sobota, 2 listopada 2013

Requiem

Dokładnie rok temu pochylając się nad marmurową płytą miałam okazję zadać mamię chyba najtrudniejsze pytanie, jakie może zadać dziecko rodzicowi: „Mamuś, gdzie będę leżeć jeśli niebawem umrę?”. To wcale nie było pytanie z rzędu "abstrakcyjne". I choć najpierw usłyszałam to, czego się spodziewałam: "Co Ty mówisz? Nie mów tak, wyzdrowiejesz!", to ostatecznie dostałam odpowiedź. Mama wiedziała.

Czułam się spokojniejsza znając ten szczegół. Mogłam w końcu uzupełnić o niego swoje wyobrażenie o końcu świata. Mojego, rzecz jasna. Patrzałam dziś na to miejsce ze spokojem- a jednak żyję. Ziemia pusta. Odłożyłam umieranie na potem. Póki co czeka mnie piękna jesień, potem zima, wiosna, lato i tak dalej. Czuję, że wszystko jeszcze przede mną. Plany mam takie: zdrowieje, zakochuje się, przenoszę góry. Albo w odwrotnej kolejności.

Preisner jak znalazł na dziś.

Requiem not for me, uff.


26 komentarzy:

  1. masz wspaniałą mamę
    żadna mama nie chce znać odpowiedzi na takie pytanie
    zrealizujesz te plany
    kto jak nie ty??
    pozdrawiam najserdeczniej

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie piszesz , Ty i Twoja mama musicie być super babeczkami.
    Od dzisiaj będę do Ciebie zaglądała i wierzę, że góry przeniesiesz :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. góry już przeniosłaś, kochasz życie z wzajemnością, a zdrowa jesteś duchem. teraz tylko pozbyć się tego Hodgkina i świat się zacznie na nowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słowa niepotrzebne
    całuję:***
    A requiem zostaw na potem

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się, że to naturalne, że kiedy mamy do czynienia z chorobą, która nawet w minimalnej szansie chce położyć swoja obślizgłą rękę na naszym życiu, zastanawiamy się nad tym, co będzie potem.
    Ja mimo, że wiedziałam, że wszystko będzie ok, bo czymże jest operacja tarczycy w porównaniu z raczyskiem, ale i tak postanowiłam rodzicom oświadczyć, jak ma w razie czego wyglądać mój grób. Chociaż stukali się w głowe, kiedy im o tym mówiłam, sprawdzali, czy nie mam gorączki bo gadam głupoty, wiedzieli, jak ma to u mnie wyglądac. W razie czego. I idąc na sale operacyjną, to ja wiedziełam, że bedzie wszystko Ok, a Oni zalewali się łzami. Tak już chyba w zyciu jest, że Rodzice ZAWSZE będą się martwić o swoje dzieci. Nie ważne ile mają one lat.

    OdpowiedzUsuń
  6. Marzenko, cieszę się, że jesteś ;)
    ściskam Cię, kochana, gorąco
    Trzymaj się
    Maryśka

    OdpowiedzUsuń
  7. i na lata całe niech nie będzie :)) dla nas wszystkich :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Życzę Ci zrealizowania tych planów :).

    OdpowiedzUsuń
  9. Marzenko , na pocieszenie Ci opowiem że choć jestem obrzydliwie zdrowa w dniu śmierci mojego męża zadano mi pytanie " jeżeli chce być Pani w przyszłości pochowana z mężem to mamy kopać grób głębinowy?" - k... mać, pomyślałam wtedy " żegnam się z kochaną osobą a zadają takie pytanie ?" . Pan powiedział " trzeba myśleć przyszłościowo"... cholera , przecież wtedy stajemy się
    " przeszłością" . A ja Ci życzę, żeby to Twoje miejsce było jak najdłużej puste i żebyś "zaliczyła" - zakochanie, kochanie, rozmnażanie, doglądanie, całowanie, pieluch przebieranie, nocne wstawanie, brzuszków masowanie ....... i wszystko co najlepsze. Buziaczki - Jola W.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hallo :) Marzenko już miliony razy pisałam 'nie ma innej opcji będziesz zdrowa i nie dasz się draniowi" i super Ci idzie :) Więc kochana żadnych pesymistycznych przemyśleń tylko jak piszesz same optymistyczne. Przecież to oczywiste że wstrętnego męża - węża (też menda jak rak ) wyrzucisz na zbity pysk raz na zawsze.
    Dziubek dla Ciebie :) i samych pięknych kolejnych zim, wiosen, lat i jesieni. Pozdrawiam Cieplutko. Karolina

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zdrowie Eweliny?
    Pozdrawiam Grażyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelinka wyszła niedawno ze szpitala i czuje się bardzo dobrze! Bogu dzięki i Wam dzięki :)) Czeka ją jeszcze sporo trudności, bo leczenie dalej trwa, ale wierzę, że będzie już tylko lepiej :) Dziękuję Szturmującym Niebo! :)

      Usuń
    2. Dziękuję, szturm będzie trwał nadal, także w Twojej intencji.
      Grażyna

      Usuń
  12. witaj - dopiero dzis poznalam Twoja Historie - bede trzymyc kciuki ..

    OdpowiedzUsuń
  13. http://www.youtube.com/watch?v=qoDhjUreASA&hd=1

    http://germanskawroclaw.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. http://pepsieliot.wordpress.com/2013/11/11/leczenie-czarnuszka-raka-i-kopanie-ekspertow-po-jajach-kolejnosc-przypadkowa/
    http://pepsieliot.wordpress.com/2013/10/21/krotka-kuracja-leczenia-raka-wg-vernona-johnstona/

    OdpowiedzUsuń
  15. Marzenko Ty jesteś super silna!!! Wierze w Ciebie i Twoje zwycięstwo! Karola.

    OdpowiedzUsuń
  16. W twoich oczach odnalazłam swoje...Mam ten sam problem. Za sobą doświadczenia i 2 dzieci, które motywują mnie do walki...Ostatnio jestem wściekła i nerwowa...Jakoś ciężko mi w sobie znaleźć pokorę i spokój.Staram się zrozumieć dlaczego ja?Przychodzi zwątpienie i brak wiary, a z drugiej strony wiem, że człowiek może wiele, a inne istoty mogą wszystko...I opiekują się nami. Pozdrawiam i trzymam kciuki:)) Ewelina.

    OdpowiedzUsuń
  17. http://astromaria.wordpress.com/zdrowotny-hyde-park/

    OdpowiedzUsuń
  18. http://www.pt.maranatha.pl/zdrowie12.html

    OdpowiedzUsuń
  19. czytałam wczoraj o przeciwniczce radwańskiej z kortu -
    WRÓCIŁA DO SPORTU PO WYGRANEJ WALCE Z CHŁONIAKIEM HODGKINA

    OdpowiedzUsuń
  20. Niedawno natrafiłam na Twojego blog i przeczytałam, a raczej pochłonęłam go "od deski do deski". Tyle chciałabym Ci napisać, a nie wiem od czego zacząć... Nie umiem ubrać w słowa tego, jak Cię podziwiam. Jesteś tak dzielna i silna, że nic, absolutnie nic nie może Cię nie pokonać! Nie ma w Tobie ani krzty egoizmu...Dziewczyno, jak Ty to robisz? ;) W filmiku powiedziałaś, że podobałaś się sobie bez włosów i to było genialne! Faktycznie, ta fryzura baaardzo Ci pasuje :) Jesteś jak nieustraszona wojowniczka, cały czas walczysz i nie poddajesz się, tak trzymaj! Swoją energią i chęcią do życia wygonisz Złośnicę! Myślami jestem z Tobą. Marta

    OdpowiedzUsuń
  21. trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  22. Marzenko, napisz kilka słów co u Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  23. Marzenko, doskonale wiem o czym piszesz. W 2012 roku dopadła mnie ostra białaczka szpikowa. To co dzieje się z ciałem, to jest jedna choroba, ale to co dzieje się w głowie.... tego nie da się ani opowiedzieć, ani opisać, taki natłok myśli, tęsknota, ból psychiczny, tyle osób, które poznajesz w klinice umiera,a ty walczysz, bo masz cel, jednym słowem CHAOS. Na szczęście miałam tyle siły, aby wygrać, jako jedna z nielicznych, wygrałam, bo jak twierdzi moja cudowna pani dr "nie pozwoliłam zachorować głowie". Z mojego wroga jakim jest choroba zrobiłam sobie przyjaciela - tak jest to możliwe. Zaczęłam "korzystać" z faktu, że jestem chora, a największym atutem jest to, że nie muszę już pracować i mogę ten czas poświęcić moim chłopcom i mężowi. Rozpisałam się. Trzymaj się Marzenko i bądź bardzo dzielna. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakąś sprawę, z którą chciałabyś się do mnie zwrócić osobiście, możesz to zrobić pisząc na m.erm@vp.pl