się, gdy strażak mówi "Idź to sprawdzić."
    Im gorszy stan jamy ustnej pacjenta, tym ciszej będzie mówić.
    Jeśli nie wiesz dokładnie, do którego domu zostałeś wezwany, poszukaj takiego ze schodami. :) Agata
    Jeśli pacjent rzyga, nie jest oznaką braku profesjonalizmu okazać współczucie i rzygać wspólnie z nim.
    Gliniarze są najlepszymi wykrywaczami wycieku gazu. Wyślij ich z flarą na miejsce zdarzenia, jeśli nie wylecą w powietrze i nie stracą przytomności jest bezpiecznie.
    Nigdy nie sprawdzaj, co znajduje się za pierwszym martwym gliną.
    Każdy rytm w końcu pogorszy się do takiego, który znasz i który umiesz leczyć. :) Agata

    OdpowiedzUsuń
  22. Historia prawdziwa.
    Małżeństwo wyjechało wraz ze swoim duzym psem do znajomych. Znajomi mają sąsiada który ma małego pieska, który jest przyjacielem dużego psa. Jak zawsze duży pies przeskakuje przez płot w odwiedziny, a ludzie zajmują się sobą. W pewnym momencie wraca duży pies z małym w zębach i kładzie właścicielowi małego psa pod nogi. Ten zauważa ze mały nie żyje i przerażony sytuacją przeskakuje przez plot i martwego psa przypina do łańcucha gdzie był zawsze uwiązany. Na drugi dzień zza plota widzą sąsiada, który pyta czy nikogo nie widzieli żeby się tu kręcił. Oni zaprzeczają i pytają co się stało na co on odpowiada , że zdechł mu piesek dwa dni wcześniej on go zakopal a jakiś idiota musiał go wykopać i do tego przypial do łańcucha. ... kocham Cię kobieto jak ten piesek -pieska:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam inną wersję tej prawdziwej historii :)
      Małżeństwo z dwoma dużymi psami spędzało wakacje w gospodarstwie agroturystycznym, gdzie gospodyni miała małego, biegającego po podwórku pieska. Małżonkowie całe dnie spędzali w lesie lub na łódce, do gospodarstwa wracali tylko na noc. I tak pewnej nocy, po dwudniowej nieobecności siedzą sobie przy ognisku, psy latają luzem, aż tu nagle jeden z nich przynosi w zębach sponiewieranego, zakrwawionego pieska gospodyni. Goście wpadli w panikę i przekonani, że to ich psy zagryzły biedaka, odczyścili go, podpicowali i ułożyli w budzie. Rano obudziło ich głośne zawodzenie gospodyni- otóż dwa dni wcześniej piesek wpadł pod auto i zginął na miejscu. Kobieta pochowała go w sadzie, ale najwidoczniej biedak jeszcze żył, wyczołgał się z grobu, dowlókł resztką sił do budy i tam, taki wierny dokonał żywota... :) Podobno się nie przyznali:)

      Usuń
  23. :/ jak ja nie cierpie tego typa Hodkinga, chetnie bym wziela jego leb pod gilotyne i TRZASK ! abo tak z polobrotu kopnela bym go w nochala (jak to robil Chuk Norris, potem rozkwasila mlotkiem na miazge i splukala w kiblu !!!

    Takie oto mam wizje i uczucia po przeczytaniu Twojego posta Marzenko, trzymaj sie, bedziem walczyc ♥
    troll

    dowcip z neta
    Pewien sprzedawca w sklepie bardzo nie lubił chińczyków.
    Pewnego dnia do sklepu wchodzi chińczyk i mówi:
    - Dzień dobry
    - Dzień dobry - odpowiedział wkurzony sprzedawca
    - Ja chcieć kupić pedigri pal dla mój pies.
    - Nie sprzedam Ci tego pedigri jak nie przyjdziesz z psem.
    - Ale Ja nie chodzić z pies w sklep
    - To Ci nie sprzedam!
    Zły Chińczyk poszedł po psa i kupił to pedigri.
    Na drugi dzień przychodzi i mówi:
    - Ja chcieć kupić whiskas dla mój kot
    - Nie sprzedam Ci jak nie przyjdziesz z kotem.
    - Ale ja nie chodzić z kot na zakupy
    - To Ci nie sprzedam.
    Jeszcze bardziej zły Chińczyk poszedł po kota i kupił ten whiskas.
    Na trzeci dzień przychodzi z papierową torebką i mówi:
    - Pan włożyć tu ręka
    - A po co?
    - No pan włożyć
    Sprzedawca włożył a Chińczyk do niego:
    - Pomacać
    - No
    - Ciepłe?
    - Ciepłe
    - Miękkie?
    - Miękkie
    - Ja chcieć kupić papier toaletowy!


    OdpowiedzUsuń
  24. Straszny suchar:
    sklep mięsny za Gierka: puste półki, na ścianie białe kafelki z brudnymi fugami, na gwoździu godło, czyli standard.
    Może będzie coś ''spod lady'', więc klient z nadzieją

    - Co jest?
    - To, co widać.
    - To poproszę o pół orła.

    OdpowiedzUsuń
  25. mądra i piękna.
    a podobno tylko albo jedno, albo drugie ;-)
    (na dodatek jeszcze młoda, ale to przejściowe, wiem, co mówię ;-))

    suchary mi się porozsypywały i za Chiny żaden do głowy nie przychodzi, więc tylko ściskam Cię za łapkę, tak bardzo życzliwie, że nawet nie pytam o pozwolenie.

    a wtedy i mnie z moimi choróbskami jakoś lepiej.
    czysta, dobra energia, czujesz?

    ściskam mocno,
    Dorota



    OdpowiedzUsuń
  26. Ty, Ty jesteś najważniejsza, dałabym Cię na pierwszym miejscu w górnym opisie :)
    Będę modlić się o Twoje uzdrowienie.
    Kiedyś słuchałam w necie audycji Leonarda Coldwell'a. Nie wiem ile w tym jest prawdy, ale facet logicznie mówi. Może skusisz się go posłuchać.
    A oto i suchar:
    przychodzi Baba do lekarza i się pyta: W jakich porach pan jutro przyjmuje? - W sztruksowych - odpowiada lekarz

    OdpowiedzUsuń
  27. Musisz wierzyć i walczyć i nie poddawać się. Coraz więcej osób wychodzi z tej choroby, ale potrzebują mądrego wsparcia i rzetelnej pomocy, ale broń boże , nie opłakiwania:)


    kilka cytaty

    -"Nie ważne, jak bar­dzo jest źle, ważne, że wie­rzysz, że będzie le­piej. Nig­dy nie będzie ideal­nie. Pamiętaj".

    "Jeśli są ta­cy, którzy w ciebie wierzą - możesz wszystko."


    -"Życie nie jest fair.
    Zro­bię mu na złość i będę szła przez życie z ciepłem w sercu.
    Jeśli ktoś po­det­nie Ci no­gi, idź na rękach"

    -" Naj­piękniej­szy uśmiech dos­ta­niesz bez recepty"

    moje ulubione
    "Mo­je marze­nia zaw­sze się ko­muś spełniają. "



    POZDRWAIM Nnicolas

    OdpowiedzUsuń
  28. Marzenko... Usmialam sie do lez ,czytajac komentarze ludzi, ktorym na Tobie zalezy , ktorzy chca Cie podtrzymac na duchu :-) I nie wazne, czy Cie znaja , czy nie - zalezy im na Tobie <3 Mnie tez zalezy - TRZYMAJ SIE !!! I zawsze pamietaj - TWOJE ZYCIE JEST WAZNE <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Marzenko... Jesteś wspaniałą osobą!!! Od dzis bede się o Ciebie modlić do sw Rity i św Judy moi Swięci nigdy mnie nie zawodzą. Moja siostra w zeszłym roku walczyla z ta samą chorobą ja omal nie zwariowalam. Podziwiam Cie! Wierze w Ciebie jeszcze będziesz cieszyla się pełnym zdrowiem.

    OdpowiedzUsuń
  30. Marzeno, czy znasz dr Gabora Mate i jego książki? WIem, że interesujesz się powiązaniem ciała z emocjami/duchem, a on na tym się właśnie skupia. Napisał książkę "Ciało a stres" - nie czytałam, ale czytałam jego artykuły i słuchałam go na youtube, facet mądrze mowi. Jest też zwolennikiem ayahuaski - medycyny z Amazonii, uznawanej za święty napój. Słyszałam o wielu przypadkach uzdrowień, o niektórych z pierwszej ręki. Sama też doświadczyłam jej działania, jednak nie chodziło o sprawy fizyczne, tak więc nie mogę się tutaj wypowiadać tak do końca. Polecam ciekawy film Nicka Polizzi "The Sacred Science", gdzie kilkoro osób wyrusza do dźungli w nadziei na uzdrowienie z różnych chorób. Rezultaty są ciekawe. Polecam ten temat ;)

    A suchar mój ulubiony. Dwa przygluche gołębie się kłócą:
    -Pocałuj mnie w dupę.
    - A ty mnie w dupę. :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Mężowie spotykają się po babskim combrze swoich żon, które, po imprezie, wracały przez cmentarz. Jeden mówi :" Moja wróciła tak zapruta, że nie dało się z nią gadać". Kolejny :" Moja była cała uwalona w błocie". Trzeci mówi:'To nic! Moja nie dość, że zapruta, uwalona w błocie, to jeszcze szarfą wokół szyi " Nigdy cię nie zapomnimy - koledzy z Sieradza!". Żyj Marzena i dbaj o pazurki ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. link, faina stronka ogulnie http://oczymlekarze.pl/profilaktyka-i-leczenie/2006-nadzieja-dla-chorych-na-bialaczke

    OdpowiedzUsuń
  33. No i masz - ostatnio spotkałam Cię w sierpniu, w kolejce do toalety pod Częstochową, ale jakoś nie było czasu i okazji zagadać. Trzymaj się! I dzięki za wszystko, co piszesz. Uściski! i z Panem Bogiem - baaaardzo.

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie podoba mi się to co piszesz, wiadomo, i niegdy nie wiem co powiedzieć kiedy choroba komuś nie odpuszcza. Po prostu mnie to wkurwia i boję się tego. Ja walczę od roku z rakiem cycka i najbardziej boję się przerzutów i nawrotów, choć w moim przypadku sa niestety bardzo prawdopodobne. Chociaż gdybym Cię spotkała na ulicy to pewnie bym podeszła i powiedziała - chodźmy na browara, póki żyjemy, bo jak umrzemy to będzie przeje*ane.

    Tymczasem wysyłam Ci dowcip który strasznie mnie śmieszy, choć niektórzy na pewno stwierdzą, ze jest niesmaczny:

    Siedzi facet w barze i w pewnej chwili wchodzi piękna dziewczyna. Facet myśli jak by tu do niej zagadać.
    Długo myśli, myśli, próbuje wymyślić coś oryginalnego.
    Nagle ona wstaje i wychodzi.
    Facet załamany chce wybiec za nią, ale tak mu się głupio zrobiło.
    Boi się, że już nigdy jej nie zobaczy...
    Aż w końcu ona wraca.
    Okazało się, że poszła do łazienki.
    Facet dalej kombinuje, jak by tu zagadać.
    W końcu uznał, że podejdzie i powie to, co mu ślina na język przyniesie, może się uda.
    Wstaje, otrzepuje się, pięknym krokiem podchodzi do dziewczyny, uśmiecha się, skłania szarmancko i pyta:
    - Sra*aś?

    Bywaj w zdrowiu!:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Marzena, chce mi przeklinac . Bardzo,ale to bardzo. Czy terapa tym bardzo drogim lekiem -nie pamietam nazwy- jest dla Ciebie dalej kontynuacja leczenia. Co teraz,jakie kroki....napisz .Gdy jedne drzwi sie zamykaja ,zawsze trzeba otworzyc kolejne az do skutku az do konca. Adcetris-przypomnialam sobie nazwe,bierzesz ten lek,zamierzasz.... napisz , trzeba kupic szybko kilkanascie porcji. Konto znamy . Marzena walcz.............iwona

    OdpowiedzUsuń
  36. Podzielę się dowcipem,który wszystkich rozśmiesza. Mam nadzieje, że i Ciebie rozbawi. Idzie kobieta wieczorną porą, patrzy a w krzakach pan siusia. Zgorszona tym widokiem krzyczy do niego; "ale bydlę", a on jej na to: spokojnie, spokojnie trzymam go". Życzę wszystkiego dobrego Ewa

    OdpowiedzUsuń
  37. Cześć Marzenka
    Taki stary suchar ale zawsze się rechoczę:)

    Spotykają się dwa psy i jeden mówi:
    - Wiesz, szczekałem...
    Na to drugi odpowiada:
    - A ja szcze moczem.

    Jeśli Ci chociaż kącik ust drgnął to super:)

    OdpowiedzUsuń
  38. Właśnie mój świat się załamał. Potrzebuje Twojego optymizmu i siły do walki. Tak bardzo się boję.

    OdpowiedzUsuń
  39. Jestes niesamowita! zaczelam czytac o Tobie kilka lat temu i bardzo czesto o Tobie mysle mimo wlasnych problemow 2 dzieci z niestwierdzonym adhd i problemow z mezem... modle sie o Ciebie tez! Trzymaj sie cieplutko i wiedz ze masz cicha przyjaciolke ktora Cie uwielbia mimo ze nigdy sie nie spotkalysmy!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakąś sprawę, z którą chciałabyś się do mnie zwrócić osobiście, możesz to zrobić pisząc na m.erm@vp.pl