poniedziałek, 18 marca 2013

Autoprzeszczep cytrynowy cz. IV


Jestem tu już trzeci tydzień, pojawiły się pierwsze leukocyty na horyzoncie. Ból powolutku ustaje. Mimo wsparcia, jakie tutaj dostaję nadal czuje się okropnie. Potrafię już siadać i wstawać, więc wychodzę do łazienki i wyję. Wyję też w swojej izolatce, ale tu czuje się swobodniej. Ukręcam tampony z chusteczek i wpycham sobie do nosa, bo nie nadążam z wydmuchiwaniem nosa. Wyję non stop, przy jedzeniu, w toalecie, kiedy przewracam się w nocy z boku na bok, kiedy mówię, kiedy się modlę, kiedy się budzę i zasypiam. W beczeniu wyrobiłam normę ząbkującego niemowlaka. Mam już od tego obtarty nos i zakwasy na brzuchu.

Moja czarna, krótka fryzurka powoli zaczyna opuszczać moją głowę przysparzając sanitariuszkom pracy przy sprzątaniu moich włosów z podłogi i przebieraniu pościeli. Już zapomniałam, że te włosy były tak tylko na chwilę, że przy przeszczepie się nie ostoją. Nie wzięłam ani golarki ani nic na głowę. Mam bardzo niskie wartości, więc i tak nie mogłabym ogolić głowy, żeby nie ryzykować zacięcia się i zakażenia. Mnie jednak bardzo denerwują plątające się wszędzie nici. Postanowiłam- skoro nie mogę ich ogolić to je powyrywam. Poszłam pod prysznic, uklęknęłam, puściłam wodę i wyszarpywałam całe pęki włosów. Nie bolało. Trwało to tak długo aż zauważyłam, że klęczę już nie w wodzie a na dywanie z czarnego mchu. Czuję pod dłoniami, że zostało jeszcze kilka kosmyków, ale nie potrafiłam ich już wyciągnąć. Wychodzę spod prysznica, czuję jak drżą mi ręce i uda ze zmęczenia. Patrzę w lustro… Przez chwile myślałam, że widzę Goluma z Władcy Pierścieni, ale i tak nie wywołało to uśmiechu na mojej twarzy. Zobaczyłam bladą twarz z dziwnie zapadniętą skórą wokół oczu, łysą głowę i kilka zwisających kosmyków… Popłakałam się. Byłam w tak fatalnej kondycji psychicznej, że nawet takie głupstwo jak wygląd podcięło mi nogi. Poczułam się wstrętna. Co gorsza- zdałam sobie sprawę, że nie mam nic, czym mogła być zasłonić swoje szkaradne oblicze. Leżę w łóżku i wycieram płacz w ligninę dziwiąc się sobie jednocześnie, że taki oto marny powód go wyzwolił.

Zaczął się wieczorny obchód. Przez niedomknięte drzwi wkrada się cichy głos lekarza… O nie! To ten lekarz, który nie powinien tu pracować, gdyż jest zbyt przystojny a swym obliczem peszy mnie. Nie może mnie zobaczyć w takim stanie! Chowam się pod kołdrę i robię w niej małą szczelinę-  będę mu przez nią odpowiadać. Powiem, że wszystko dobrze i na pewno szybko sobie pójdzie. Kiedy jednak lekarz zapukał w moje drzwi szybko zdałam sobie sprawę, że to, co robię jest strasznie głupie i błyskawicznie wyciągnęłam głowę zza kurtyny pościeli.    - Jak się pani czuje? - pyta z troską dr Apollo. - Źle, jestem smutna i brzydka! – wykrzyknęłam i zapłakałam jak nadąsane, rozpieszczone dziecko. - Ale dobrze pani wygląda – odpowiedział lekarz próbując mnie pocieszyć.

Już sobie poszedł, uff. Nie wytrzymam, muszę coś zrobić z Golumem. Dzwonię do taty, proszę żeby przywiózł mi maszynkę elektryczną, którą strzyże psa. Przyszła dostawa. Pielęgniarka goli mi głowę. Gotowe- jestem łysa, całkowicie i pięknie.

Jedną z niewielu nocy, którą potrafiłam tutaj spokojnie przespać, przerwał mi ból klatki piersiowej. Zbudziłam się, staram się złapać głęboki oddech, czuję jak ciężko mi to przychodzi. Wraz z szumem mojego wydechu, z gardła słychać musowanie, jakby oranżada próbowała wydostać się z mojego żołądka. Znam to- już z tego powodu wylądowałam kiedyś w szpitalu po jednej z chemioterapii. Zaczynam się dusić, nie potrafię napełnić płuc. Jest trzecia w nocy, wzywam pielęgniarkę. Na lekarzy muszę poczekać do rana, powoli wpadam w panikę, bo czuję się coraz gorzej, nie potrafię spokojnie oddychać, kaszlę, zalewam się potem. Poranny obchód, stetoskop lepi się do moich piersi, przybyło i RTG na kółeczkach. Obustronne zapalenie płuc. – Jeszcze długo stąd Pani nie wyjdzie- skwitował lekarz. Przyjmuje kolejne kroplówki z antybiotykami, męczy mnie gorączka. Dmucham do takiego urządzenia przypominającego maszynę losującą lotto i chodzi o to, aby tak mocno dmuchać, żeby piłeczki lewitowały. Bardzo to magiczne.

Mijają dni a ja czuję się coraz lepiej. Wraz ze wzrostem leukocytów samoistnie ustąpił ból odbytu, który spieprzył mi pobyt w tym parahotelu. Tak, to mogło się źle skończyć... Umrzeć z powodu odbytu? No niezbyt to romantyczne. Ale już jest dobrze. Płuca pozwalają mi na zaczerpnięcie pełnego oddechu, temperatura mojego ciała obniżyła się już do upragnionego 36.6, leukocyty rosną jak na drożdżach- tak bardzo, że aż mnie w kościach rozpiera i nie potrafię bez bólu zmienić pozycji. No i spuchłam trochę- plus 5 kg w dwa dni. Może dla Amerykanina to żaden tam wyczyn, ale dla mnie owszem. Dostałam tabletki na sikanie. Wysikałam 5 kg nadwyżki wody w moim organizmie i w końcu potrafię ściągnąć pierścionek z palca.

Nadszedł dzień na który czekałam, martwiąc się, że nie przyjdzie. Wychodzę! Lekarz zaskoczył mnie ta informacją, a ja zaskoczyłam lekarzami łzami w oczach. Leukocyty wzrosły już na tyle, że mogę obcować z rzeczywistością pozaszpitalną. Nadal mnie mdli, czasem wymiotuję i jestem bardzo słaba, ale lekarze powiedzieli, że mogę już w domu dochodzić do siebie. Spędziłam tu ponad miesiąc. Boże, tak się bałam. Ale wychodzę, wszystko jest ok, wychodzę… Powtarzam to jak mantrę i wciąż nie mogę uwierzyć. Powolutku się pakuję, bo nadal mam zawroty głowy i nie chciałabym odcisnąć zębów na stole. Wkładam na siebie warstwy ubrań, wciskam sweter do spodni, żeby upozorować brzuch. Mama zawsze się niepokoi, kiedy chudnę. 6 kg spadku i tak nie umknie jej uwadze, ale chociaż na przywitanie nie zrobię na niej mizernego wrażenia. Witam się z mamą, nasze ciepłe łzy kołyszą się w oku. Wchodzimy do windy a w niej Pani Profesor wita mnie optymistycznym akcentem: „Proszę dziękować mamie, że nie przystała na propozycję alloprzeszczepu. Gdyby nie ona, już by Pani ze mną tą windą więcej nie jechała…”. Dźwigam lewy kącik ust do uśmiechu a prawy ciągle jakby sparaliżowany.

Poprosiłam mamę, żeby zawiozła mnie do siostry. Aneta to nie tylko siostra ale i przyjaciółka od serca- jak mawiała Ania Shirley o swojej ukochanej Dianie. Wysiadamy z samochodu, mama bierze mnie pod pachę i ciągnie w górę po schodach. Pewnie z zewnątrz wygląda to tak, jakbym to ja wspierała mamę a nie ona mnie, tym bardziej, że jestem znacznie wyższa od mojej matuli. Wchodzimy do mieszkania, jest ciepło i przytulnie. Anetka specjalnie nagrzała swój pokój, żeby było mi w nim dobrze. Wszystkie padamy na zaścielone łóżko, trzy kochające się baby leżą i rozprawiają jak logistycznie rozplanować przytulanie, żeby żadna nie miała go mniej. Jest tak cudownie ciepło, kojąco, całuję ich pachnące lica, miziam palcami stóp ich palce. Jestem przytulona. Tak mi tego brakowało, że muszę dusić w sobie płacz. Jestem tu i jestem teraz szczęśliwa.

Mama pojechała do domu, ja zostałam z siostrą. Mamy okazję do popłakania sobie w swoim towarzystwie, więc nie przepuszczamy okazji. Anetka przygotowuje mi kąpiel. Piana z pękającymi bąbelkami przyjmuje moje stopy a później całą mnie. Zanurzyłam się w pachnącej, ciepłej wodzie, którą Anetka bierze w dłonie i wylewa na moją głowę, ręce i nogi, które nie zmieściły się w starej wannie. Gąbką wyciera całą moją przesiąknięta szpitalem skórę, mydli moje stopy, dłonie, uszy. Co jakiś czas wychodzi do kuchni i przynosi kolejny czajnik wrzątku. Spokojnie, powoli, ciepło… Jest mi tak dobrze, że zwykły uśmiech nie oddaje mojej radości. Leżę w wannie i śmieję się w głos a moja Diana myje moją łysą czaszkę. Potem ręcznik: noga- noga, ręka- ręka, szuru szuru, palec w uchu. Jestem czysta, pachnąca i rumiana. Wyglądam na żywą, zdecydowanie!


Kochani, nawet nie wiecie, jak się cieszę, że mam w Was wsparcie. Głupi blog a okazuje się być tak silnym medium. Ale w Was siła! Adcetris- dzięki Wam jest teraz na moim celowniku. Krzesicie iskry nadziei. Dziękuję za zaangażowanie w sprawę!

161 komentarzy:

  1. a ile Ty masz siły piękna Kobieto!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaa dziewczyno, po ostatnim wpisie było mi smutno kilka dni!!!!!!! Nie rób tak więcej, napisz, że tak było, a nie jest, bo wykończysz ludzi nerwowo!

    Trzymaj się! No! Uff. :) Cudnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHANA,DZIELNA MARZENKO JAK TY PIĘKNIE PISZESZ,CIESZĘ SIE ŻE CZUJESZ SIĘ TROCHU LEPIEJ,BĄDZ SZCZĘŚLIWA WSRÓD NAJBLIŻSZYCH CI OSÓB.PAMIĘTAJ WIARA CZYNI CUDA.CHRZANÓW POZDRAWIA I MOCNO TRZYMA KCIUKI ZA POWRÓT DO ZDROWIA.TERAZ JUZ BĘDZIE TYLKO LEPIEJ

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę Marzenko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hura,huja...a nie pisałam?Że jeszcze nie pora..musi być źle,żeby później było dobrze...wierzę,że będzie dobrze:)dzisiaj mogę już zakończyć pracę i iść spokojnie do domu:)by w następnych dniach czekać od Ciebie Marzenko już tylko samych dobrych wiadomości.Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  6. Żegnałam się z Tobą Marzenko najdroższa, a teraz tak mi cudownie głuuuupio z tego powodu :):):):)
    Tak głupio ,ze aż ryczę ze szczęścia :)
    Pisałam już ,że cię kocham -ciągle aktualne :)
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa! :* Daj znać co z tym lekiem, daj znać jaki koszt i jak możemy Ci pomóc, podaj nr konta - razem nazbieramy szybciej pieniążków! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszt terapii, o ile pamiętam, to 170 000 PLN:(
      Ale nie ma rzeczy niemożliwych, pieniądze nie mogą być barierą w dojściu do zdrowia dla młodej, pięknej dziewczyny, przed którą jeszcze całe życie!

      Usuń
    2. Cudownie, ze jesteś Marzenko Kochana!
      Podpisuję się pod słowami gdynianki. Pieniądze to tylko pieniądze- znajdziemy. Na pewno!

      Usuń
    3. SERCE ME RADUJE SIE-chciałabym wyrazic w słowach co czuję ale nie ma tylu słow.Pisałam Ci Marzenko o tym leku,ale sama już pewnie poczytałaś w internecie.Ja wkleiłam tylko fragment opisu bo wieięcej się nie dało.Tak, pieniądze to tylko papierki znajdą sie.Deklaruje Ci że możesz na mnie liczyc.Myśl szybko,konsultuj się z doktorami.Niech to napędzi Cie siłą i optymizmem.Wysyłam Ci SŁOŃCE i walcz bo to Ty jesteś generałem. iwona

      Usuń
    4. Witaj Marzenko. Przeczytalam wszystko,a trafilam tu od iksinskiej. Poczytalam troche o tym leku. Zorientuje sie jak to z nim jest w UK. Duzo zdrowia kochana. Kornelia

      Usuń
  8. Głos mi i dech mi odebrało, jesteś cudowna istotą,
    Kochaną przez wszystkich.
    Cudowne wieści. Ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale ty piszesz dziewczyno!!!
    Czytam z zapartym tchem i lzami w oczach
    To dla mnie zaszczyt, ze moge tutaj cos Tobie wpisac i jak mowisz, byc wsparciem, chocby najmniejszym

    OdpowiedzUsuń
  10. Płaczę ze szczęścia z tego przytulania i kąpieli! Jesteś taka silna, to nie do wiary!

    Nie znam Cię, a tak bardzo się Tobą cieszę! Radość rozpiera całe moje ciało!

    Tak jak Rybenka wyżej napisała - to zaszczyt być chociaż promykiem wsparcia dla Ciebie.


    Tak trzymaj Marzenko!

    OdpowiedzUsuń
  11. Marzenko jestem z Tobą. Walcz.magda

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowne wiadomości! Proszę spróbować tych specyfików, które stosuje Maja - Eksmisja. Życzę sił i pełnego zdrowia! Niech moc będzie z Tobą :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Strasznie się cieszę!!!!!!!!!!!!!!! Huraaaaaaaa, zdrówka, zdrówka, zdrówka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Tyle ludzi, tyle wiary, tyle modlitwy - to musiało się udać, musiało! Oby tak dalej, do przodu, już tylko do przodu!!!

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  14. Marzeno.
    Dziękuję Ci że jesteś i dajesz mi siłę.
    Dziekuję.

    OdpowiedzUsuń
  15. uff, dawno mnie nie było i już się o Ciebie martwiłam. Bądź silna! Dużo zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Marzenko, za każdym razem kiedy Cię czytam wzruszam się do łez. Podziwiam Twoją lekkość pióra, Twój hart ducha, Twoje dobre i czyste serce, Twoją przejmującą szczerość. Ostatnio pozwoliłaś mi spojrzeć na swoje życie inaczej,
    z odwagą. Jestem Ci ogromnie wdzięczna i czuję się zaszczycona tym, że mogłam poznać takiego człowieka jakim Ty jesteś. Alicja

    OdpowiedzUsuń
  17. Całuję Cię gorąco :* i czekam na każdy kolejny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziś płaczę ze szczęścia!!!!! całuję mocno Marzenko!!!! tak się cieszę że masz się trochę lepiej,że wróciłaś do kochających Cię ludzi!!! że nie beczysz sama w zimnym szpitalnym pokoju.Strasznie się martwiłam,pisz,dawaj cynk:)buziaki!Jaki piękny dziś wieczór:)
    ściskam
    Ania z Łodzi

    OdpowiedzUsuń
  19. Marzenko, walcz i trzymaj sie dzielnie!
    Wszyscy trzymamy za Ciebie mocno kciuki i czekamy na kolejne wpisy.

    Usciski od 'rakowej' kolezanki, rowniez walczacej :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Marzenko, beczymy obie, ja ze wzruszenia. Tak się cieszę, że jest lepiej.
    Czekam, jak wielu innych, na numer konta, aby pomóc Ci w zakupie leku.

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochana nawet nie wiesz jaką radość sprawiłaś tym wpisem. Zaglądam codziennie, ale przyzwyczailiśmy sie ze piszesz raz na miesiąc a tu niespodzianka- i to jaka! ;-)
    Odpoczywaj i ciesz sie wiosną, budziński z Trójmiasta

    OdpowiedzUsuń
  22. Osz Ty, Ty baboku! Tak nas nastraszyc! Wstydz sie, wstydz! Buziak w te rumiane lica :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Babo ty nasza Kochana, to my tobie dziękujemy żeś taka mądra i silna :) To my sie od Ciebie uczymy jak być twardzielką. Cieszę się, że dobrzejesz. Baaarrrddzzzzoooo :)))))

    OdpowiedzUsuń
  24. Marzenko czytac Cie i poznac choc tylko wirtualnie,jest dla mnie zaszczytem.Jestes tak ciepla i szczera, zaslugujesz na tak wiele szczescia czego Ci tak bardzo zycze.
    IRENA

    OdpowiedzUsuń
  25. czytajcie niedowiarki, zegnaliście się z nią, jak można odbierać nadzieję........wiarę i miłość,
    mówiłam walcz, to jest właśnie walka,
    Marzenko jesteś wielka, jestem tu każdego dnia, myślę o Tobie, uwielbiam twoje pisanie, ściskam mocno,

    OdpowiedzUsuń
  26. Marzenko, pamiętam w modlitwie.
    Jak można Ci pomóc? Podaj nr konta.
    Hanna

    OdpowiedzUsuń
  27. eM jestes niesamowita!
    Czekam takze na dane konta. Im szybciej, tym lepiej.
    Nie jestes sama!!! :)
    Sciskam Kruszynko
    x

    OdpowiedzUsuń
  28. Pieknie piszesz, pieknie zyjesz...
    Odpoczywaj i nabieraj sil, pamietam
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  29. bardzo się cieszę z poprawy wyników, a jeszcze bardziej, że się goi i przestaje boleć. I niech tak trwa....

    OdpowiedzUsuń
  30. Wielka radość, Marzena! :) :) :) Jak to dobrze, że wyszłaś ze szpitala, że jesteś wśród bliskich, że czujesz się lepiej. Chcę więcej takich wiadomości! Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę wytrwałości i nieustającej pogody ducha :). Zdrowiej nam!

    OdpowiedzUsuń
  31. Marzenko!!!
    Rozjasnilas mi dzis dzien!!!Trzymaj sie cieplo. Calusy gorace dla Ciebie i Twojej rodzinki:*****************************************************************************************************************************************************************************

    OdpowiedzUsuń
  32. Jestem szczęśliwa, że się odezwałaś i czujesz się lepiej. Ślę kolejny raz moc energii żeby było już tylko dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  33. zwyciestwo! kazda chwila prawdziwego szczescia, w ktorym sie smieje i placze jednoczesnie jest zwyciestwem absolutnym. po ostatnich wpisach mysle, ze wisisz nam tu sporo sporo wiecej wpisow tak radosnych jak ten tu.

    OdpowiedzUsuń
  34. Marzenko, tak bardzo się cieszę, że czujesz się lepiej!!! Podaj proszę swój numer konta. Myślę że wieszość czytelników tego bloga bardzo chętnie wsparła by Twoje leczenie
    Izabelka

    OdpowiedzUsuń
  35. ufff....!! Wspaniałe wieści!! i aby tak pozostało!! ;) No to wiosna może nadchodzić! ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Dziękuję za to, że piszesz, że dzielisz się swoimi przeżyciami. Każdy Twój post jest wydarzeniem.
    Bardzo cieszą mnie Twoje poprawiające się wyniki i to, że opuściłaś szpital.
    Dużo sił i jak najszybszego powrotu do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  37. Kochana Marzenko, bardzo cieszę się, że piszesz. Mam wrażenie, ze bardzo dużo od siebie wymagasz: dzielności, urody nieustającej i karzesz się łatwo sarkazmem. Jak dobrze, że masz kochających ludzi wokół siebie! Gdybyś potrzebowała wsparcia finansowego, napisz w jaki sposób można Ci go udzielić.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wiedziałam !!!!! Wiedziałam, że to nie czas na pożegnanie !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  39. Ściskam najserdeczniej!To najmilsza wiadomość:))

    OdpowiedzUsuń
  40. No to pojechałas po bandzie :-)Nieźle nas przeczołgałaś wcześniejszym wpisem, dobrze, że ten tak szybbko umieściłaś.
    Super, że już lepiej i wierzę, że będzie jeszcze lepiej.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  41. Cudownie czytać Twój kolejny post.Nieustannie wierzę, że Ci się uda zwalczyć chorobę, musi się udać!Rozkoszuj się ciepłem i dobrem, jakie Cię otacza i nabieraj sił.

    OdpowiedzUsuń
  42. Och Ty niedobra, Ty! Tak się zmartwiłam Twoim ostatnim wpisem, że już nie wiedziałam, co mam ze sobą począć :<! Kurde! Już nigdy więcej nie urządzaj nam żadnych pożegnań, Marzenko! Myślę, że każdy kto czyta Twój blog przeżywał ostatnio ciężkie dni!
    Będzie dobrze, teraz to wiem :P!
    I walcz, walcz tak długo jak możesz! Do upadłego! Ot co! <3 <3 <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  43. Chwała Bogu!
    Wiem z doświadczenia, że ciężka choroba całe życie zmienia. Po Twoim blogu stwierdzam, że ludzie tęsknią za szczerością, taką z głębi duszy. Nawet ci, którzy jeszcze sobie istnienia duszy nie uświadamiają. Powstał "KLUB MIŁOŚNIKÓW MARZENKI", do którego i ja trochę należę, choć jestem od Ciebie dwa razy starsza.
    Dziś, podobnie jak inni czuję "gilgotki" w okolicy serca. I zamiast przygotowywać się na jutro do pracy, usiłuję napisać Ci coś, co jest do napisania niemożliwe, bo na wyrażenie niektórych stanów uczuciowych po prostu brak słów. Niech Twoje życie będzie piękne i radosne. Wzrusza mnie, że potrafisz cieszyć się kąpielą, że jesteś sobą i nie udajesz kogoś innego. A teraz się dobrze wyśpij i nabierz sił. Jednak na świecie jest jeszcze trochę bezinteresownej miłości... Z pewnością na nią zasługujesz.

    OdpowiedzUsuń
  44. dobrze wiedziec, ze jestes bezpieczna w ramionach kochanej siostry- niech to trwa, po prostu niech trwa- trzymajcie sie dziewczyny, jestescie fantastyczne

    OdpowiedzUsuń
  45. A ja przez Ciebie słucham (wszystko co na you tubie)Sigur Ros'a ... i pochlipuję...raz ze strachu o Ciebie...raz z radości, że wróciłaś...zrobimy wszystko, byś została...póki śmierc nas nie rozdzieli :** ściskam! Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  46. Pani Marzeno, niech Pani mówi lekarzom, żeby o Panią walczyli. I niech Pani zbiera na adcetris. Nie jestem praktykująca, ale modlę się za Panią.

    OdpowiedzUsuń
  47. ufff...
    nadzieja umiera ostatnia. Tyle życia w tobie, siły, brawury. Ten lek na A daje nadzieję, walczmy o niego i o ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  48. Marzenko kochana !!!! A to Cię dopiero ten Duch Święty napełnił !!! Bodu niech będą dzięki !!! Jesteś żywym przykładem na to, co Bóg robi dla tych, którzy Mu zawierzą swoje życie !!! Jak ja się cieszę z tego co napisałaś !!! że wszystko się zmieniło !!! że urosły Ci wartości aż tak, że jest tak dobrze, że mogłaś opuścić szpital !!! że nie musisz być w izolacji!!! Już dawno z niczego się tak nie cieszyłam jak z Twojego wpisu!!! Kochana moja dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych!!! Niech Duch Św. coraz bardziej napełna Cię Swoją Uzdrawiającą Radością, niech napełnia Cię poczuciem Szczęścia bez miary!!! Kochana Marzenko <3 <3 <3 Bogu niech będą dzięki !!! Tak się cieszę !!!

    OdpowiedzUsuń
  49. Kochana Ty dziewczyno, tak bardzo sie ciesze ze jest lepiej a mam nadzieje, ze z kazdym dniem bedziesz zdrowsza i silniejsza :-) A teraz do roboty znaczy zbieramy pieniazki na te super lekarstwo, prosze o nr konta. Sciskam goraco i sle buziaki. Ania xx

    OdpowiedzUsuń
  50. strasznie się cieszę!

    OdpowiedzUsuń
  51. Bardzo Sie ciesze i wysylam energie, chcialabym Cie kiedys poznac osobiscie, bedziemy w kontakcie:)

    OdpowiedzUsuń
  52. Jeżeli chcesz starać się o refundację Adcetrisu to daruj sobie bo szkoda czasu. A czas się liczy. Nasze popierdzielone państwo nie refunduje tego leku. Jeżeli nie stać was na ten lek to trzeba będzie prosić o pomoc.

    Albo zakładaj konto w fundacji (co niestety też trwa ok miesiąca) albo proś ludzi z bloga i podaj swój numer konta. Dużo osób pisało pod poprzednim wpisem że chętnie coś ofiaruje. (nie wiem jak to prawnie jest rozwiązane z kwestiami podatkowymi ale tym możesz martwić się później).

    Z tego co wiem to jako jedna z nielicznych nie pobiera procentów dla siebie "Fundacja Dzieciom". Inne chcą od 10 do 20%. Mimo nazwy biorą pod opiekę również osoby dorosłe.

    I mimo osłabienia działaj. Jak najszybciej.

    Na pewno zaglądasz na stronę ziarnicy tam dziewczyny też zbierają na Adcetris więc możesz poczytać jak to wygląda.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest Fundacja, w której sama mam konto i jego założenie zajęło mi kilka dni; można tam zbierać zarówno darowizny, jak i 1% z rozliczenia podatku. W razie potrzeby podam namiary i napiszę co trzeba im dostarczyć, a jest tego naprawdę niewiele.

      Usuń
    2. Nie można zbierać pieniędzy na swoj rachunek ze względu na konsekwencje podatkowe.
      Trzeba to robić za pośrednictwem fundacji,

      POLECAM
      Fundacja Przeciwko Leukemii Warszawa, ul.Morcinka 5 lok.19
      tj.Dawna Fundacja Agaty Mróz

      Usuń
    3. Można

      Usuń
    4. Teoretycznie oczywiście można wszystko, ale po co dokładać sobie ewentualnych, zupełnie niepotrzebnych problemów?
      A konto w fundacji można założyć naprawdę szybko :)

      Usuń
    5. Ja nie wiem wy chcecie pomóc czy zamęt siać !?? Można napisać apel o pomoc i można inaczej.

      Usuń
    6. Ja nie wiem wy chcecie pomóc czy zamęt siać.Można napisać apel o pomoc da się wszystko!!!

      Usuń
  53. A nie mówiłam, że to jeszcze nie czas !:) Panna Marzena się nigdzie nie wybiera, zostaje z nami :P

    OdpowiedzUsuń
  54. Ależ się cieszę !!! Trafiłam tutaj niedawno,ale Twój blog ujął mnie bardzo.Jesteś silną kobietą,walczysz tak dzielnie.Płaczesz?To normalne,bo każda sytuacja i ból mają swoje granice.Wielu nie dałoby rady,tak jak Ty.Piszesz świetnie,chociaż rzadko (wiadomo czemu),ale na każdy wpis czeka się z niecierpliwością.Fajnie,że tutaj trafiłam :) Życzę powrotu do sił,odpoczywaj i napawaj się domową atmosferką,należy się :) Powodzenia i trzymam kciuki codziennie !!! Anita

    OdpowiedzUsuń
  55. Aaaaa, wspaniale!! Co za szczęście! Marzena, dajesz teraz do przodu! My tu wszyscy stoimy zwarci i gotowi do pomocy. Jakby co, jeden mały apel na blogu i ruszy lawina:)
    Buziaki,
    śpij dziś dobrze!:*

    OdpowiedzUsuń
  56. Uff! No masz szczęście, że tak szybko napisałaś!:)P
    Znam Cię tylko z tych kilku(nastu) wpisów, a cieszę się, jak głupia!:) I strasznie mnie denerwuje, gdy na kolejny Twój wpis muszę czekać np. 2 miesiące! A już ten poprzedni, to w ogóle masakra. Nie dość, że tak długo wyczekiwany, to jeszcze tak przepotwornie smutny..
    Ty to potrafisz budować napięcie, no!:) Normalnie jak w jakimś sensacyjnym filmie albo powieści z dreszczykiem. A piszesz tak zajmująco i takim pięknym językiem, że niejeden pisarz mógłby się zawstydzić. Zastanawiam się czasami, co Ty studiujesz.. Strasznie jestem ciekawa takich szczegółów o Tobie.. Jaki jesteś znak zodiaku, w którym roku się urodziłaś, czym się interesujesz, co studiujesz, co czytasz, jakiej muzyki słuchasz ( nie masz czasem profilu na last.fm ? ;-), jakie filmy lubisz ( a może profil na filmwebie? ;-). Nie zamieściłabyś tu gdzieś jakiegoś takiego portfolio o sobie ? ;-) Tylko bez przesady, numeru buta nie musi być ;))) No bardzo, bardzo Cię pozdrawiam! Magdalena z Bydgoszczy.

    OdpowiedzUsuń
  57. Zaglądam tu od zeszłego roku; to radośc czytać Twój ostatni wpis, tak się cieszę, że jesteś z bliskimi, w domu zdrowieje się szybciej; pozdrawiam Cię serdecznie, Marzenko.

    OdpowiedzUsuń
  58. Jakie ciepłe i optymistyczne jest to co napisałaś, niemal widziałam Was jak się tulicie i czułam zapach kapieli ;) cudnie, że lepiej u Ciebie, odetchnęłam z wielką ulgą, wspaniale. Życze Ci miłego dnia, Asia

    OdpowiedzUsuń
  59. zagladałam tu kilka razy dziennie (nawet nie wiesz jak bardzo jesteś mi bliska)- jestem bardzo szczęśliwa , że sie udało.
    mój mąz jest zakwalifikowany do przeszczepu - na razie nie ma dla niego dawcy.
    chciałabym kiedyś porozmawiać z Tobą na ten temat.
    Ściskam
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  60. ale się cieszę!! wiedziałam, że tak będzie!!

    OdpowiedzUsuń
  61. Kochana , tak nas tu wszystkich wystraszyłaś poprzednim wpisem a tu taka niespodzinka , bardzo bardzo się cieszę YUPI !! POZDRAWIAM CIĘ BARDZO SERDECZNIE
    ODPOCZYWAJ I NABIERAJ SIŁ TERAZ MUSI BYĆ DOBRZE :)

    OdpowiedzUsuń
  62. tak bardzo się cieszę!!!
    Podaj nr konta, jeżeli każdy z nas - piszących wpłaci chociaż drobną kwotę, będzie łatwiej uzbierać na lek.
    Ściskam Cię ostrożnie.

    OdpowiedzUsuń
  63. nie wiem, co napisać, chiciałbym, żebyś wiedziała, że dobrze Ci życzę, Krzysiek

    OdpowiedzUsuń
  64. Boże jaka ulga widzieć taki wpis! Tak strasznie się cieszę, że lepiej się czujesz, że mogłas wrócić do domu do bliskich. I że przeczytałaś o Adcetris. Teraz daj sobie kilka dni na odpoczynek a potem działaj. Najwiekszym autorytetem w Polsce w leczeniu chloniaków jest wg mojej wiedzy krajowy konsultant ds. hematologii prof. W.J. Próbuj dostać się do niego. Co do leku to jak pisał Michał refundacja jest niemożliwa, ale wystarczy, że podasz tu nr konta a mnóstwo osób na pewno pomoże. Jednocześnie działaj w sprawie założenia konta w fundacji, bo to też niestety trwa. Ale tyle już przeszłaś, że takie drobne niedogodności nie staną na drodze do pełnego wyzdrowienia. Teraz już tylko do przodu! Pozdrawiam i ściskam mocno!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  65. Zaglądałam codziennie, po ostatnim wpisie robiłam to z niepokojem, ale jednocześnie modliłam się za Ciebie. Nie wiem jak to się stało, że przeoczyłam wczorajszy dzień, ale radość dzisiejszego poranka taka sama jak u innych. Już kiedyś pisałam, że jesteś w wieku mojej córki i w myślach mówię do Ciebie tak jak do niej "Córcik". Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i tego się trzymajmy.
    Pomoc finansowa jeśli - to tylko daj znać. Pozdrowienia dla Twojej Mamy... Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  66. Normalnie musiałam dzisiaj znowu się upewnić się, że to mi się wczoraj nie śniło :) Marzenko, tak bardzo się cieszę i oddaję Cię pod opiekę wszystkich Świętych prosząc ich o wstawiennictwo w Twoich intencjach u Pana :) Niech Cię Bóg chroni i dopomaga w powrocie do zdrowia:):):)

    OdpowiedzUsuń
  67. Wspaniaaaaaaaaaaaleeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!! Uda Ci się, jesteś silna!!!!

    OdpowiedzUsuń
  68. hej Marzenko tak się cieszę z twojego wpisu jestem szczęśliwa że Ty jesteś szczęśliwa!!!!wracaj do sił!!buziaki dla Ciebie!!

    OdpowiedzUsuń
  69. Jesteś świetną osoba cieszę sie że czujesz się lepiej myślę żeby zostać dawca szpiku dla kogoś kto tego potrzebuje

    OdpowiedzUsuń
  70. Wspaniale, wspaniale, wspaniaaaaaale!!!! Oby teraz szybko się zazieleniło, żebyś mogła cieszyć się pełnią wiosny razem z miłością i ciepłem bliskich!!!! :) :)
    Trzymam kciuki za siły, brak bólu i spokój!

    OdpowiedzUsuń
  71. Żyj z całych sił
    i uśmiechaj się do ludzi
    Bo nie jesteś sama...widzisz ile tu nas jest:)
    Zdrówka,Wszystkiego Najlepszego:)))M

    OdpowiedzUsuń
  72. jak sie cieszę że tak szybko się znów odezwałaś!! jakie cudowne wieści!
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  73. Uff... CUDOWNIE! I oby tak dalej - NIECH MOC BĘDZIE Z TOBĄ!!! Wysyłam, ile mogę. Pozdrawiam, Anka :)

    OdpowiedzUsuń
  74. Marzenko, modliłam się do św. Rity, patronki od spraw trudnych i beznadziejnych, bo Twoja sprawa jest TRUDNA! Ale nie beznadziejna! Tak się cieszę, że jest dobrze! :) Nadal będę się modlić. :)

    Wypełniłam PITa, ale nie wysłałam bo nie odpisałam jeszcze 1%, więc jeśli będziesz mieć konto w jakiejś fundacji daj znać!

    ściskam i bardzo się cieszę :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  75. Cudownie Marzenko Mam nadzieję, że Ci się uda.
    „Patrz z nadzieją w przyszłość!”nadzieja umiera jako ostatnia, trwa przy nas do ostatniej chwili, jak Anioł Stróż i dodaje nam wiary, nawet, gdy ostatkami sił łapiemy oddech. Jest odwieczna i nigdy nie gaśnie.Ciskam mocno i trzyma kciuki. :)

    OdpowiedzUsuń
  76. :)
    Jak dobrze przeczytac,ze jestes w domu. Masz wspaniala Rodzine :)
    Napisz prosze jesli w jakikolwiek sposob mozemy Ci pomoc lub cos dla Ciebie zrobic, razem mozemy wiecej :)
    Usciski

    OdpowiedzUsuń
  77. Niezwykła siła w niezwykłej kobiecie...
    Dasz radę Marzenko!!!
    Sylwia W.

    OdpowiedzUsuń
  78. :-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-)

    OdpowiedzUsuń
  79. Jesteś piękna, nawet z kilkoma kłaczkami na łysej głowie, tego akurat jestem pewna:) A.

    OdpowiedzUsuń
  80. MARZENA ! ! ! JESZCZE RAZ CIĘ BARDZO PROSZĘ, aby Ci Mama lub siostra kupiła książkę "KOD UZDRAWIANIA" ALEXANDRA LOYDA I BENA JOHNSONA. To nie jest książka jedna z wielu.To jest książka nr1.BARDZO CIĘ PROSZĘ, PRZECZYTAJ JĄ WIELE RAZY, I OD RAZU ZACZNIJ STOSOWAĆ ĆWICZENIA. To są bardzo proste techniki. Bardzo bym chciała, abyś w kolejnym wpisie na blogu napisała, że już ją masz i czytasz. KODY UZDRAWIANIA LECZĄ W KRÓTKIM CZASIE PRAWIE WSZYSTKO,więc teraz, gdy już czujesz się lepiej, to dobrze, gdybyś to robiła.Jak nie będziesz wiedziała, jak to się dokładnie robi, to do Ciebie napiszę jeszcze raz i Ci wyjaśnię.Dobrze by było, gdyby Mama i siostra również te ćwiczenia wykonywały z intencją oczywiście dla Ciebie. Autorami książki są ludzie wykształceni, z doktoratami. METODA JEST SPRAWDZONA NAUKOWO. Ze wszystkich metod niekonwencjonalnych, ta jest najlepsza i najskuteczniejsza. NIECH CI SIOSTRA KUPI TĄ KSIĄŻKE, I NAPISZ CHOCIAŻ, ŻE JUŻ JĄ MASZ. BARDZO CIĘ O TO PROSZĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, nigdy nie komentowałam żadnego bloga, ale aż się we mnie zagotowało. Wiem, że każdy ma prawo do swojej opinii i że jedni wierzą w boga, inni w matkę naturę, a jeszcze inni w latającego potwora spaghetti.
      Wydaje mi się jednak że są jakieś granice.
      Kody uzdrawiania? To może jeszcze niech Marzena codziennie o północy obróci się trzy razy dookoła własnej osi zgodnie z ruchem wskazówek zegara i wyrecytuje wierszyk?
      Marzena, życzę Ci powodzenia i zdobycia skutecznego leku, chętnie dołożę na ten cel kilka groszy ;)

      Usuń
    2. Jeżeli tak Ci zależy, żeby Marzena miała tę książkę to Jej kup i wyślij w prezencie.

      Usuń
    3. Nie ma to jak krytykować metodę zupełnie nieinwazyjną, która na pewno nie zaszkodzi, a proponować kolejne lekarstwa, które na pewno zaszkodzą z małą szansą że pomogą.

      Usuń
    4. Posłuchaj Ty, w której się tak zagotowało (pierwszy komentarz pod moim). Znam i czytałam o kilkudziesięciu sposobach leczenia niekonwencjonalnego, a zdaniem wielu, Kody są najlepsze. Dlatego je polecam. Przez takie osoby, jak Ty, inny człowiek może nie wyzdrowieć. Po co robisz zamęt, szukasz kłótni na blogu dziewczyny chorej. Przyszłaś tu, by krytykować inne komentarze? O jakim Ty obracaniu się wokół własnej osi o północy zgodnie z ruchem wskazówek zegara piszesz? O czym Ty w ogóle mówisz?? Ja bym się wstydziła mówić o czymś, o czym nie mam pojęcia. Ale niestety, takich osób,jak Ty, jest więcej, nie mających pojęcia, o co chodzi, ale do komentowania pierwszych. Ciemnota, kompletny brak wiedzy, ignorancja, zniechęcanie innych, niskie horyzonty i niestety CIASNY UMYSŁ, w którym nie mieści się nic, co nowe, cechuje takie osoby. Sami nie wyzdrowieją, ale jeszcze będą zniechęcać innych, aby czasem nic nowego nie próbowali. To nic, że potwierdza to nauka i wiele wyzdrowień. No cóż, Pani Anonimowa z dnia 19 marca 06:48, nie ma co się dalej zagłębiać w dyskusje z Panią, skoro zjadła Pani wszystkie rozumy. Niech się pani dalej gotuje, ucieka od książek, po co zdobywać wiedzę, prawda? Życzę Pani oczywiście zdrowia, ale, gdyby Pani zachorowała, lub ktoś z najbliższych, to niech się Pani rzeczywiście kręci w kółko, recytuje wierszyki i modli do latającego potwora...Lub szuka leku, na który to znajomi chętnie dołożą się kilka groszy. A ja myślałam, że leki na tę chorobę kosztują 9 tys.i więcej, a leczenie za granicą 200 tysięcy. Co do osoby poniżej (następny komentarz), nie znam Marzeny adresu, w przeciwnym wypadku, już dawno bym jej wysłała. Bo tak naprawdę, to albo się nad nią użalacie, albo jakieś litanie nad nią odprawiacie, ale tak naprawdę komentarzy z jakąś radą, czy konkretną pomocą jest bardzo mało. a Marzena nie potrzebuje waszego użalania się, tylko jakiejś konkretnej metody, która jej pomoże! Więcej już na ten blog wchodzić nie będę. A Tobie Marzeno życzę z całego serca, żebyś wyzdrowiała i była szczęśliwa.A że od samych życzeń się nie zdrowieje, więc naprawdę Ci radzę, abyś się zainteresowała jakąś metodą niekonwencjonalną i połączyła ją z konwencjonalną (akademicką). Wybierz metody te najskuteczniejsze i szybko działające(moim i nie tylko moim zdaniem, są to KODY). I nie zwracaj uwagi na ignorantów i ludzi o ciasnych umysłach. Zdrowiej kochana. Ja już tu nie wrócę, ale myślę, że wyzdrowiejesz, i wiele w życiu dokonasz. Zobacz, ile osób Ci życzy tego samego, co ja. Małgorzata.

      Usuń
  81. Jeju co za szczęście :) wszyscy się bardzo cieszymy aż mam łzy w oczach z radości. Tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
  82. Baaaardzo się cieszę z tej poprawy. Tak trzymaj. Niezależnie od lekarstwa, o którym tu się pisze, weź sprawy w swoje ręce.
    Może to siostra zaopiekuje się Tobą, jak ten farmaceuta swoją mamą:
    http://leczenieraka.blogspot.de/2013/02/dostaem-taki-list_28.html
    lub jak ten młody człowiek swoim dziadkiem:
    https://prawda2.info/viewtopic.php?t=18843&postdays=0&postorder=asc&start=0
    Pomogło starszym osobom, tym bardziej pomoże młodej.
    Koniecznie poczytaj i zastosuj. To bardzo zwiększy Twoje szanse.
    Zdrowiej i bądź szczęśliwa :)))

    OdpowiedzUsuń
  83. Tak bardzo się bałam po poprzednim wpisie... I tak strasznie mocno się ucieszyłam po tym!!!!!!!! Dobrze, że zamieściłaś go szybko.
    Trzymam kciuki za Ciebie i przesyłam Ci mnóstwo pozytywnej energii!!!!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  84. Marzenko tak strasznie się cieszę, że już lepiej!!!
    Dawaj nam tutaj szybko swój numer konta!!!!
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  85. Witaj Marzanko. Od tygodni czekałam aż się odezwiesz. Nie możesz nawet wiedzieć jak bardzo mi pomogłaś :) Jeśli jesteś ciekawa jak, to przy okazji opowiem. Tymczasem jest coś, co bardzo chciałabym Ci dać/pokazać, więc jeśli przeczytasz ten komentarz, napisz do mnie na adres: na_2012@wp.pl Pozdrawiam, Nani

    OdpowiedzUsuń
  86. Marzenko,


    wiedziałam, że to nie jest jeszcze Twój czas. Cieszę się Twoją radością i wytchnieniem od bólu.
    Jesteś mądra i piękna :)

    ps. Podpisuję się pod prośbą o konto.


    Aśka

    OdpowiedzUsuń
  87. Twój dzisiejszy wpis o zdecydowanie najlepsza rzecz jaka mi się dziś przytrafiła.
    Bardzo się cieszę,że jesteś szczęśliwa wśród tych,którzy Cię kochają,nareszcie;)
    Ściskam Cię mocno i myslę o Tobie codziennie!

    OdpowiedzUsuń
  88. Marzenko ! Bardzo , bardzo sie cieszę, że mogłaś wrócić do domu i cieszyć się z nadchodzącej wiosny w gronie rodziny.Dość już bólu, strachu i niepewności w Twoim życiu.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  89. Jestem z Tobą! Bardzo ważne jest dla mnie to co piszesz. Czerpie z tego całymi garściami. Dziękuje!

    OdpowiedzUsuń
  90. Marzenko, tak bardzo się cieszę że masz lepsze wyniki i jesteś już domku z kochająca siostrą i mamą. Dbaj o siebie. Jestem z Tobą i wierzę że wszystko dobrze się skończy. Przesyłam pozytywną energię i uściski.
    Marlena

    OdpowiedzUsuń
  91. trzymam kciuki...
    nie wyobrażam sobie nawet co przechodzisz i czujesz mimo tego że jestem czwarty rok w remisji po ziarnicy.
    Czekam na Ciebie po tej stronie mocy.
    Pozdrawiam ciepło
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  92. Marzenko, co za radość! Zdrowiej i nabieraj sił!

    OdpowiedzUsuń
  93. jak to mówio gimbusy..

    Czym się laska i nie wymiękaj.

    Grunt, że dobrze jest. tu i teraz.


    quadra

    OdpowiedzUsuń
  94. Nie znam Cie, ale od czasu, kiedy przypadkowo natrafilam na Twojego bloga, wchodze tu prawie codziennie z mysla, ze przeczytam wlasnie cos takiego. Nawet nie wiesz jak mi ulzylo. Bardzo Ci wspolczuje tego, co musisz przechodzic, ale jest szansa, ze wyzdrowiejesz i musisz w to wierzyc. Bardzo, bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki i zycze Ci, abys miala sile dalej walczyc. Jestes niesamowita!!!

    OdpowiedzUsuń
  95. Marzenko, tak się cieszę!
    Bóg jest taki dobry...pozwolił wyjść CI w końcu ze szpitala. Chwała Panu!
    Zaszłaś już tak daleko w tej walce...Jesteś dzielna. Silna. I walczysz w najbardziej godny sposób jaki dane mi było "obserwować".
    Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  96. Nigdy nie komentuję, ale dzisiaj muszę

    DZIĘKI

    OdpowiedzUsuń
  97. Trzymaj się Marzenko - dzielna z Ciebie kobitka.
    Podaj nam ten swój numerek konta,biurokracja jest bezwzględna a Ty nie możesz czekać.Pozbieramy już teraz zanim Cię fundacja przytuli:)
    Nie bój się tej kwoty ,dla pojedynczego człowieka to kosmos ,dla wielu zaledwie okruszek...
    Całuję w pachnący łepek
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  98. odetchnęłam w końcu - jesteś MEGA :) trzymaj się dzielnie, myślami jestem z tobą

    OdpowiedzUsuń
  99. Tak się cieszę :) jesteś wielka! Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  100. Zuch dziewczyna, mówiłam zwalczysz to ustrojstwo!!! :):)
    Trzymaj tak dalej malutka :) Kurczę myślę o Tobie codziennie, nie znamy sie a jesteś dla mnie bardzo bliska :) Trzymam kciuki!!! Będzie dobrze musi być i będzie :)- innej opcji nie ma :)
    Ściskam Cię mocno.
    Marzenko podaj nr konta!!!!!!! KONIECZNIE!!!!!!!!!!!!!
    Karola

    OdpowiedzUsuń
  101. Zajrzałam dzisiaj rano przed wyjściem na egzamin... Po ostatnim wpisie trochę się bałam, chociaż ja wierzę w Ciebie Marzenko i będę wierzyć tak długo, aż napiszesz, że jesteś zdrowa i moja wiara nie będzie już potrzebna ;) Miałam tylko minutkę ale weszłam... Zdążyłam przeczytać jeden akapit. Pierwsze co zrobiłam po powrocie to doczytałam resztę (chociaż na twarz już padam po 11 godzinach pisania). Popłakałam się ze szczęścia !!!! Teraz już musi być dobrze- po prostu nie ma innej opcji!


    Ja też się dołożę do adcetrisu. Zakładaj konto w fundacji i zbieramy ;) Wspólnymi siłami się uda!

    Slonko

    OdpowiedzUsuń
  102. Mój Brat miał chłoniaka nieziarniczego. Dawali 10% szans. Nie było dawcy, miał więc przeszczep tylko z własnego szpiku.Gdy wyszedł ze szpitala i trochę odrosły mu włosy, odbił swojemu koledze prześliczną dziewczynę. Pół roku później zaszła z nim w ciąże.(Lekarze kazali czekać ale nie wyszło :), zreszta podejrzewali, ze nie będzie mógł mieć dzieci) Był ślub...niezwykle radosny, symbol zwycięstwa i to podwójnego. Było to 10 lat temu. Teraz ma już dwie córki, żonę, cieszy się życiem, jest zdrowy. Z tobą będzie podobnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  103. zobacz ile Nas... Razem damy radę. Dla pojedyńczego człowieka to nie będzie duzy wydatek, nie szczyp się Babo i dawaj numer:)

    OdpowiedzUsuń
  104. wchodziłam tutaj juz długo...czytałam i płakałam
    byłam pod wrazeniem Twojej odwagi,Twojej siły na walkę z tym świnstwem
    a teraz czytam i wierze ze Bóg naprawde istnieje bo cos dobrego zaczyna sie u Ciebie dziać
    jak ja sie cieszę ze jestes w domku z najblizszymi
    Nigdy nie napisałam komentarza bo łzy zalewały mi oczy a teraz musialam chociaz kilka zdan:)
    trzymaj sie ,fajna z Ciebie Marzenko dziewczyna .Duzo zdrówka i pozytywnej energii ......

    OdpowiedzUsuń
  105. Tak się cieszę...!:)Marzenko jestem z Toba myślami Kochana!ula r.

    OdpowiedzUsuń
  106. Placze ze szczescia kochana.

    A mowilam, ze pomoze ( dla jego bolesnej meki, miej milosierdzie dla nas i calego swiata ).

    Zyj kochana, ciesz sie kazda chwila. Wiem, ze Ty potrafisz pieknie zyc.

    OdpowiedzUsuń
  107. Kilka dni temu bolał mnie ząb. żaden środek go nie ruszał. ból nie pozwalał myślec o niczym innym tylko o zębie... może to głupie, ale moje zmagania z tym bólem skłoniły mnie do filozoficznych rozważań o życiu, bólu i Tobie, a w szczególności o Twoim ostatnim wpisie.

    Powiem krótko - podziwiam Cię. albo może nie tak... podziwiam czy nie podziwiam? jesteś w sytuacji w jakiej jesteś i znosisz to tak jak znosisz. czuję dla Ciebie dużą życzliwość w sobie. i może jestem głupia, może naiwna. nie piszę tak tylko po to żeby Cię podnieść na duchu, ale dlatego, że wierzę w to całą sobą! Wierzę, że Twoja historia będzie miała szczęśliwe zakończenie. no po prostu. rozmyślam i wymyślam. i wierzę w to z całych sił!! Twój organizm się regeneruje, walczy, wzmacnia się. wyszłaś ze szpitala. ta siła organizmu to chyba dobry znak? chyba tego Ci potrzeba, żebyś mogła stawać do kolejnych bojów?

    jestem pełna wiary i chętna do wsparcia, jak mogę, chwytaj co się da, ja ze swojej strony chętnie dorzucę kilka groszy na Twoje leczenie!

    m.

    OdpowiedzUsuń
  108. Witajcie mam 29 lat i jestem przed przeszczepem od dawcy to niestety nawrót choroby i przeszczep konieczny. przez przypadekn trafiłam na ten blog i chciałam powiedzieć że on dodał mi sił i pomógł zrozumieć moim bliskim przez co przechodzę nie raz płakałam i nie raz ssię śmiałam czytając . Pozdrawiam serdecznie Marzenko ciebie dasz radę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, życzę Ci dużo siły i cierpliwości :) ja rok temu miałam przeszczep...więc wiem ile trzeba przejść by było dobrze :)

      Usuń
    2. Ja też życzę Ci niekończącej się ilości siły i trzymam kciuki, żeby wszystko skończyło się tak, żeby te przykre doświadczenia pozostały tylko wspomnieniami! :)

      Usuń
  109. Jesteś super! Też choruję na ziarnicę, za tydzień mam autoprzeszczep. Tyle przeszłaś, to nie może pójść na marne! Jestem tego pewna. Wierzę, że dasz radę. Musisz, innej opcji nie widzę. Za dużo się wymęczyłaś, żeby to poszło na nic. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  110. Ja też pomogę!!! daj tylko znać a nas tu duzo- chętnie się złozymy.Prawda,Dziewczyny i Chlopaki!!!!
    Wszyscy myślą o Tobie, jesteś nam bliska,Siostrzyczka prawie, wiesz???
    Odezwij się jeśli mogę sie przydać jakoś, ok?
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  111. i co, było już testamenta sporządzać??:) aż mi łezy pociekły, cieszę się że jesteś, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  112. Marzena, jesteś tak silną osobą! Nie wiem jak ty to robisz! Trzymam za ciebie kciuki i modle sie ;)

    OdpowiedzUsuń
  113. Ja też mam siostrę. Pewnego dnia- ona zapracowana, zajęta pisaniem pracy licencjackiej, sporządzaniem jakichs dokumentów do pracy-mówie jej o Twoim blogu, zachęcam do przeczytania wszystkiego od A do Z, bo warto, bo wiele sobie dzięki Tobie uswiadomiłam. Dodatkowo wiedzialam, że- moja siostra, jako osoba lubiąca poczytać dobrze skomponowane teksty- uzna Twój blog jako niezła "uczte literacką". Prosi o przesłanie linka. Przeczytała Twojego bloga w jeden wieczór, popłakała się...od tego czasu OBIE TOBIE KIBICUJEMY :)

    Gdy któraś z nas pierwsza zobaczy nową notke od razu informuje o tym druga, czytamy je razem- jedna na swoim laptopie, druga na swoim. Czytając tego posta co chwile słyszałam jej: "No nieeee...cholera", zaraz potem: "Jest! Jest!", a że byłam troche "opóźniona" w tej naszej wspólnej lekturze, dzięki temu już w połowie wiedziałam, że JEST LEPIEJ. JEST LEPIEJ! :)

    Szpik-śpioch obudził się ze snu zimowego! WalczyMY dalej! :) Moje mentalnie zaciśnięte kciuki są zaciśnięte tak mocno, że gdyby ich fizyczne zaciśnięcie 24h/dobę było możliwe to zapewne dotknęła by je martwica na skutek braku dopływu krwi...nie zamierzam ich "luzowac" :)

    E.

    OdpowiedzUsuń
  114. Uzmyslawiasz wielu, jak cenne jest zdrowie.... Uzmyslowilas mi dzisiaj i przypomnialas, jak bardzo tęsknię i ja za swoja Siostrą.... Trzymaj się Kruszyno, Piękny Człowieku!! Jak będziesz juz zdrowa i w pełni sił pomysl o tym, by napisać jakąś książkę-Twoja "lekkość" pióra jest wręcz przejmująca i przeszywająca na wskroś!!!! Uwielbiam-uwielbiam Cię czytać, być i obcować z Toba!! Boje się o Ciebie, modle się, płacze z Toba gdy cierpisz-bo pięknie potrafisz mi o tym opowiedzieć!! Pięknie.... Choć pełna cierpienia jest Twoja historia!! Wierze, ze jesteś tym "przypadkiem", które czeka szczęśliwe zakończenie!! Czytając Twój poprzedni wpis-płakałam Twoim cierpieniem, ale nawet na moment nie straciłam nadziei!! Walcz nasza Piękna Kobietko-dla Siebie, dla Nich i dla nas... Dawno, bardzo dawno nie spotkałam tak pięknego Człowieka.. Myślami jestem przy Tobie!! Jeśli mogłabym jakkolwiek pomoc.. Pisz-o ile tylko starczy Ci sił -pisz i dawaj o sobie znak!!

    OdpowiedzUsuń
  115. Jestem. Od początku. Każdego dnia myślę o Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  116. Tak się cieszę, że czujesz się lepiej i jesteś w domu. Wiwat leukocyty i ich Pani - Marzena! wiedzma

    OdpowiedzUsuń
  117. bardzo ale to baaardzo sie ciesze i nadal jestem z Tobą !

    OdpowiedzUsuń
  118. Witam :)

    Wróciłam ze swojej 40 - sto dniowej podróży w głąb siebie i patrzę, a oto nowy gość odwiedził mojego bloga. Bardzo się cieszę, że mogę Cię poznać :)

    Od dzisiaj możemy już razem podróżować po ścieżkach ŻYCIA. Pozdrawiam - alicja

    OdpowiedzUsuń
  119. MARZENKO DZIELNA DZIEWCZYNO JESTEM PEWNA ZE WYJDZIESZ Z TEGO.UWIELBIAM CZYTAC TWEGO BLOGA.SERDECZNIE POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  120. Kochana. Marzenko,jak dobrze przeczytac taki wpis, ze u Ciebie lepiej, ze wyniki lepsze. Bardzo sie z tego ciesze i mam nadzieje ze bedzie tylko lepiej. Trzymam kciuki. Buzka

    OdpowiedzUsuń
  121. Mieszkam tak blisko ,a tak mało wiedziałam,teraz czytam i wyje, nie chce mi się w to wszystko wierzyć.Ale teraz sie dowiedziałam i zastanawiam się co to zmieni, co ja zwykły prosty i mały człowiek mogę zrobić dla takiej Twardej Baby.kochana zapewniam cię że muszę po negocjować z Górą :)trzymaj się kochana TRZYMAM KCIUKI pa

    OdpowiedzUsuń
  122. trzymam kciuki :)
    powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  123. http://www.lekarstwonaraka.com.pl/Efekty-forum.htm
    http://www.lekarstwonaraka.com.pl/Efekty-poczta.htm
    http://www.bioslone.pl/forum/index.php?topic=26003.msg184231#msg184231
    http://www.lekarstwonaraka.com.pl/

    OdpowiedzUsuń
  124. http://leczenieraka.blogspot.de/2013/03/dostaem-taki-list-czyli-prawie-jak-cud.html

    OdpowiedzUsuń
  125. Trzymam mocno kciuki. Jeżeli oprócz słów wsparcia i modlitwy, jest możliwość wsparcia Cię w inny sposób, na przykład dokładając cegiełkę do Twojego leczenia, powiedz tylko słowo. Jest nas tu dość dużo, żeby coś zdziałać. Posyłam dobrą energię :*

    OdpowiedzUsuń
  126. Wesołych świąt dla całej Twojej rodziny!

    OdpowiedzUsuń
  127. wszystkiego dobrego Marzenko!

    OdpowiedzUsuń
  128. Trafiłam dziś do Ciebie i zostaje tu razem z Tobą...trzymam kciuki, podziwiam i chłonę wszystko co piszesz, po malutkim kawałku....chłonę...

    OdpowiedzUsuń
  129. Marzenko trzymam za Ciebie kciuki. Pozdrawiam cieplutko i kibicuje. Podziwiam tez za madrosc i piekno nie tylko zewnetrzne :)

    OdpowiedzUsuń
  130. czytałam mnóstwo blogów o raku...ale Ty i Twój blog ... jesteś niesamowita .... Niesamowita, rozumiesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  131. Z okazji Świat Wielkanocnych: Miłości-która jest ważniejsza od wszelkich dóbr,Zdrowia- które pozwoli przetrwać najgorsze,Pracy-która pomaga zyć,Uśmiechów-bliskich i nieznajomych które pozwalają lżej oddychać,Szczęścia które niejednokrotnie ocala nam życie.Oby Bóg dał Ci skrzydła wiary.
    Pamietaj to Ty jestes generałem.Walcz.
    iwona

    OdpowiedzUsuń
  132. Marzenko :) podziel się z nami dobrą nowiną :)))

    OdpowiedzUsuń
  133. ja chyba domyslam sie o chodzi. na innym blogu wyczytalam cos, co spowodowalo, ze mialam w lzy oczach i powiedzialam do siebie: Boze niech to bedzie to o czym mysle.
    K

    OdpowiedzUsuń
  134. coz za enigmatyczne wpisy!Prosimy o wyjasnienie!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  135. Twoje wpisy za każdym razem dają mi siłę do działania, nastawiają pozytywnie i zmieniają punkt widzenia - w każdej jednej dziedzinie życia.
    Could look and look and never find the better fighter than you :)

    OdpowiedzUsuń
  136. Marzenko, jak święta? Jak się czujesz? Potwierdzisz nam te dobre wiadomości?

    Buziaki spod tej śniegowej pierzynki.

    OdpowiedzUsuń
  137. jestem tu pierwszy raz... z zaciekawieniem przechodze przez kolejne wpisy pelna podziwu i eufori ze takie osoby istnieja! brawo podziwiam :* obserwuje i bede sledzic co u Ciebie. i coz to sa za dobre informacje!!!

    OdpowiedzUsuń
  138. hej Marzenka potwierdz twoją dobrą wiadomość.tak się cieszę i powodzenia życzę

    OdpowiedzUsuń
  139. jaka ta dobra wiadomosc?

    OdpowiedzUsuń
  140. Zaglądam i czekam.... Nie wiem jaka to dobra nowina, ale w sumie to żadne zaskoczenie- teraz już mają być TYLKO dobre nowiny, c'nie ;)

    Ciumeczka
    S1onko

    OdpowiedzUsuń
  141. czy ktos moglby wszystkich oswiecic o jaka dobra wiadomosc chodzi?????????Please!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakąś sprawę, z którą chciałabyś się do mnie zwrócić osobiście, możesz to zrobić pisząc na m.erm@vp.pl