Usiadłam pomiędzy młodym mężczyzną z wenflonem w przedramieniu, a panią z trzęsącymi się w starej dłoni dokumentami i ładnie wyczesaną, puszystą peruką na głowie. Zwróciłam swoją buzię do starszej buzi i zadałam parę pytań okolicznościowych: kto ostatni do, czy już przyjmuje, czy wołają? Parę też nie zadałam: czy pani się boi, czy dobrze się czuje, czy wie, że pięknie wygląda?
W poczekalni jest półmrok. Nie ma tu okien, szpital oszczędza na prądzie, świeci się więc co trzecia jarzeniówka. Twarze ludzi wydają się przez to ukryte, zaciemnione jakby celowo, ażeby zanadto wrażliwy obserwator nie mógł spojrzeć na opadające kąciki ust z naprzeciwka i uznać, że siedzi przed nim smutny człowiek, podczas gdy tam siedzi po prostu człowiek z opadającymi kącikami ust. Przyglądam się twarzom ludzi siedzących w poczekalni i widzę twarze ludzi siedzących w poczekalni. Widzę w twarzach posiadaczy twarzy ich twarze, a nie swoją. Zdaje się, że to dlatego, że nie cierpię. Kiedy nie cierpię patrzę na innych bez skłonności do zauważania swojego smutku w ich oczach. I ta trzęsąca się stara dłoń pani obok wydaje się po prostu trzęsącą się ze starości dłonią, a nie dłonią trzęsącą się z ogromnego napięcia, które mam.
Poczekalnia, którą kiedyś przejechałam na wózku inwalidzkim wstydząc się swojej szlafrokowatości, stała się tą, przez którą teraz żwawo przechodzę w adidasach. Toaleta, której przekraczałam progi, aby móc swobodnie się rozpłakać i pomodlić o to, żeby nie przekroczyć progów swojej wytrzymałości stała się tą, do której idę, bo chce mi się siku. Poczekalnia znów jest poczekalnią, nie torem dla wózka. Toaleta znów jest toaletą, nie kaplicą dla zrozpaczonych. Miejsca odzyskały swoją prawowitą tożsamość, którą dla nich zaplanowano.
Rzeczywistość, która była traumatyczna została oswojona. Jestem zdrowa już od dłuższego czasu. Przyjmuję to spokojnie, już bez entuzjazmu, który następował po długim oczekiwaniu na zwycięstwo. Wyszłam z kontrolnej wizyty lekarskiej na stabilnych i silnych nogach zbudowanych z masy kostno-mięśniowej. Nogi z waty poszły w niepamięć, a to bardzo daleko.
Jak dobrze że jesteś! :)
OdpowiedzUsuńTak bardzo się cieszę, że jest dobrze u ciebie. Cieszy mnie to że względu na ciebie i egoistycznie na siebie. Zaczynam podobną drogę z opóźnionym startem-pierwsza chemia, pierwsza wznowa i wierzę, że też uda mi się z tego wyjść.
OdpowiedzUsuńJak najwięcej mocnych kroków!
Boże -jak długo czekałam na znak od Ciebie...
OdpowiedzUsuńMiód na serce ����❤
OdpowiedzUsuńŻyczę Pani samych pięknych chwil w życiu.
OdpowiedzUsuńCudownie ♥️♥️
OdpowiedzUsuńWspaniały wpis. Dobrze czytać dobre wieści. Mam nadzieję, że wszyscy Ci z poczekalni kiedyś będą mieli swoje teraz. Że doczekają też silnych, stabilnych nóg na których będą szli ku swojej przyszłości. Zdrowej i szczęśliwej. Ściskam!
OdpowiedzUsuńMyślałem ostatnio o Tobie .Dziękuję za ten post i życzę radości z wiosny.
OdpowiedzUsuńMyślałam o Tobie przez kilka ostatnich dni- a tu proszę - taka piękna informacja!
OdpowiedzUsuńDziękuje Ci za to co napisałaś ! Dla mnie - osoby po chorobie to ważne słowa!
Chylę czoła ! Jesteś wspaniałą silną konietą!
Alleluja
OdpowiedzUsuńJa dokładnie czuję teraz to samo...
OdpowiedzUsuńW dużym stopniu dzięki Tobie ;)
Jak dobrze! Właśnie wczoraj pomyślałąm: kurcze, ciekawe co tam u Marzeny..
OdpowiedzUsuńCiesze się :) Dziękuję za czas, za Twój wpis, że ufasz i mówisz o swoim życiu, dziękuję, potrzebowałam tego
OdpowiedzUsuńTo super wiadomość! Myślałam w ostatim czasie co słychać u Ciebie, jak się czujesz. Dziękuję, że piszesz. Cieszę się, że masz się dobrze �� Niech moc Wszechświata będzie z Tobą, a Ty bądź zawsze blisko siebie! ��
OdpowiedzUsuńMarzenko...
OdpowiedzUsuń♥️
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńWspaniale
OdpowiedzUsuńMega!
OdpowiedzUsuńPrzed laty trafiłam na Twój blog.Kiedy przestały się ukazywać nowe posty chwilami myślałam o obie z troską.Sama 15 lat temu przeszłam chorobę nowotworową - ale u mnie sprawa była dużo mniej spektakularna.Cieszę się z tego,że dałaś radę.Gratuluję.
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo się cieszę z dobrych wiadomości... Czuję dokładnie to samo... Jakbyś czytała moje myśli i moje odczucia. Tak dobrze być zwyczajnym człowiekiem znowu, zwyczajnie odbierać świat... Chwilo trwaj! Pięknie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńCudownie! Niech moc będzie z Tobą! 😀
OdpowiedzUsuń